wtorek, 22 października 2013

Nie ma że boli... H46:)


Jakby komuś było mało relacji po-harpaganowych to mamy jeszcze jedną. Tym razem relacjonuje Piotrek Nowak!


Ja tu tylko gościnnie :) Harpagan, piękna sprawa!!! Każdy mi mówił.. Po co ty się na to pchasz ? zwariowałeś? Hmm może tak może nie ;) Po prostu ciągnie wilka do lasu.

Do Bytoni jechaliśmy w 3 Szymon, Ola no i Ja. Na PKP odwiedził nas jeszcze nasz master RL :D Otrzymałem od niego czołówkę która jakby nie patrzeć sprawdziła się w  100 %. Padła po pierwszej pętli. Ale i tak zrobiła swoje. No i czipa też dostałem. Podobno był szczęsliwy hmm niech będzie. Ukończyłem to się liczy. W Bytoni podjechał po nas Szogun( ten poleciał !!!szacun!!!) No to ruszamy!!


Całą drogę zastanawiałem się jaka bedzie pogoda. Chmury wyglądały jak z Mordoru!! Będzie ostro!! Raz dwa byliśmy na miejscu. Wchodzimy na sale gdzie była noclegownia, a tam już leży i odpręża się Krzychu. Przy samiuśkim wejściu się rozłożyl cwaniak :D Poszliśmy załatwić formalności itd. Stwierdziliśmy z Szogunem, że trzeba jakieś zakupy jeszcze zrobić i coś zjeść porządnego. Poszliśmy do miłej knajpy, miła obsługa bardzo miła :D (pozdrawiam miła Panią ) Kebaby przypadły nam do gustu. Wróciliśmy do bazy. Ostatnie przygotowania, sprawdzanie sprzętu, żarełko na trasę, jest git. Ciąglę sie zastanawiałem z kim iść. Czy z Krzychem, czy z Szogunem. i byłem rozdarty.Ostatecznie wybrałem Krzycha. Po prostu miałem nadzieję, że kolano wytrzyma conajmniej na pierwszą pętle. Myliłem się... wytrzymało do 4 PK czyli około 27 km. Do 4 Pk była bajka, tempo było gut, wszystko było gut. Wiedziałem że będzie z nim problem, lecz nie wiedziałem że tak szybko się odezwie.

Nie pozostało mi nic innego jak iść samemu. Ból coraz większy. Staram się utrzymać w miare tempo, jakoś idzie. Zgarniam pk 5 bez problemów, śmigam na 6. No tam trochę się naszukałem. Tak cicho siedzieli w tej niecce, zero światła,cisza jak w grobowcu. Ale dało się podbijam 6 jest dobrze. Do pk 7 staram się jakoś biec. Z trudem mi to przychodzi. Drogi w lesie wyłożone były kamieniami, strasznie niewygodne dla stóp. Dostałem się na ulicę tak mnie poniosło,że cały odcinek drogi przebiegłem i to dość żwawo. Po chwili ukazuje się przede mną jakaś osoba. Na początku myślałem że ktoś z mojej trasy. Ale nie! jakiś kolo idzie sb środkiem ulicy, ciemno jak u murzyna, zero domów dosłownie pustka. A on kroczy  po ciemku w nocy. Myśle sb,kurde jeszcze będzie mnie gonił hehe. Na szczęście myliłem się ;) zgarniam 7 i zostaje ostatni pk 8. Był jeszcze 9 ale to już w bazie. Do 8 poszedłem tak dosyć odważnie. Drogi zaczęły znikać no ale nic idę dalej. Wychodzę z lasu, jest droga..ale nic tu się nie zgadza.. idę dalej są druty !!! jee jestem w domu :D Szybkie namierzenie i mam 8. Jest dobrze. Teraz kierować się do bazy. Więc śmigam sb ale nie to moje śmiganie nie trwa zbyt długo. Ból kolana zaś się odezwał ale teraz to było takie przeszywanie że mmmm. No ale nic trzeba iść. Jest baza, jest pk 9,Dało się!! Idę do bazy zrobić szybki przepak. Tak mnie zmuliło że mmm. Wgl nie wiedziałem co jest grane. Ola pomogła mi trochę się ogarnąć. Skarpety przebrane, nogi nasmarowane. Chcę wychodzić a tu zaś ból... grr. Staram się o tym nie myśleć. Spotykam Szoguna, który się zdziwił jak mnie zobaczył heh. Droga do pk 10 strasznie mi się dłużył, ale w końcu mam. Idąc do 11 na samym początku się zamotałem wgl taki głupii błąd że mm.. brak słów.. Idąc do 11 spojrzałem na mapę gdzie będzie punkt. Chwila chwila ?! Czemu PK 9 jest jeszcze raz zaznaczony? ! i teraz pytanie czy on miał być dwa razy podbity?! taki słaby się zrobiłem, czarny scenariusz..już po zawodach... No nic może się mylę... nie wiem. Jeszcze żeby tego było mało kolano zaczęło wariować... jakby ktośmi wbijał igłę pod rzepkę.. stoję.. rozgrzewam idę... wolno idę..jest pk 11...cały czas wolno idę.. czas na 12.. kolano..stop.. noga sztywna!!! co teraz.. Koniec, rezygnuję!!! Klnę jak szewc...(chyba mnie nikt nie słyszał) Spotykam Krzyśka lekko zdziwiony heh teraz nie wiedziałem czy tym że jeszcze idę czy tym że dopiero tu no ale nic. Kroczę przed siebie... ból oczywiście rośnie i rośnie... po długim czasie jest pk 13. Pytam się czy numer 69 już był ?

Ano był z pół godziny temu... Chcę gonić, chcę ruszyć no ale nie dało się... Gdy byłem ciągle w ruchu było dobrze, gdy zatrzymałem się na chwilęto już ciężko było ruszyć.. Teraz ciągle tylko chód, o biegu już wgl nie myślałem. 14 Pk zgarnięty, no jeszcze 3 i udało się... tak tylko że 14 PK znajdował się na 76 km według mapy a w rzeczywistości w nogach już miałem spokojnie 85 po tych wcześniejszych błędach..

Idąc do 15 spotykam Olę i Szymona. Mówią że Szoguna już jakiśczas temu minęli.. Przeszedłem jeszcze kawałek i zacząłem biec ! Wgl o co chodzi? ale biegnę najpierw powoli, potem coraz szybciej. Złapałem swoje tempo. Spotykam Stasia i Huberta.. wielkie zdziwienie że biegnę heh i tak praktycznie do samej 15 biegłem,było niemalże idealnie bez błędów! Droga do 16 to było piekło ! zaś z PK 15 nie mogłem ruszyć bo chwila przystanku a kolano dosłownie zamarło i nie chciało się zgiąć... Nogę już wlekłem za sobą jak stare pruchno.. dało sie rozchodzić jakoś... 2.5 h zajęło mi dojście do 16 pk ;/ koszmar. Po długim marszu jest Pk 16, jeszcze jeden i skończy się ta katorga! Idę przez pola różne różniste. Byle do drogi. Ciekawy byłem która to jest godzina, zerkam 16:30 ;O o kurde może uda mi się do 17. Miałem jeszcze krótką rozmowę z RL-em. dobiegłem do PK 17 ! jest udało się! teraz tylko do mety ! uda się! No i na sam koniec katastrofa.. Kolano moje nieszczęsliwe już nie chciało podjąć próby walki. Odpuściłem.. na metę wpadłem o 17:23.



Był to najbardziej szarpany Harpagan w moim wykonie. Fakt że to był dopiero drugi. Jakby nie patrzeć wynik poprawiłem przeszło o 1 godzinę. Czuję niedosyt... Chciałem zrobić czas około 19 h no ale nie dało się... niestety. Z drugiej strony cieszę się że ukończyłem. Wspaniałe uczucie!!! Po tych wszystkich przebojach które mi sie przytrafiły stwierdzam, że niejedna osoba by odpuściła już na początku...

Gratuluję Krzysiowi !!! to jest tytan !!!

Szogun asior !!! pokazał wielkość robala ! ( no i zaopiekował się mną, wezwał pomoc medyczną ! i za to jestem mu bardzo wdzięczny! )

Gratuluję Szymonowi i Oli którzy walczyli dzielnie na trasie TP 50!

Jak i również wielkie brawa dla Stasia i Huberta !



Teraz szybka kuracja i kto wie może H-47 :D



Joł



Szczwany Lis :D

8 komentarzy :

  1. Relacja podoba mi się. Jednak jak coś opisujesz, to staraj się pisać jak najmniej o kolanie i wszystkich bólach, bo żeby tego nie było to byś musiał być terminatorem, więc każdy z nas kto biega setki, czy tego typu biegi, to przeżywał różne kryzysy. Ja biegając 103 km w Dolnośląskim Festiwalu Biegów Górskich na trasie K-B-L (Kudowa Zdrój-Bardo Śląskie-Lądek Zdrój) miałem problemy z brzuchem, który mnie przez większość trasy bolał, ale starałem się o tym pisać jak najmniej, bo jednak jeśli piszesz o tym, że coś cię boli, to znaczy, że wszystko zrzucasz na ból. Rozumiem, że każdy to traktuje i interpretuje inaczej, ale z mojego punktu widzenia najważniejsze i wspaniałe jest to, że walczysz z nim. Ja biegając to co biegam jestem na takim etapie, gdzie nie boję się bólu i walczę z nim tak, że on w końcu się poddaje - taką cechę mają w sobie ultra maratończycy i ultra maratończycy piesi (do których należysz podwójnie - ja niestety tylko raz H43).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mariuszek :) ja nie jestem żadnym ultra :) Pisze jak było. Gdyby nie kolano byłoby o wiele lepiej. Nie porównuj nas. Ty jesteś ultra. Niech Ci będzie, ja jestem amator. To była moja 3 setka. Ja nie robię na treningach po 20 km. Więc nie porównuj mnie do ultra chłopie!
      Pozdrawiam Piotr

      Usuń
  2. "(...)Po długim marszu jest Pk 16, jeszcze jeden i skończy się ta katorga! (...)" Ten fragment to esencja tego co dzieje się w głowie harpaganowca tak mniej więcej od 60 km:) To jest właśnie to! Wiele razy czułem dokładnie to samo na H. W tym roku było podobnie. Najgorsze kontuzje dopadły mnie na H w Redzie, ale w przeciwieństwie do Ciebie, ja tam się poddałem. Gratulacje Piotr, pokazałeś, że jesteś naprawdę twardzielem! Wszyscy mamy nadzieję, że Twoje kolano szybko wydobrzeje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. katorgą był ten straszny ból he. No ale NIE MA ŻE BOLI :D

      Usuń
    2. Piotrek powiem ci tak. Tutaj nie chcę ci nic dowalać, bo nie mam absolutnie tego na myśli, ale jeśli np piszesz o bólu kolana, to może powinieneś odpuścić. Dlaczego nie odpuściłeś? Bo nie poddałeś się - i o to chodzi. Wszystko ma być z dystansem. Przecież jak kogoś coś boli, to albo odpuszcza, albo ewentualnie zwalnia tempo i git majonez.

      Usuń
    3. Ja bym chyba odpuścił z takim kolanem, więc szacun że szedłeś i doszedłeś. Brzmi nieprawdopodobnie ciężko. Ciekaw jestem jaką metodą się leczysz i jakie są efekty - chetnie skorzystam, jeśli się podzielisz. O co chodzi ze smarowaniem stóp??? Ja tylko talk, ale może jestem nie na bieżąco z najnowszymi sposobami.

      Usuń
    4. Jeśli chodzi o smarowanie stóp to talk ;) tak jak piszesz. Dodatkowo smarowałem sobie mięśnie maścią rozgrzewającą.

      Usuń
  3. A jak z tym leczeniem ? Możesz coś więcej napisać?

    pozdrowienia
    Artur

    OdpowiedzUsuń

Prosimy o podpisywanie się pod komentarzami (imię, pseudonim, kontakt)

 
Copyright 2003-2013 STAR WORMS
Blogger Wordpress Gadgets