Zacznę od tego, że Wormsak nie jest jedynym marszem na
którym może nas coś zaskoczyć, w którym atrakcje przewyższają oczekiwania
uczestników, cieszą oraz zaskakują. Są i marsze, na których instalacje
przekraczają ludzką wyobraźnie, zachęcają do zadumy i ukazują, jakie życie jest
kruche. Ale o tym za chwilę… W sobotę mieliśmy okazję przeżyć coś wspaniałego.
Wybraliśmy się Borutę! Naszą zgraną paczkę worms lambda lambda reprezentowali
na trasie TT: Beata, Dżeki, Zidek i ja sw4gosia oraz Krzysiek na TZ.
Po
przyjeździe do bazy, od razu wzięliśmy się za podbijanie rekordu w tetris.
Poprzeczka była postawiona bardzo wysoko, gdyż okazało się, że mamy w swoim
gronie mistrza-Andrzeja. Z tego miejsca pragnę pogratulować Andrzejowi jego
spokoju na twarzy i umiejętności układania klocków. Nam tak dobrze nie szło…
Wracając do samego maszerowania, naszą uwagę przykuła głowa królika leżąca pół
metra od reszty ciała na asfalcie. Oddzielnie wyglądała, jakby się wynurzała z
ziemi. Mieliśmy chwilę na identyfikację porozrzucanych narządów oraz na małą sesję
na vogue’a. Fakt, że ten widok był niesamowicie okropny i smutny, ale
dostrzegliśmy w tym pewien artyzm.
Humory nam dopisywały, upał aż tak bardzo
nie przeszkadzał, a trasa była wyśmienita! Punkty widoczne, piękne tereny oraz
coś dla prawdziwych turystów-mini przewodnik po miejscach godnych uwagi. Przy
ostatnim punkcie mieliśmy okazję ochłodzić się przy zraszaczu, co było wielkim
plusem dla organizatorów! Wiedzą, gdzie zawieszać punkty w taką pogodę. Musieliśmy
zebrać co najmniej 15 punktów, jednak udało nam się jedynie 13. I tak byliśmy
bardzo zadowoleni, choć troszeczkę zawiedzeni, że 2 z nich były stowarzyszami.
Po powrocie do bazy przypominającej nieco saunę, choć rewelacyjnie wyposażoną, poczęstowaliśmy się
drożdżówką (tutaj mogę tylko wspominać jaka była smaczna, dzięki!), batonem,
wodą, zupą i oddaliśmy się rozmowom z innymi uczestnikami. Komputer z tetrisem
cały czas był oblegany i każdy chciał był najlepszy. Próbowaliśmy dziesiątki
razy pobić rekord, ale na marne. Atmosfera była bardzo sympatyczna do samego
końca. Łatwo nas na coś namówić, więc zostaliśmy do ogłoszenia wyników trasy
TR.
Gratulacje dla wszystkich! Dzięki za super marsz!
Fajna relacja ;)
OdpowiedzUsuńA tak przy okazji to jest zając ;)
Pozdrawiam PR
to był zając ;d
Usuńno wiem wiem, że zając :P
OdpowiedzUsuńJeszcze Gosia zapomniałaś dodać o całej siatce lodów rożków od "tajemniczego pana w wąsach"! Dzięki, to był gest!
OdpowiedzUsuńBoruta, jak każda inna impreza przygotowana przez tą ekipę, to był majstersztyk. W każdym najmniejszym calu. Organizacyjnie, to tak jak ten zespół - Perfect. A jeśli chodzi o atmosferę to można by zaśpiewać "ale wkoło jest wesoło!" I dzięki temu też gigantyczny plus, za stworzenie takich wibracji.
Mi najbardziej w borucie podobała się dbałość o te wszystkie detale. Dostaliśmy wypasione mapki, przewodniki turystyczne (one były eleganckie wręcz i pięknie wykonane), wszystko cały czas rozgrywało się wokół Tetrisa (nawet gra była!), a jedną z miejscowości nieopodal bazy był... Klocek :)
Trasa turustyczna po prostu idealna. Wzór dla innych. Skoro jej nazwa brzmi turystyczna więc powinna zahaczać o najciekawsze okoliczne miejsca i tutaj tak było. Bez żadnej spinki można było sobie pomaszerować i podziwiać fajne widoczki. No i ten przewodnik!
Dzięki za tą Borutę!
Jednak nie wszyscy wrócili z Boruty tak zadowoleni :)
UsuńFF
Trasa TZ na Borucie była genialna pod każdym względem. Oczywiście malkontentów nie brakuje nigdy i nigdzie, niemniej dawno nie było zawodów, które byłyby takim wyzwaniem. TZ-ty były czystym szaleństwem - połączeniem wysiłków wyobraźni przestrzennej i ciała. Trasa niezmiernie malownicza, wręcz momentami zapierająca dech w piersiach (i to nie tylko z powodu zmęczenia ;p). Lampiony pochowane chytrze; dodatkowo przytrafiły się nam częste przeprawy przez strumyki i rzeczki.
UsuńDołączam więc do chóru "wychwalaczy" :)
Do zobaczenia na kolejnej edycji Boruty. Będę na pewno.
Olej
Też tutaj mogę powiedzieć, że było super. Wszystko było tak znakomicie i perfekcyjnie dopracowanie, że po prostu zadziwiało mnie tak bardzo, że nawet zmęczenie mi nie przeszkadzało, bo byłem zachwycony pięknem terenu oraz tym jak to było fajnie zrobione. Na 100% będę na kolejnej Borucie. Pozdrawiam. Jeszcze ciekawostkę dodam, że jeśli ktoś chcę poczytać moją relację zapraszam na mojego bloga http://zvezdaworms.blogspot.com/.
OdpowiedzUsuń