niedziela, 21 września 2014

Grodzisko na szybkości

U wrót grodziska takie ludziska

Niemal cały sierpień oraz słoneczny wrzesień spędziliśmy biegając po okolicznych lasach. Jak sarenki pośród borówek. Czasami też jakiegoś grzyba po drodze spotkaliśmy, tak na szybkości. Znowu się porządnie rozbujaliśmy. Kosa przecież zrobił tylko w sierpniu 500km, ja też zacząłem regularnie biegać, no i dla mnie wrzesień to zawsze jeden z najlepszych miesiąców do biegania. Aura, cała przyroda i powietrze sprzyja dobrym treningom. Nasze bieganie wygląda więc teraz całkiem nieźle, też nie do końca jest tak różowo bo Kosa się oczywiście trochę zajechał i przetrenował, a ja z kolei nie mogę wrzucić piątego biegu jakoś. No ale! Po wczorajszym treningu na dyszkę, biegło się bardzo przyjemnie i stwierdziliśmy ochoczo "ty to może pojedziemy do tego Owidza na ten bieg?"

Sportowcy na start!!!!!!!!
Tak też zrobiliśmy i dziś spędziliśmy sympatyczny, miły dzionek. Na sportowo w pogańsko-słowiańskim plenerze w grodzisku Owidz. Czyli tak jak lubimy  Super miejscówka! Taki Biskupin w pigułce. Chyba, tak myślę bo Biskupin to tylko widziałem na zdjęciu w podręczniku od geografii jeszcze w gimnazjum. No ale chyba tak to tam jest. Miejsce na prawdę z ciekawym klimatem i fajnie, że ktoś tutaj wpadł na pomysł organizacji takiego biegu. Tym bardziej fajnie, że jest to bieg przełajowy! Dodatkowo okolice wokół grodziska są na prawdę malownicze i atrakcyjne. Tyle było argumentów za, że jak już postanowiliśmy to się wiele nie zastanawialiśmy. 

Jakiś wieśmin w drewnianej chacie
Trasa do lekkich nie należała bo ciągle tylko z górki na górkę w piach z górki i tak wkoło macieju. Te ostatnie wzgórza pod grodziskiem to ja wbiegałem na jakimś ostatnim wdechu, nogi z waty, zęby w piach. Końcówka tytaniczna. A jakby tego było mało to długimi odcinkami na trasie z dróg wystawały kocie łby. KOCIE ŁBY no kto to tak nazwał??? Trzeba tam było umiejętnie przebierać nogami, żeby jakiś czas ukręcić i się jeszcze nie wykopyrtnąć. Do tego wszystkiego należy dodać prędkość ponad normę (przynajmniej w naszym wykonaniu) bo my w takim tempie to nie przywykliśmy biegać. Przy takim ruchu to z trasy jedynie jakieś migawki się pamięta. Drzewo, mostek, policjant, słupek, koci łeb, górka. Dystans też dla nas niecodzienny bo na piątym kilometrze to my zazwyczaj łapiemy rytm. Tak więc już od startu do samej mety trzeba było łanie popylać, żeby z tej mąki dało chleb. 

Łucznik na wieżyczce. Numer 70

I udało nam się to całkiem nieźle bo czasy na 5km wykręciliśmy następujące:

Czępa - 20min 10sek miejsce 39
Radek - 19min 40sek miejsce 29
Szogun - 19min 34sek miejsce 27



A startujących wszystkich było razem 128 osobników. Czyli wypadliśmy całkiem przyzwoicie!

Paka z pucharu Borów Tucholskich
PBTowcy przez niemal cały dystans trzymali się blisko siebie i tak aż do mety  taka ekipa!

Jesteśmy dziś zadowoleni z naszych wyników bo na tak krótkich dystansach czujemy się dość niepewnie, a tymczasem wstydu nie ma i jakiś tam poziom trzymamy  Może warto od czasu do czasu jeszcze nad szybkością popracować?



Przy okazji biegu można było również za friko pozwiedzać sobie Grodzisko Owidz. Okazja jak ta lala, jak za free to zawsze korzystamy. Trzeba przyznać, że Grodzisko robi wrażenie i udało im się uzyskać tą dawną, tajemniczą atmosferę w tym miejscu. Zwiedzanie jak najbardziej na plus. Nawet tam kozy były i owce. 

Pastuszki. Owce oddamy, z rodowodem, szczepione, zrobaczone


Teraz w przyszłym tygodniu być może zaliczymy kolejne zawody, tym razem w Wojtalu. Trzeba kuć żelazo póki gorące!

1 komentarz :

  1. Dokładnie dokładnie Dżeki, bo w Wojtalu czeka nas maraton i półmaraton, czyli można powiedzieć, że nasz dystans.

    OdpowiedzUsuń

Prosimy o podpisywanie się pod komentarzami (imię, pseudonim, kontakt)

 
Copyright 2003-2013 STAR WORMS
Blogger Wordpress Gadgets