wtorek, 12 listopada 2013

zwycięzcy szago


Od czasu harpagana nie startowaliśmy w żadnych zawodach. Tam to była spina na maksa i po najważniejszym dla nas starcie w roku (jakby nie patrzeć) musiało zejść z nas powietrzę, tak jak odpowietrza się kaloryfery. Nie znaczy to jednak, że siedzieliśmy rozłożeni na kanapach z pilotem w ręku, a jedyna nasza aktywność to przeskakiwanie po kanałach. Co to to nie.  

Cały czas jesteśmy w gazie i biegamy po naszych jesiennych, leśnych szlakach dbając o formę. Bo skoro taka wysoka forma do nas przyszła to za wszelką cenę musimy ją utrzymać!


Jesień od zawsze była znakomitym czasem do biegania. Najgorzej jest tylko z mobilizacją, motywacją i ruszeniem dupska. Najgorzej jest wyjść. Bo się wraca z roboty tudzież szkoły, szarówa, niebo się strzępi za oknem, w domu ciepło i przytulnie. No i weź tu człowieku znowu się wygrzeb na te wichry co dmą w drzewa jak w trąby. Nam jednak jakoś się udaje. Mało tego tej jesieni zadanie mamy uproszczone bo po naszych biegowych trasach biega już trzech zapaleńców! Do Kosy i mnie dołączył Pondżol, który mieszka tutaj teraz i razem z nami stworzył biegową trójkę. Milion razy łatwiej jest się z motywować, wyjść i pobiegać kiedy wiesz, że będziesz biegał z takimi zwariowanymi kolesiami!


Mamy cel na wiosnę. Maraton! Dla Kosy to chleb powszedni, on już zjada zęby na maratonach i nie długo już nie starczy mu palców żeby zliczyć wszystkie te na których wystartował. My z Pondżolem to niedoszli/przyszli debiutanci. MUSI BYĆ CEL. Spoko jest jak jest po prostu regularność ale to właśnie postawiony przed tobą cel motywuje cię do walki. 

No i jednym z fajnych wypadów, na którym znowu mogliśmy sprawdzić swoją formę było Szago. Niestety (a może stety!) wystartowaliśmy tylko na trasie dziennej. Chcieliśmy też w nocy pośmigać i postraszyć w lesie ale akurat tego wieczoru mieliśmy już w planach inne atrakcje. No i na pewno nie żałujemy bo było czadersko :) Pozostała nam trasa turystyczna licząca sobie zaledwie 12km. No trochę mało jak dla takich asów, nie dali nam się wylatać. Ale spoko. W takim towarzystwie zawsze spoko bo oto mieliśmy wystartować w pamiętnym z marszu walentino składzie! Zidek Dawioza, Pondżol oraz ja Szogun. KAWALERIA SZATANA. To taka nazwa tego mini pobocznego projektu. No i jak się tego sami spodziewaliśmy był ogień na trasie. 

Celowaliśmy w zwycięstwo i cel osiągnęliśmy. W zasadzie to trasa nie dostarczyła nam żadnych problemów bo była bardzo lajtowa i prosta jak dla takich weteranów. Ale dobrze dla Poncza bo przynajmniej podejrzał sobie trochę nawigacji na prostych mapkach. Były oczywiście wariacje kiedy to na pierwszym punkcie Pondżol stwierdził, że za ciepło w kurtkach i skoczy zanieść te kurtki do bazy. "bo to trzysta metrów tylko" Okazało się że był to kilometr w jedną stronę ale Pondżol obrócił to w tempie Usaina Bolta. Reszta trasy to znowu niemal ciągły bieg co było dla nas fajne bo było niczym trening biegowy plus mini nawigacja. Efektem tej naszej prędkości był świetny czas na mecie - całą trasę (14km razem pyknęliśmy) pokonaliśmy w 2h!

ha!


No i jest zwycięstwo. To cieszy! Co do Szago to super było spotkać się po jakimś czasie (dłuższym/krótszym lub baaaardzo długim) z marszową ekipą! No i mamy nawet kilka zaproszeń (oficjalnych), nawet do księdza pewnego. Na pewno z nich skorzystamy!

Teraz przed nami kolejne imprezy. Jak co weekend zresztą. I mam tu na myśli imprezy domowe jak i sportowe. O planszówkach to już chyba nie muszę wspominać, że gramy w nie teraz jak szaleni. I też niemal cała niedziela upłynęła nam na planszówkach. a jak. Ale przed nami też Darżlub w którym będziemy chcieli wystartować. A wszystko wskazuje na to, że wystartujemy tam w całkiem niezłym składzie!



PS. Dawno tutaj nikt nic nie pisał. Ten kto bloga odwiedza regularnie wie że zwykle składa się na to kilka czynników: 
- nie chcę się pisać

- nie ma czasu pisać
- nie ma co pisać

Teraz sytuacja wygląda tak, że pisać jest o czym. Bo cały czas dzieje się mnóstwo rzeczy, jest pełno spotkań i imprez i nie nudzimy się nigdy. Jesteśmy w super miejscu, tak je sobie urządziliśmy - miejsce w którym zawsze są ludzie chętni do robienia czegoś i tworzenia wariacji! TAKĄ PRZESTRZEŃ STWORZYLIŚMY TERAZ W STAR WORMSACH!

To jest duma. Po prostu duma! Ten rok jest wzorowy pod tym względem!

A no i jest jeszcze jeden powód dlaczego tutaj pojawia się tych tekstów niewiele. Z okazji że obchodzimy 10-lecie wstawiamy na fejsbuka wormsowego stare wspominajkowe zdjęcia. To trochę tego szumu przeniosło się teraz na fejsa. Nowe foty się też tam czasem pojawiają. Więc jak kogoś to interesuje to i tam można zaglądać od czasu do czasu.

Pozdro, odjazd i mistyczny mieeeeecz!

0 komentarze :

Prześlij komentarz

Prosimy o podpisywanie się pod komentarzami (imię, pseudonim, kontakt)

 
Copyright 2003-2013 STAR WORMS
Blogger Wordpress Gadgets