poniedziałek, 2 grudnia 2013

Podsumowanie Pucharu Borów Tucholskich


Gwoli tradycji należałoby podsumować mijający sezon w Pucharze Borów Tucholskich. Tak zawsze robiliśmy od kiedy puchar powstał do życia na prochach dawnego Pucharu Kociewia. Od tamtych wydarzeń minęło już łohohoho lat i dotarliśmy do momentu w jakim znajdujemy się teraz. Puchar swego czasu przeżywał istny boooom kiedy to niemal każda z imprez była robiona z przytupem i holywoodzkim rozmachem, a całe środowisko żyło i tętniło wszystkim co związane z pucharem. Teraz się nam puchar znormalizował i zazwyczaj w takich przypadkach kolejną fazą jest chylenie się ku upadkowi aaaaallllleeeeee... nie takie numery z PBT. A to z tego względu, że pomimo pewnych niedostatków i niepokojów wyczuwam pewien optymizm.

Wypunktuje tutaj takie luźne myśli związane z mijającą edycją:


- Przede wszystkim puchar cały czas trzyma się mocno bo ma stalowe fundamenty, opierające się na takich twardzielach jak Marek Wrzałkowski, RL, Artur, nasz Krzyś, szef pucharu Józek. Goście, którzy tymi imprezami żyją, mają je we krwi i to jest prawdziwa pasja. Takich ludzi trzeba, zapał nigdy im nie gaśnie i puchar z takimi wyjadaczami zawsze będzie się kręcił. Nawet jeśli będzie zataczał się tylko w jednym zamkniętym kręgu!

- coś tam się w Czersku rusza. Nie jest to kij w mrowisko może, ale kijek który miesza w ognichu i pomału (i przy dobrych wiatrach!) roznieca delikatnie tlący się tam żar. Czyli tłumacząc na polski, chodzi o to że ta społeczna akcja Lukspolowców żeby wkręcać nowe pokolenia czerszczan do InO chyba powoli zaczyna działać! I bardzo dobrze i bardzo pięknie bo Czersk od dawien dawna (a może od zawsze) był naszą lokalną inowską stolicą. 

- nasze PBTowskie imprezy to już jest bardzo wysoki standard. A patrząc na niektóre imprezy ociekające pomysłowością (nadal) i dopracowaniem map oraz innych szczegółów to można powiedzieć, że jest to wysoki standART. 

- rywalizacja! Znowu zażarta, znowu emocjonująca i nieprzewidywalna. Poziom się pięknie wyrównał i każde potknięcie może być kluczowe w klasyfikacji generalnej. My w tym roku kibicowaliśmy najmocniej Gromusiowi oraz Markowi Wrzałkowskiemu. Gromuś w końcu zaliczył sezon w którym startował częściej i proszę bardzo jaki efekt, a z kolei Marek tak na lajcie wbił do czołówki już przed kilkoma laty i teraz na imprezach kasuje punkty jak maszyna! Tylko przyklasnąć!

- Do plusów zaliczamy również pojawiające się tu i ówdzie nowe osoby. Żeby tak jeszcze chociaż kilku z nich zostało w PBT na dłużej to byłby sukces. Bo ciągle brakuje nowych ludzi. I tutaj trzeba przyklasnąć i wyróżnić pewne imprezy: Boro (wpierw byłem nieco przeciwny takiej formule Borowiackiego), Szago, Nad Wdą no i dajmy na to że nasz Wormsak (no a co!). Bo chyba tym imprezom udało się ściągnać najwięcej ludzi z zewnątrz. Boro oraz Szago ze względu na ich nieco inną formułę niż pozostałe nasze marsze. Puchar nam się rozplótł jeszcze bardziej niż kiedyś i teraz już niemal każda impreza różni się od siebie diametralnie. A jednak - puchar cały czas udaje się jakoś spinać w całość. No i dzięki tym innym formułom udaje się tutaj ściągać nowe twarze. Szago pod tym względem rządzi niepodzielnie i wielki szacun dla włóczykijów za to!

Jest też kilka spraw nad którymi trzeba pochylić głowę:

- Rowery. Bo stoją w miejscu, a co to za rower co nie jeżdżony jest? Co zalega w garażu i obrasta w pajęczyny? Chyba zbyt wiele rowerów zostało w garażu podczas gdy nasze pbtowskie trasy rowerowe wiały pustką nafaszerowaną często ciężką pracą nad wykonaniem tej trasy, czasem (w takim przypadku zmarnowanym) i mnogością lampionów w lesie. SZKODA TEJ PRACY NAD TR. Wiem, że ciężko ściągnać tutaj tłumy na rowery ale no nie wiem, TR tkwi w miejscu i chyba ciężko będzie wymyślić złoty środek żeby to ruszyć. Bo trasy są zbyt krótkie żeby ktoś z daleka chciał tu przyjechać, a długim trasom trzeba poświęcić jeszcze więcej czasu który my poświęcamy na resztę tras. Rozwiązanie jakieś?

- TJ. To jak rok temu. A z drugiej strony medalu wielki szacun za monopol szkoły z Osia. Jak tak dalej pójdzie to trzeba będzie tą kategorię przekształcić na TOsie. 



To takich kilka moich luźnych spostrzeżeń. Pewnie byłoby więcej ale nie chce mi się już myśleć. Można podyskutować o tym w komentarzach i na forum albo dopisać coś jeszcze. Sporo by się jeszcze znalazło. 



Teraz trochę takich blasków i cieni z tej edycji. Taka gala Oskarów chociaż do klimatów Inowskich bardziej pasowałoby określenie Złote Maliny. Bo to tak bardziej przyrodniczo i leśnie:)

- najlepszy marsz - NO KURDE BELE CZY MOŻE BYĆ INACZEJ?!?!?!

DEPNIEMY PO STOKROĆ NAJLEPSZY MARSZ DEKADY I NIC TEGO NIE ZMIENI!!! NIECH ŻYJĄ WITKOWSCY BROTHERS I ICH SZALONE POMYSŁY!

- największy żal - (to już pozakulisowy) ŻE NIE BĘDZIE DEPNIEMY W PRZYSZŁYM ROKU. Bronek ja się pytam czemu żeś żałoby narodowej nie ogłosił? Kpina
* drugie zaszczytne miejsce w tej kategorii przyznaje sam sobie i pluje sobie w brodę do dziś - za moje zagubione karty startowe na Boro!!! Niech się CBŚ zajmie szukaniem tych kart a nie tylko o tym Smoleńsku ciągle drążą!! 

- największy waryjat - No któż by inny jak nie nasz wormsowy Krzyś. Wyróżnienie to przyznajemy za hmmm no chyba każdy jego start w tym roku! Jak ktoś nie wie dlaczego to niech wystartuje w drużynie wspólnie z Krzyśkiem to się dowie! 

- największy hardkor - kategoria podczepiona pod największego wariata - znowu Krzyś nie daje szans pozostałym i odstawia ich o kosmosy galaktyk. A za co? Za Warownie Mordownie - chaszcze bluszcze dzikie krzaki pokrzywaki bąble na nogach, czyli trasę którą ukończył tylko Andrzej Buchajewicz (absolutny top światowy). Hmm chociaż wystarczyloby napisać że na Warowni było 300 ileś tam lampionów i już szczena opada aż do piwnicy.

- najpiękniejszy plakat - NASZ!!! ha! No piękny jest no przyznajcie! Leci sobie bajka dla dzieci, balonik taki unoszony radośnie i pozytywnie Wormsakowym duchem! Łuhu!

- Na pb T to tramwaj staje! Nie było tramwajów czyli fair play i z duchem rywalizacji! Niech się leśne dziadki uczą od naszych!

- Najlepsza trasa - Były takie dwie. Przewspaniała wodna eskapada kajakowa w Osiu. Jak na bezkresnym morzu, albo jak pośród norweskich fiordów! Kajaki w Osiu zawsze górą! A drugą którą wyróżniamy to trasa Turystyczna Boruty: esencja tego co powinniśmy dostać na trasie turystycznej (nawet z przewodnikiem to było!). Poza konkursem nadmienić trzeba o mapie wormsakowej TZ - ta foliowa. Pierwszy raz nie wiedziałem jak przejść i o co chodzi z mapką na... moim marszu. haha sto dwa!

- Najlepsza baza - Coś w stylu home sweet home czyli Grzybek! Ach te grzyby się w tym roku przewijają co jakiś czas u wormsów:) Mowa oczywiście o przecudownie bajecznej bazie marszu Nad Wdą!

- najlepsza mapa - ALBO INACZEJ, NIECH TO BĘDZIE KATEGORIA NAJLEPSZA MAPA EVER. OCZYWIŚCIE W CUGLACH BEZKONKURENCYJNIE MIAŻDŻY I GNIECIE MAPKA NA ETAPIE NOCNYM DEPNIEMY!!!!!!!!!! Takie mapy to się w ramki oprawia i na ścianę! DZIĘKI!!!!!!!!!



Tym pięknym akcentem to podsumowanie skończę. Może nie wszystkiego podsumowałem, nie tak jak zawsze ale najważniejsze chyba przekazałem. To teraz byle do wiosny i znowu ruszamy z PBT!


1 komentarz :

  1. Świetny post podsumowujący :) Z jajem, a jednocześnie bardzo treściwie. Ze swojej strony mogę dodać tylko to co już pisałem na forum PBT - wspaniała rywalizacja w kat. TZ w przekroju całego sezonu, wielki sukces Szago, jeśli chodzi o frekwencją na wszystkich trasach, duże brawa dla Lukspolowców za animowanie ruchu InO w regionie, no i brawa także dla orgów za ich niesłabnącą płodność twórczą - mapy na PBT to już czasem prawdziwe dzieła sztuki:)

    OdpowiedzUsuń

Prosimy o podpisywanie się pod komentarzami (imię, pseudonim, kontakt)

 
Copyright 2003-2013 STAR WORMS
Blogger Wordpress Gadgets