Tak właśnie. Po jako takiej przerwie znowu zagrałem z moim bandem koncert i co zaskoczyło nas samych - ten nawet się udał. Chaos był jak na początku świata ale zdołaliśmy to okiełznać i nadrobić niedociągnięcia rytmicznymi czy też spazmatycznymi ruchami głowy. Czyli ogień był i udało się. Kolejny wormsowy koncert zaliczony bo jak zawsze wiernie towarzyszyły mi wormsowe dziewczyny i dzięki wielkie za ich wsparcie duchowe, moralne, a nawet za pogo! Po długim, długim czasie dziewczyny wskoczyły w pogo i to przy mojej muzyce. Aż zmiękłem, a tak twardo chciałem na basie trzaskać. Na szczęście założyłem czapę Cthulhu i chyba nie dałem po sobie tego poznać.
Tutaj tylko dwie fotki z koncertu. Więcej znajdziecie na blogu MOTY. Tak się składa że też na blogspocie jest, dziwne nie? :) I jest tam nawet jeden filmik z naszym kawałkiem. Zwałka była w tym kawałku średnio co 30 sekund ale przynajmniej udało nam się go zagrać w całości. Tacy z nas doomowo/blackowi muzyczni artyści terroryści.
Przy okazji pozdro dla zespołu TYLKO i wielki szacun za ich wielki hicior pt "Dywan"!
0 komentarze :
Prześlij komentarz
Prosimy o podpisywanie się pod komentarzami (imię, pseudonim, kontakt)