Wczoraj dowiedziałem się od "mistrza" Mariana, że w Polsce będzie organizowana impreza na 215 km (tj. 133.62337 mil). Bieg ma nazwę - Bieg 7 szczytów. Odbędzie się 18-21.07.2013.
Co prawda nie jestem żadnym iron manem ani jeszcze nie nawet początkującym ultra maratończykiem, ale za to kimś kto dostał Jokera. Twierdzę prosto i bez wątpienia - ten bieg został stworzony chyba dla mnie, bo myślałem wystartować za kilka lat w Badwater Ultramarathon, gdzie do pokonania jest 217 km w temperaturze około 50*C w cieniu! A więc marzenie już się powoli spełnia, bo teraz mam szansę wystartować na "Polskim Badwater Maraton". Czuję, że wstępuje do mnie ten sam duch, co do Jurka Scotta. Może będą podobnie jak on wygrywał? Nawet jeśli tylko ukończę, to będę szczęśliwy bardziej niż ten kto wygra ten wyścig śmierci. Jakby nie patrząc, to warunki, w których mi przyjdzie się zmierzyć na tym ultra maratonie, to też będą gorące, albo i wilgotne, zależy jak się trafi. Szczęście by było, gdyby było np bardzo ciepło, ale i wilgotno. Na prawdę chcę spróbować tego. Nie boję się odległości. To jest "tylko" 5x maraton za jednym razem. Będę padał, ale i na pewno dam radę ukończyć. Nie poddam się ani nie zrezygnuję. Mam zamiar tam na prawdę to ukończyć. Jeżeli to mi się uda, to z pewnością będę miał solidny trening przed drugim ultra, czyli Bieg 7 Dolin, a może - zresztą na pewno - ta trasa z tamtą na pewno też się pokrywa. Póki co wystartuję. Nie boję się! Na prawdę nie boję się!! Jakby co to ból wypuszczę uszami :). Teraz muszę zmienić plan treningowy do tego ultra maratonu, mam zaledwie 7 miesięcy do tych zawodów, więc będzie bardzo ciężko. A więc muszę iść do przodu i iść śladami, które zostawili mi nasi przodkowie - czyli Tarahumara, bo dzięki nimi można osiąnąć cel. Biec i biec bez zatrzymywania się.
bieganie, ultra maraton
wtorek, 11 grudnia 2012
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
Mariuszku, ja rozważam start również ale to zaledwie 2 tygodnie po transjurze także raczej się nie zregeneruje :)
OdpowiedzUsuńbardzo bym chciał usłyszeć że wpadasz na metę niesamowicie szczęśliwy i wyczerpany.
Wtedy będę mógł powiedzieć- ja znam tego gościa!!! To jest nasz Kosa- prawdziwy ultramaratończyk!!!
marian
Zobaczysz Marian tak będzie. Zobaczysz mnie wyczerpanego i zarazem szczęśliwego na mecie (o ile dożyję w tym biegu, ale raczej taa). Póki co mam zamiar tak trenować by dać radę.
OdpowiedzUsuńTrenuj trenuj Kosa, póki co masz większą motywację do biegania ode mnie. Ja na te pierwsze zimowe mrozy zareagowałem zwiększeniem ilości zjadanych ciastek i oglądanych filmów. Kilometry jakoś nie chcą się nabijać, chociaż też super tragicznie nie jest, bo co trzeci dzień się przymuszam i te 13 km zaliczam:) Mróz ma jednak tę zaletę, że jak w nim biegam to czuję się jakoś tak rześko.
OdpowiedzUsuńNo nie wiem Krzysiek. Ja jestem w tej samej fazie co ty. Też biegam mało. Teraz to do końca roku biegać będę bardzo mało, w ramach takiej przerwy biegowej. Jednak od 2013 roku nie ma zmiłuj, bo muszę co miesiąc po 320 km robić, a więc jest nad czym pracować.
OdpowiedzUsuńJak piszesz Mariusz nie jesteś ultrasem ani
OdpowiedzUsuńnawet maratończykiem.Więc muszę wylać Ci na
głowę kubeł zimnej wody(a wiem co mówię-2 miejsce w Sudeckiej Setce)jeżeli masz na myśli pokonanie
215-stu kilometrów będąc na takim etapie jak piszesz to jesteś w wielkim błędzie!!!Do zobaczenia na trasie.
Powodzenia.
Don Vito
Wszyscy mu to powtarzamy już od dawna ale Kosa jak się uprze to koniec:)
OdpowiedzUsuńDon Vito, a czytałeś może jaki jest limit? Jest na to 60h, więc nawet połowę trasy mogę przejść. Druga sprawa to ta, że wierzę w siebie. Wygrać raczej nie wygram, ale też nie zamierzam być ostatni. A po trzecie od czegoś trzeba zacząć tym bardziej, że to pierwsza tego typu impreza u nas. Może i mi wylejesz kubeł zimnej wody na łeb, ale wiem co mówię. Z poważaniem i wyrazami szacunku, ale ja też chcę być kimś. Uwierz jak mi się uda to na pewno na mecie będziemy sobie gratulować.
OdpowiedzUsuń