niedziela, 1 grudnia 2013

Na koniec Polski, na koniec roku


Podobnie jak rok temu i tym razem planujemy wyjazd w góry. Już podczas tamtego wyjazdu mówiliśmy, że w przyszłym roku trzeba będzie to powtórzyć i jak się okazuje po raz kolejny, dopniemy swego. Wtedy rzuciliśmy hasło: Bieszczady. Dlatego bo... tam nas jeszcze nie było, a opinia niemal wszystkich chyba jest taka, że to kraina jak z pradawnych baśni. Trzeba to sprawdzić. Zresztą nie na darmo jest taki suchar, w którym ostatnie słowa brzmią (tutaj z cenzurą, trochę kultury musi być): a może by tak P**&^$%*^Ć wszystko i wyjechać w Bieszczady? 

My to tak bardziej lajtowo jedziemy - połazić, powdychać górskie powietrze, potarzać się w śniegu, ugrzać się w schronisku. No ale jedziemy w Bieszczady!


To będzie króciutki wyjazd bo wyjeżdżamy 25 grudnia, a wrócimy już na Sylwka. Tzn na sylwestra będziemy już w domu. Przykra sprawa ale nie jest łatwo dojechać na drugi koniec kraju z taką komunikacją kolejową. Zresztą, tym razem jedziemy sobie jak goście polskim busem czyli ruszymy z luxusem! I za bardzo małe pieniądze - a pociągów od jakiegoś czasu staramy się unikać jak ognia. No ale nawet jeśli do dyspozycji ma się busy i pociągi to i tak ciężko trafić w te dzikie stepy i to akurat w takim terminie. Dlatego nasz wyjazd będzie bardzo ograniczony czasowo.

Ale nie ma się co łamać bo postanowiliśmy jechać właśnie tam i zrobiliśmy to świadomie. Tak czy inaczej wydawało nam się, że jest to najlepsza opcja wyjazdu zimowego. No bo przede wszystkim to są dla nas tereny nieodkryte i tajemnicze! A o to się tu najbardziej rozchodzi! Taki krótki czas wymaga od nas dobrego przygotowania naszej wyprawy i mamy sobie nakreślony taki wstępny plan, którego będziemy się jakoś trzymać (wszystko zaplanowane w opracowaniu o przewodnik i nasze górskie doświadczenia tatarów więc tu będzie full profeska jak u himalaistów!). A więc z takich atrakcji to w naszym menu znajdzie się: wejście na Smerek, wejście na najwyższy szczyt polskich Bieszczad Tarnicę, pokręcenie się po połaninie Wetlińskiej oraz Caryńskiej (czyli chyba tych najbardziej reprezentatywnych miejsc z polskich Bieszczad), zaliczenie trójstyku granic Polski, Słowacji oraz Ukrainy (czyli wormsy po raz pierwszy w historii zrobią kilka kroków w Ukrainie a tam to nas jeszcze nie było!), no i oczywiście co zawsze pozostaje wielką frajdą to spanie w schroniskach! Jak widać wszystko jest dopięte na ostatni guzik i teraz pozostaje nam tylko ruszyć w góry!

Ogólnie to nie możemy się już doczekać! Już tylko trzy tygodnie, najpierw święta i już w ich trakcie znowu ruszamy! Fajnie że poraz kolejny udaje nam się zorganizować taki wormsowy wypad, to nas chyba najbardziej cieszy: Jedziemy tym razem w piątkę: Beata, Gosia, Zid, ja i tym razem dołącza do nas również Ania! Czyli skład nam się powiększył w tym roku i to jest kolejny powód żeby mieć z tego wszystkiego radochę.

To teraz odliczamy czas: Święta, prezenty, śnieg, góry!

A żeby się za bardzo nie dłużyło to przed tymi wydarzeniami czekają nas między innymi: Darżlub gdzie na pewno damy ognia oraz koncert Turbo gdzie poniesie nas znowu szatańska kawaleria! Łuhu!

0 komentarze :

Prześlij komentarz

Prosimy o podpisywanie się pod komentarzami (imię, pseudonim, kontakt)

 
Copyright 2003-2013 STAR WORMS
Blogger Wordpress Gadgets