środa, 27 listopada 2013

Hastur! Hastur! Hastur! Czyli o kulcie munchkina!


Jestem wielkim fanem prozy H.P. Lovecrafta. Od razu na wstępie polecam tego ekscentrycznego autora książek (zwanego często samotnikiem z Providence) z gatunku horror-fiction lub też horror-fantasy (weird fiction). Jak zwał tak zwał. Lovecraft to jeden z najwybitniejszych pisarzy grozy, na początku XX wieku wraz z cyklem swych diabolicznych opowiadań stworzył coś co później nazywane było "mitologią Cthulhu" Żeby nie przedłużać bo i tak będzie długo - poszukajcie sobie w wikipedii najlepiej. WARTO!

Czemu taki wstęp. Świat mitologii Cthulhu żyje do dziś i ma się świetnie, najwidoczniej gwiazdy są w porządku. Postaci, historie oraz lokacje z książek Lovecrafta są często wykorzystywane w popkulturze - tutaj mam na myśli nawiązania w filmach, muzyce oraz to o czym chcę tutaj napisać - grach. Konkretniej to grach planszowych. W planszówkach nie trudno znaleźć grę o tematyce Cthulhu, jest ich całkiem sporo ale jedna z nich jest absolutnie wyjątkowa pod każdym względem. To moja najlepsiejsza gra jak na razie a zwie się tak pięknie! MUNCHKIN Cthulhu! Niczym prawdziwy badacz-profesor w tweedowej marynarce wezmę dziś pod lupę te bluźnierczo plugawe karty!


Raz pisałem, że będzie recenzja tej gry i oto słowo ciałem się staje. I jest to moment straszliwy i pewnie aż cali dygoczecie z przerażenia jak małe szczeniaki. Wcale się wam nie dziwie bo potworne bóstwa z mitologii Cthulhu to temat śmiertelnie poważny, zatrważający, taki o którym mówi się tylko szeptem, a może wcale tego tematu lepiej nie poruszać i zostawić dawne eony w uśpieniu. I TU JEST PARADOKS TAKI! Że im coś jest bardziej śmiertelnie poważnego tym bardziej bluźnierczo będzie... sparodiować to coś! Widocznie z takiego założenia wyszli twórcy gry wprowadzając na rynek tego Munchkina i podeszli temat z zupełnie innej strony. I to jest właśnie w Munchkinie the best - że to jest parodia, i to parodia na prawdę udana!, wszystkiego co w świecie Cthulhu napawa przerażeniem i trwogą. 

Ja o munchkinie dowiedziałem się w marcu kiedy byliśmy na Pyrkonie. To była miłość od pierwszego wejrzenia bo już sama nazwa, tak szalenie pozytywna, wpakowała mnie w obłęd. Zagraliśmy było spoko. I potem dowiedziałem się, że jest to seria, która wyśmiewa inne gry bądź też światy fantasy i takie tam. Dzięki temu możemy pograć w: Munchkin Zombie, Munchkin karate, Space Munchkin, Super Munchkin i jeszcze jeszcze więcej. Generalnie mechanika gry wszędzie jest taka sama, a jest ona banalnie prosta. Zaraz ją opiszę. Mi oczy zalśniły jak dwa sztylety gdy ujrzałem to zielone, mackowate pudełeczko z napisem Munchkin Cthulhu. Opętany siłami z innego wymiaru wiedziałem, że już nigdy nie uwolnię się od tej skrzyneczki i prędzej czy później trafi ona w moje ręce. 


Tak się właśnie stało po jakimś czasie, a nawet stało się więcej bo wpadłem w taki wir iż kupiłem sobie dwa dodatki dostępne na polskim rynku do wersji podstawowej. Teraz jestem posiadaczem wszystkich munchkinowych kart z tej serii i pozostaje mi tylko czekać, aż gwiazdy ułożą się w odpowiednim porządku kiedy to odczytam słowa z necronomicona i przywołam przedwiecznych. No ale jak na razie to gramy, gramy ostro i bezpardonowo!

Na czym to polega?

Zasady są prymitywnie proste bo wygrywa ten kto zdobędzie 10 poziom. Poziomy zdobywamy poprzez wygrywanie z mrocznie morderczymi bestiami z zaświatów i innych planet. Generalnie to walczymy, siekamy, kroimy w plasterki, szczelamy, rzucamy zaklęcia, spiskujemy, rąbiemy, nawalamy i zwyciężamy! 
I wszystko było by proste gdyby nie... inni gracze, którzy chcą tego samego! W tym właśnie ta gra rządzi - między graczami non stop jest interakcja - pomagamy sobie nawzajem bądź też chamsko wbijamy nóż w plecy swojemu przyjacielowi. Nie ma litości, nie ma zmiłuj - jest obłęd, opętanie, mrok i 10 poziomów do wbicia!

To gra karciana. Z dodatkami mamy prawie 300 kart. Karty te dzielimy na dwa stosy: Drzwi oraz skarbów. Pierwszy gracz najpierw puka w drzwi i tutaj zazwyczaj adrenalina rośnie, a po czole spływają powoli kropelki potu bo zaczynają się dziać rzeczy straszliwe i niepojęte! Z drzwi może wyjść potwór, możemy załapać się na klątwę lub znaleźć COŚ co przyda nam się później. Jak wyłazi potwór to trzęsiemy gaciami i próbujemy z nim walczyć na całego. 

Oprócz tych wszystkich bajerów możemy w tej grze być KIMŚ. Tutaj mówią na to że "mamy klasę" Możemy być: badaczem, profesorem, pogromcą potworów lub też kultystą. Każda postać ma inne bonusy pomagające nam w rozgrywce. 

Walka polega na tym iż na karcie potwora widnieje jego poziom mocy. Nasz poziom musi być wyższy niż tego diabelskiego nasienia. Tutaj z pomocą przychodzą nam przeróżnej maści gadżety, skarby które tworzą ekwipunek naszej postaci. Wśród nich znajdują się tak zatrważająco śmiertelne przedmioty jak: tweedowa marynarka chroniąca nas przed atakami, mistyczne bazgroły, spray na owady młodszych bogów, tasak zagłady, widły do siana, wałek do ciasta, glany antyplugastwa czy słynny nekroPornomikon. A wszystko to by zadawać ból, więcej bólu przebrzydłym potworom i wbić 10 poziom! Ale czasem nawet i te wszystkie masakrycznie krwawe gadżety mogą nam nie starczyć podczas walki z nieopisanie okropnymi monstrami! Tutaj zazwyczaj objawia się prawdziwe (czytaj - parszywe) oblicze naszych współgraczy, którzy za wszelką cenę bez zająknięcia pomogą potworowi i nie zawahają się użyć kart które go wzmacniają. 

Munchkiny
Ten właśnie moment jest niczym PRIMA VICTORIA, punkt kulminacyjny i gwóźdź programu w całej tej grze! Bo w czasie takiej walki my próbujemy dopakować swoją postać zaklęciami, nektarami i innymi dopomagaczami typu: mistyczne wizje, pieśń szaleństwa czy wściekłe wycie, a reszta tej chałtury zwanej naszymi rywalami przeszkadza nam na wszelkie możliwe sposoby... koksując potwora. Albo dorzucając nam dodatkowe monstrum do puli.
Przerzucanie tych kart to najlepszy element tej gry - często bywa tak że walkę zaczynamy z potworem o poziomie 7, nasz poziom to 10. A kończy się na tym iż potwor ma poziom 43, my 37. No ale zawsze znajdzie się jakaś dobra duszyczka która zechcę nam pomóc! Nie za darmo oczywiście - wtedy trzeba się targować i walczyć o każdego centa bo będą nas chcieli oskubać z naszych skarbów jak hieny!

Jeśli wygrywamy - zyskujemy poziom! I skarby, mnóstwo nieopisanego bogactwa i zaszczytów! Nowe zaklęcia, nowy ekwipunek! Rządzimy i jesteśmy koksy! Jeśli mamy za dużo kart na ręce musimy jeszcze okazać miłosierdzie najsłabszemu ziomkowi i odpalamy mu nadmiar kart. Zazwyczaj są to ochłapy rzecz jasna ale nie dla psa kiełbasa. No a jeśli przedwieczny potwór skopie nam tyłek to czeka nas marny koniec: tracimy poziom, zostajemy obłąkani, umieramy, tracimy przedmioty, klasę poziom sławę, rozwodzi się z nami żona, dzieci wytykają cię na ulicy, a ty tracisz dach nad głową i mamroczesz pod nosem nikomu niezrozumiałe mistyczne plugastwa. 


I tak to się kręci aż do czasu gdy ktoś wbije 10 poziom!

Grać można już w dwójkę ale próbowaliśmy i słabo to wychodzi. Prawdziwa zacięta rozgrywka zaczyna się gdy gramy w 4,5 lub 6. Wtedy to się dzieje, karty latają między graczami jak wróble od drzewa do drzewa. 


Munchkin jest przekomiczny. Nawet dla ludzi, którzy Cthulhu nie znają i w ogóle nie mieli z nim do czynienia. To wszystko za sprawą ciągłej tej parszywej (zazwyczaj) interakcji. Zawsze znajdzie się ktoś kto będzie chciał przeszkodzić ci z szyderczym uśmiechem. Wielkim plusem są genialnie narysowane ilustracje, które są po prostu tak śmiechowe że boki zrywać. Dla tych którzy z Cthulhu są obcykani lub też są kultystami (tak jak ja chociażby) to wszelkie nawiązania do mitologii (a jest ich na pęczki!) są obłędne i mogą bezpardonowo wprowadzić w stan szaleństwa umysłowego. COŚ PIĘKNEGO DOPRAWDY!!!

Jest tego mnóstwo, począwszy oczywiście od wszelkich potworów i istot, poprzez zaklęcia, ilustracje a na przedmiotach i lokacjach kończąc. Dla fanów to prawdziwy majstersztyk! Tym bardziej, że mamy do czynienia z satyrą i luzackim podejściem do tematu: dzięki temu opisy kart czy nazwy postaci są przekomiczne. Jeszcze jedna wisienka na torcie - Polska wersja munchkina jest po prostu the best i karty są odpowiednio przygotowane do naszego krajowego podwórka:D Tutaj nie ma co opisywać, luknijcie na te przerażające fotki co niektórych kart (jakoś też przerażająco słabo no ale co zrobić):

To są nasze obłąkańcze gadżety
Potwori i inne stwory.
Takie milusie
Słowo o dodatkach. Dodatkowe karty są dla fanatyków serii takich jak ja.. ale! No właśnie! W dodatkach dochodzą nowe karty obłędu które jeszcze bardziej urozmaicają rozgrywkę i dają jeszcze więcej kombinacji, możliwości a dobicie do 10poziomu staje się jeszcze bardziej wymagające. Czyli to co tygryski lubią najbardziej!

Jeszcze kilka słów o instrukcji. Zwykle instrukcje są takie sztampowe, sztywne i napisane jak książka telefoniczna czy kodeks drogowy. A tu pach pach! Nawet w instrukcji przemycili sporo humoru i skeczów! Jest luzacka, przejrzysta i wszystkie zasady można załapać w mig.

Tylko po co sięgać do instrukcji skoro ktoś inny może wytłumaczyć? Jest ktoś chętny zmierzyć się z przedwiecznymi bestiami z kosmicznych otchłani? Być może uda się uniknąć szaleństwa i wbić ten upragniony 10 poziom, jak chcesz spróbować to wbijaj do wormsów bo my w to często gramy. Daj znać i wbijaj :) Bo Munchkin rządzi! 

Jak to mawiał Piotr Fronczewski - Kolekcja klasyki, najlepsze gry - pozdrawiam i polecam Piotr Fronczewski

0 komentarze :

Prześlij komentarz

Prosimy o podpisywanie się pod komentarzami (imię, pseudonim, kontakt)

 
Copyright 2003-2013 STAR WORMS
Blogger Wordpress Gadgets