piątek, 2 listopada 2012

Biegowy rachunek sumienia - październik 2012

  Październik jest miesiącem kojarzącym się zazwyczaj z Harpaganem oraz miesięcam, gdzie forma już jest nie ta (no chyba, że u każdego jest inaczej). Jak wspomniałem w miesiącu październiku będzie mało km - i tak było, ale o tym za chwilę. Najpierw zobaczmy po kolei jak to wyglądało. A więc początek miesiąca był dla mnie startem w zawodach na Biegu Kociewskim. Byłem 234 na 436 z czasem 00:46:40. Krzysiek w tym czasie przygotowywał się solidnie na Harpagana. Dżeki też szlifował formę. Tydzień później moim startem był start w maratonie też bardzo udany, bo zająłem 1688 miejsce na 5426 z czasem 03:46:08. No i kolejnymi zawodami jakie były, to był nieszczęsny Harpagan 44. Mówię nieszczęsny, bo poszło mi bardzo cienko. Jednak startowali oprócz mnie jeszcze 3 Wormsy. Dżeki, Zidek i Krzysiek. Dżeki - obronił tytuł Harpagana z Czarnej Wody i drugi raz z rzędu ukończył. Zajął 20 miejsce z czasem 21:45:00. Zidek co prawda nie ukończył, ale za to pokonał swoje słabości i po raz pierwszy ukończył pierwszą pętlę, a na dodatek jeszcze wyszedł do pierwszego punktu i zajął 115 miejsce z czasem 12:24:13. No i uwaga, uwaga! Krzysiek, z którym startowałem do 3 punktu, a właściwie biegłem zajął 3 miejsce!!!!!!!!! Tutaj nie było niespodzianki, bo na to się po prostu zanosiło, gdyż Krzysiek walczył i przygotowywał się do tego solidnie, a więc to 3 miejsce nie jest niespodzianką. Ukończyło ten Harpagan 46 zawodników. Natomiast jeśli chodzi o mnie, to tutaj nie ma co za wiele gadać, bo po prostu porażka i tyle. Zająłem 159 miejsce z czasem 11:00:31, ukańczając tylko jedną pętlę. Zastanawiam się cały czas, czy startować na Harpaganch, czy po prostu odpuścić, bo jakoś nie mam ochoty startować na Harpaganach. Póki co jeszcze się zastanowię. To tyle jeśli chodzi o zawody. Teraz przejdźmy do biegania. Zacznijmy od Dżekiego. Dżeki w październiku miał 90.1 km, czyli o wiele mniej niż we wrześniu. Ja miałem 153.059 km, czyli też o wiele mniej niż we wrzesniu. Krzysiek miał 246 km. Jednak jeśli chodzi o Krzyśka, to on nigdy nie odpuszcza i biega dalej swoje. Do Krzyśka statystyk dochodzi jeszcze 90 km marszu, a więc prawie Harpagan cały. A więc to tyle jećli chodzi o październik. A co w listopadzie? W listopadzie będę startował w jednych zawodach w Gdyni, na Biegu Niepodległości 11 listopada. Jak pójdzie to się okaże. See you later!

4 komentarze :

  1. No właśnie, i teraz ten nieszczęsny listopad. Chyba najbardziej ponury miesiąc w roku. Zawodowi biegacze w listopadzie zwykle robią sobie roztrenowanie. Ja też mam jakąś mniejszą motywację do biegania, bo PBT i PWP się kończy i do marca praktycznie przerwa w startach. Więc nie ma do cego się przygotowywać. Na Darżlubie buduję trasę, więc tam też nie wystartuję.

    OdpowiedzUsuń
  2. Właśnie Krzysiek. Jeśli chodzi o listopad, to ja też nie czuję motywacji do biegania. Czuję się jakby moją moc szlak trafił i nie mogę nic z tym zrobić. Z dzisiejszym dniem już 3 dni przerwy. Pojutrze zawody, a ja nic, ani trochę nie biegam. Tylko poniedziałek i wtorek, a teraz ani jutro nie pójdę. Dziwnie coś. Od poniedziałku muszę to zmienić i wrócić do regularności.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie znowu choroby zatrzymują.
    Staram się biegać i startować mimo to, ale boję się że źle się to skończy, w październiku miałem 10 dni przerwy i zdrowie tragiczne.
    Natomiast o zawody się nie martwię: Darżlub, Nocne Masakra, a w styczniu główny cel 24h rogainingu.
    No i co się może Wam wydać śmieszne, chcę w tym roku dobić do 2000 przebiegu.
    RL

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow podziwiam Cię Radek. Na prawdę kurde. Ja pomimo iż stawiam sobie jakieś cele, to i tak je szlak trafia. Nie wiem jak to będzie dalej z tym bieganiem.

    OdpowiedzUsuń

Prosimy o podpisywanie się pod komentarzami (imię, pseudonim, kontakt)

 
Copyright 2003-2013 STAR WORMS
Blogger Wordpress Gadgets