Na początku roku kiedy planowaliśmy sobie cały ten 2013 rok to mówiliśmy sobie, że trzeba jechać na woodstock. I to na sto milionów procent choćby nie wiem co czeba jechać. Ale jak zwykle COŚ. Coś stoi ci na drodze, coś co ci przeszkadza, są jakieś przeciwności - a to że daleko, a to że zawsze jakiejś kasy trzeba, a to że mało czasu (bo nie dostanę urlopu na te dwa dni), a to a tamto. No i zastanawialiśmy się w zasadzie do samego końca czy jechać. Był piątek godzina 16 no i postanowiliśmy - jedziemy!
A co tam woodstock raz w roku tylko jest. A zabawa zawsze jest tam przednia. Największy festiwal w Europie to również największe zbiorowisko super zabawy, wolności i tolerancji. Więc jedźmy tam chociaż na ten jeden dzień!
Ruszyliśmy w piątek i byliśmy tam dość późno. Na szczęście ziemia woodstockowa od tych wszystkich emocji, atrakcji i ludzi trzesię się u huczy od rana do nocy to też jakby to powiedzieć wpadliśmy w sam środek imprezy:) A tam jak zwykle - góra śmieci walących się dosłownie wszędzie, całe morze śmieci. OCEAN alkoholu, wielkiego chlania no i zabawowych ludzi. Wszędzie wesoło, śmiesznie, śmierdzi wszystkim fuuu, głośna muza. Wolność. PEACE%LOVE&ROKĘDROLL na całego! W piątek posiedzieliśmy tam tak do gościny chyba 3 w nocy. Zaliczyliśmy jakieś koncerty pokręcliliśmy się i nazajutrz z samego rana penetrowaliśmy woodstockową przestrzeń.
Najlepsza na woodstocku jest ta wolność. Róbta co chceta! Tam każdy ma swoje drogi, jest cała masa dziwaków, faceci chodzą tam na skarpetach i gaciach, jakaś kolesiówa idzie z arbuzem na głowie, ktoś stoi z tabliczką że zbiera na buta bo ma tylko jednego, gdzieś tam ktoś tarza się w błocie, zaraz obok kolejka do marketu która wygląda jak mega długi snake z nokii, ktoś tam śpiewa, ktoś gra na gitarze, inny tańczy, jakiś tam się czołga z namiotu, inny koleś śpi bo tak się nawalił. No jest ostro. Po prostu czad:)
Było wczoraj bardzo gorąco na tych polach. Na szczęście strażacy non stop lali tam wodę jak politycę leją wodę w dni powszednie. Jakieś koncerty też zaliczyliśmy, zbieraliśmy nawet puszki za różne fanty, wzięliśmy udział w kilku zabawach (Beatę nawet raz zdyskfalifikowali bo takie kulki rozwaliła! Czaicie zdyskfalifikowali ją na festiwalu tolerancji! haha) no i warto było jechać. Tylko dla samego poczucia tego klimatu, bo woodstock to jest prawdziwy gigant, choćby dla samego zobaczenia tego kolosa.
O! My też byłyśmy w tym roku na Woodstocku :D Można by powiedzieć, że podążamy Waszym śladem, bo dzisiaj jedziemy do Gdyni. Może się na Was przypadkiem natkniemy;) Pozdro!
OdpowiedzUsuńOla & Kasia (autostopowiczki z pamiętnej włoskiej stacji benzynowej).
Łooo ej siema! A do kiedy będziecie? My w sobotę będziemy na Helu, wpadajcie tam:)
OdpowiedzUsuńto super, na pewno kilka dni, zobaczymy co nas tam czeka. Jak będziecie mieli czas na jakieś spotkanie, to dajcie znak na maila! :D
OdpowiedzUsuń