Czwarta edycja Pucharu Borów Tucholskich stała się już przeszłością. Poprzednie edycje zawsze jakoś podsumowywaliśmy to i tym razem to zrobimy choć w tym roku nasze uczestnictwo w PBT pod wieloma względami wyglądało blado. I taki też będzie chyba wydźwięk tego tekstu bo był to sezon inny niż te wcześniejsze, zdecydowanie słabszy w naszym wykonaniu jak i słabszy chyba w ogóle. Ale o tym szerzej w rozwinięciu.
My robale możemy podzielić sobie tą czwartą edycję PBT na dwie części - wiosna/jesień. Albo inaczej - startowaliśmy/nie startowaliśmy. Bo tak na dobrą sprawę to dla nas czwarta edycja skończyła się już na półmetku. Do tej wakacyjnej przerwy startowaliśmy zgodnie z planem czyli regularnie jak to na nas przystało. No a potem sprawa się sypła.
Inauguracja sezonu wypadła bardzo obiecująco. Nasza robacza ekipa była liczna (5 robali) a i sam marsz udał się świetnie chociaż, Beata i ja zaczęliśmy ten sezon od DKL. Nie zepsuło nam to jednak obrazu całości bo marsz organizowany przez jednoosobową jednostkę organizacyjną pod kryptonimem Malo to była po prostu znakomita zimowa impreza.
Potem był jakże wariacyjny wyjazd na Bielo razem z Juniorem. No i jeszcze bardziej wariacyjny wynik bo oto zrobaczyliśmy podium - konkretnie miejsca 2 i 3. Wyczyn dla nas historyczny no i euforia z tym związana.
Następnie mocno wariacyjne Pierwiosnki choć tutaj już okupowaliśmy ostatnie miejsca (dokładnie to przedostatnie, ostatni był Artur który później do nas dołączył - no ale z takimi wynikami to się nie ma co dziwić że jest w naszej ekipie!). Szkoda jedynie że były to ostatnie w PBT Pierwiosnki.
Następnie była Wanoga po której na naszym blogu przeszła burza. A nasz start na Wanodze taki w naszym stylu - typowo lajtowy.
Byliśmy już bowiem całkowicie skupieni na naszym V Wormsaku, z którego możemy być zadowoleni. Może nie było całkowicie idealnie ale udało nam się. Tym bardziej patrząc na to w jakiej gorączce trwały przygotowania do tego marszu. Trochę wariacji, fajna frekwencja, ładna pogoda. Było dobrze, zrobiliśmy swoje.
I chyba po tym Wormsaku nam się już powoli sezon kaszanił. Na Boro (a ta impreza od lat była dla nas priorytetowa w inowskim sezonie) robali było zaledwie trzech. Ale za to spisali się fajnie.
Potem znowu trójka robali na MnO Lato nad Wdą gdzie znowu wystartowaliśmy bardzo rekreacyjnie i... na tym w zasadzie koniec. Po tym już tylko jeden jedyny start Zidka na kończącym PBT Szago. I tak ta IV edycja dla nas się skończyła.
Po tym wszystkim nasuwają się pewne przemyślenia. RL na forum użył słów "Jakoś wszyscy są zmęczeni albo PBT już nam trochę spowszedniało." I tu jest chyba pies pogrzebany - trochę już nam PBT spowszedniało. A ten wielki BOOM na InO tutaj w naszym środowisku, który przypadł na II i III edycję PBT już minął. Wtedy z marszami był na prawdę wielki szał, teraz to wszystko nam się trochę znormalizowało już. I nie jest to nic złego czy negatywnego - to chyba normalna kolej rzeczy, że po wielkim szale przychodzi taki okres gdzie to wszystko się uspokaja. Zresztą taki boom nie może trwać wiecznie i chyba każdy sobie z tego zdawał sprawę. Nie wiem czy wszyscy mają takie odczucia ale my mamy. Nie ma już takiego szału na LATInO, nie ma na ZIMnO, uspokoiło się na PBT.
Wszystko to przełożyło się na imprezy PBT. Momentami frekwencja, delikatnie mówiąc, nie porywała. Chociaż wiadomo, że nie da się jej utrzymać na wysokim poziomie na wszystkich imprezach. Cały czas bardzo słabo wygląda to na trasach rowerowych, a kilka w czwartej edycji ich było. Niestety znowu pojawiło się niewiele nowych twarzy spoza naszego środowiska, to z pewnością nie wpływa dobrze na rywalizację która w tym roku była zdecydowanie mniej interesująca. Trwa hegemonia Radka w TZ (szkoda że mało startów zaliczyli Gromuś i Artur, którzy mogliby mocno tam zamieszać). Przejadły się też chyba niektóre tereny na których rozgrywaliśmy marsze - my zrobiliśmy Wormsaka tam gdzie była już nasza druga edycja, Pierwiosnki tam gdzie rok temu, w pobliskich terenach również Wygoniec, częściowo również tereny Wanogi były wcześniej eksplorowane. Coraz trudniej znaleźć "dziewiczy" teren. Niestety nie widać nowych twarzy w Tjtach i to też jest problem. Ucichło nam też chyba forum, które powinno sprawiać, że ten puchar cały czas się kręci i żyje.
Oczywiście zdajemy sobie sprawę, że my sami jakoś nie bardzo przyłożyliśmy się do tego aby ta sytuacja wyglądała lepiej. Ba, nawet świadomie woleliśmy wybrać się na spotkanie geokeszingowe czy InO Garczyn niż uczestniczyć w PBT. Albo kilka razy startowaliśmy w TD zamiast powalczyć w tztach. A to wszystko przez to, że ten szał na InO trochę minął.
Są też oczywiście plusy! Całkiem fajną rywalizację mieliśmy w TJ (bo tam było dość gęsto w czołówce), fajnie że Filip trzyma swój wysoki poziom, fajnie że Radek jest nie do zdarcia, fajnie że w Tztach Marek Wrzałkowski dobił do czołówki i pokazał wszystkim w jak ekspresowym tempie można to zrobić (brawo! i plusy za tą regularność!), fajnie że w TZtach pojawili się Krzysiek Nowak i Jan Dąbrowski (rywalizacja lekko się zaostrzyła), pewne imprezy (Depniemy, BłędzInO, Szago(!)) zrobiły krok na przód. No i brawa dla wszystkich pań, które rywalizowały w każdym marszu. W szczególności dla Natalii Buławskiej, która na tą chwilę jest najwytrwalszą traperką w PBT!
Ale!
Kolejna, piąta edycja PBT będzie już zdecydowanie lepsza od tej i jest to tak samo pewne jak to że Kosa kiedyś był ninją. A będzie zdecydowanie lepszy bo:
- po słabszym sezonie musi teraz przyjść lepszy sezon.
- wreszcie mamy świeżą organizatorską krew w pucharze - doczekamy się marszu ekipy J.O.N.F która tak rewelacyjnie organizowała swoje imprezy w minipucharach. Liczmy więc na mocną imprezę, a co za tym idzie - podniesienie poprzeczki dla reszty orgów!
- będziemy mieli 7(!) imprez, w których można będzie rywalizować na rowerach! Jakoś te trasy rowerowe na razie nie były oblegane przez uczestników ale teraz liczymy, że coś się tu pod tym względem zmieni.
- kilku tjotów przerzuca się na TZty. No to teraz będziemy mieli wreszcie bardzo ciekawą rywalizację w TZ! Tylko ciekawe jak to w tj teraz będzie wyglądać?
- Borowiacki MnO będzie w Pucharze Polski!
- liczymy na więcej występów osób, które dotąd w PBT nie startowały.
- dla robali zbliżająca się edycja na pewno będzie lepsza niż ta poprzednia.
To teraz pozostaje nam wyczekiwać pierwszego marszu w PBT 2012. A żeby nam wszystkim się to za bardzo nie dłużyło -ZAPRASZAMY NA ZIMnO, o którym więcej info już wkrótce.
Ciao!
Podsumowanie godne Dżekiego:)
OdpowiedzUsuńSzczere, uczciwe i obiektywne w każdym calu
Czytając to dopiero teraz- tak dopiero teraz zdałem sobie sprawę z faktów wkradającej się monotonii i powszedności PBT. Ja co prawda w PBT 2011 wziąłem udział tylko 2 razy ( raz na Wormsaku z opłakanym skutkiem i drugi raz na Szago z bardzo zadowalającym wynikiem:)) Słowa RL są gorzkie ale widocznie prawdziwe. Mam nadzieję że w 2012 PBT rozkwitnie na nowo- życzę tego wszystkim organizatorom!!!
no i Borowiacki w Pucharze Polski! ( gratulacje dla Radka:))
ze swojej strony mogę tylko obiecać że stawię się przynajmniej jeden raz więcej niż w 2011
Dżeki - szacunek dla Ciebie za szczere podsumowanie
pozdrawiam
marian