Pokazywanie postów oznaczonych etykietą woodstock. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą woodstock. Pokaż wszystkie posty
niedziela, 4 sierpnia 2013

Woodstock zaliczony


Na początku roku kiedy planowaliśmy sobie cały ten 2013 rok to mówiliśmy sobie, że trzeba jechać na woodstock. I to na sto milionów procent choćby nie wiem co czeba jechać. Ale jak zwykle COŚ. Coś stoi ci na drodze, coś co ci przeszkadza, są jakieś przeciwności - a to że daleko, a to że zawsze jakiejś kasy trzeba, a to że mało czasu (bo nie dostanę urlopu na te dwa dni), a to a tamto. No i zastanawialiśmy się w zasadzie do samego końca czy jechać. Był piątek godzina 16 no i postanowiliśmy - jedziemy!

wtorek, 30 lipca 2013

Krótki Woodstock


Planowaliśmy jechać w tym roku na Woodstock i wychodzi na to że te plany najprawdopodobniej wypalą. Ale nie w stu procentach. No bo całego woodstocku niestety z przyczyn silniejszych od nas (czyt. niewolnicza praca, ale po saksach na bałkanach teraz już się nie wyrwę znowu) możemy na woodstock wyjechać dopiero w piątek po południu. Czyli będziemy tam ten jeden dzionek. Tzn no piątek wieczór (pewnie nie pójdziemy spać) no i sobotę. Jak będzie czad i nas poniesie to może też jeszcze na niedzielę zostaniemy chociaż wood będzie już skończony.

Jedziemy naszym wormsowozem i uwaga, uwaga - mamy aż trzy wolne miejsca! To jest speszyl okazja dla wszystkich chętnych wariacji! 

Tak więc proponujemy wyjazd razem z nami, jak ktoś chętny to niech da znać. Tutaj, na mejla, fejsbuka czy gdziekolwiek indziej. Razem weselej!
środa, 10 sierpnia 2011

Woodstock relacja



Może zacznę od tego, że o Woodstocku wiedzą najwięcej Ci, którzy na nim nigdy nie byli. My już wiemy, dlaczego tego roku zjawiło się na nim ok.700 000 ludzi. Ciężko opisać słowami klimat panujący na tym festiwalu. Miłość, wolność i muzyka. Każdy nastawiony jest do siebie przyjaźnie, ludzie dzielą się tym, co mają (sama dostałam fistaszki, chipsy, wodę itd.), przytulają się z nieznajomymi (chwała przystojniakom bez koszulek), każdy z każdym rozmawia (np. pod toi toiem, sceną, kiedy jesteś sama/sam). Chciałabym zauważyć, że każdy może tu być sobą. Spotkaliśmy całe mnóstwo freaków. Pozwolę sobie wymienić kilku z nich: koleś z kamieniem na smyczy, w stroju bobasa, żaby, lorda Vadera. Ciągle tam się coś dzieje!
ŚRODA
Stopa zaczęliśmy łapać ok.16. Nie mieliśmy większych problemów. Podwozili nas znajomi, nieznajomi i ewenementy. Taki Adaś siedzący z nami z tyłu opowiadał, że czuje się jak w zaczarowanym filmie, o księżycu-rogaliku. Najdłuższy wywiad natomiast dotyczył niedźwiedzi. To był koleś!
Dojechaliśmy na miejsce przeznaczenia jakoś przed 24:00 i od razu się rozbiliśmy. Podłoże sprawiało nieco kłopotów. Górka, dół, górka. To była ciężka noc. Zresztą jak każda w tym lesie.
CZWARTEK
Wstawaliśmy zawsze o 8, ponieważ upał nie pozwalał nam dłużej się wylegiwać. Tego dnia wybraliśmy się do wioski Hare Kryszny na medytację. Gauranga Nitai Gaur -> słowa, które musieliśmy powtarzać przez 20 min. Mi się tam podobało bardzo! Zawsze to jakieś nowe doświadczenie. Przypadkowo trafiliśmy na ewangelizatorów, którzy chcieli nas umacniać w wierze. O losie, krysznowcy tak nie cisną jak oni. Po długiej konwersacji zrezygnowaliśmy i poszliśmy na koncerty. Nie wróciliśmy już na Przystanek Jezus od tamtego momentu. Poszliśmy na koncerty. Zostaliśmy tam do końca. Gdy wokalista Donots rzucił się w tłum, udało mi się dotknąć jego trampka. To było przeżycie! Ale i tak nie tak wielkie, jak to, o którym powiem później. Najbardziej z czwartkowych koncertów podobał mi się Skindred. Była moc, wyszalałam się, a muzyka bardzo przypadła mi do gustu. Odkryłam, że jest to gatunek idealny dla mnie.
PIĄTEK
Odwiedziliśmy Akademię Sztuk Przepięknych. Pomalowaliśmy się sprayami (musiałam to nieźle szorować potem, aby zeszło), oglądaliśmy wyroby z gliny, rysujących ludzi itd. Bardzo mi się tam podobało. Panowała twórcza atmosfera. Kąpaliśmy się też w błocie. Woda była niewiarygodnie lodowata, więc zrezygnowałam z dokładnego opłukiwania włosów. Kiedy już byliśmy wysuszeni, zaczął padać deszcz. "OJEJ! Mamy przemakalny namiot!". Na szczęście zmoczyło się tylko trochę rzeczy Dżekiego, a moje nie ;d Koncertów ciąg dalszy. Przyznam, że Jahcoustix był rewelacyjny. Miał w sobie strasznie dużo energii i było widać, że bawi się tym, co robi. Wielki plus za to! Riverside grali głównie nowe piosenki, aby publiczność mogła potańczyć. Mimo tego, że lubię ten zespół, wolałam posiedzieć pod sceną. Na szczęście miałam ciekawe towarzystwo-jak już mówiłam, gdy ktoś widzi Cię samego, od razu zagaduje i częstuje tym, co ma. Nie zostaliśmy do końca bo chciało nam się bardzo spać. I tak było słychać z namiotu koncert Dog Eat Dog.
SOBOTA
Dzień pełen wrażeń. W ASP spotkaliśmy się z Glacą. Przytuliłam go i wzięłam autografy. Nie będę się rozpisywać na ten temat, bo już tyle razy się tym chwaliłam, że najzwyczajniej w świecie nie chce mi się o tym gadać po raz kolejny. Ale wiecie, palpitacja serca, sztywne nogi i te sprawy. Z koncertów najbardziej Dżekiemu się spodobali Airbourne, a ja zachwycałam się Gentleman'em. Byłam pod samą sceną, ale nie wytrzymałam długo bo to co tam się działo było ostre! Nie na moje kruche kości. Mimo wszystko miałam pecha i jakiś koleś na mnie poleciał i myślałam, że dostałam wstrząsu mózgu. Oczywiście muszę wspomnieć o tym, że zjechało się pełno dziwnych ludzi, grzybów i ogórków na koncert The Prodigy. To co się tam działo jest żałosne i mało ciekawe, więc pozwolę sobie to ominąć w relacji, aby znowu się nie denerwować. Łąki Łan! Ludzie! Łąki Łan! To się chwali! Jest show, jest zabawa, jest dobra muzyka. Koleś jeż zrobił pociąg, do którego się wkręciłam, tańczyłam cała mokra, wozy strażackie robiły wiksiarskie światła. Więcej takich koncertów! Zakończenie Woodstocku było bardzo ładne. Tak, ładne to odpowiednie słowo. Z nieba sypało się złote konfetti, allegro zrobiło pokaz jakichś dziwnych świateł, Jurek Owsiak z emocji już prawie stracił głos;p Magiczna chwila. Szkoda jednak, że było to akurat zakończenie. Takich festiwali jak Woodstock nie ma nigdzie indziej. Łatwo poczuć tę atmosferę będąc tam. Polecam, zachęcam.
NIEDZIELA
Powrót do domu. Ciężko było złapać stopa. Trafiła nam się śmiechowa para, z którą po drodze do domu było bardzo wesoło :)

Zdjęcia są tutaj.

Do zobaczenia na Woodstocku w przyszłym roku!
poniedziałek, 1 sierpnia 2011

Jedziemy na Woodstock


Nie mamy co robić, a w domu nie ma co siedzieć więc jedziemy na woodstock. Oczywiście jak najmniejszym kosztem finansowym ale za to jak najbardziej wariacyjnie. Czyli ruszamy jakoś w środę na stopa rzecz jasna. Na stopa też wrócimy. Ktoś nas pewnie weźmie. Jedzie Gosia i Dżeki. Namiot, trochę grosza, podróż stopem, dobra muza i czego chcieć więcej. 

Dzisiaj jeszcze śmigamy na WicInO. Jak wrócimy z woodstocka i przeżyjemy to pewnie damy znać co i jak. No to na fali! 

Kręcioła!
 
Copyright 2003-2013 STAR WORMS
Blogger Wordpress Gadgets