piątek, 3 czerwca 2011

O naszej podróży


Wypadałoby napisać kilka słów o naszej niedawno zakończonej podróży. Bo chyba mało kto o niej wiedział, zresztą chyba nikomu nie wspominaliśmy o tym, że udajemy się w drugą podróż stopem po Europie. Miała to być taka niespodziewajka z zaskoczenia ale też nie chcieliśmy tutaj robić jakiegoś szumu, że to teraz wyjeżdżamy do wielkiego świata.

Ale tak właśnie było - wyjechaliśmy do wielkiego świata!

Nie wiem od czego zacząć bo mamy wam dużo, bardzo dużo do opowiedzenia. Nie wiem czy będziemy pisać relację z tego wyjazdu (wszak nie skończyłem nawet pisać relacji z poprzedniego wyjazdu ale zrobię to w końcu!). Chociaż pewnie coś tam napiszemy bo chcemy podzielić się z wami wrażeniami. Mamy też sporo zdjęć (ok 300, a byłoby więcej gdyby nie kradzież aparatu) oraz całkiem sporą ilość filmików, które nagrywaliśmy. A teraz zamierzamy skleić z nich jakiś filmik, który być może posłuży jako właśnie relacja czy też udokumentowanie tego naszego eurotripu. Zobaczymy jeszcze. Jeśli tylko będziecie chętni to my z przyjemnością podzielimy się z wami wrażeniami bo na prawdę jest o czym opowiadać.

Podczas tej podróży działy się rzeczy niezwykłe, pełno było niespodziewanych zwrotów akcji, stężenie wariacji było na wysokim poziomie, spotkaliśmy na swojej drodze wielu wspaniałych jak i zupełnie zwykłych ludzi, przeżywaliśmy chwile uniesień jak i załamki i rozczarowań. Na szczęście tych szczęśliwych, wariacyjnych i wesołych chwil było więcej. Może teraz tylko tak w wielkim skrócie wypunktuje najciekawsze chwile naszej wyprawy.

Kilka razy śmigaliśmy tirem, jednego dnia zrobiliśmy prawie 1000km, złapaliśmy razem 29 stopów. Co do stopów to mieliśmy na prawdę wiele szczęścia. Najdłużej łapaliśmy 6 godzin i i złapaliśmy dopiero następnego dnia. Jechaliśmy z kierowcami z Algierii, Kongo, Francji, Belgii, Turcji, Niemiec, USA, Polski, Holandii. Uczyliśmy się trochę języka suahilli, Gosię ugryzł żółw u znajomych w Lille. Byliśmy trzy dni w niesamowitym, magicznym ale też przerażającym Paryżu. Jeździliśmy metrem, superszybkim pociągiem TGV, płynęliśmy statkiem. Spotkaliśmy na drodze wiele pomocnych ludzi. Jechaliśmy z murzynem w piżamie. Jeden facet jąkała dał nam od tak sobie 50 euro, a pewien młodzian na lotnisku w Paryżu kupił nam bilety na pociąg TGV za 112 euro tylko po to aby pomóc nam się stamtąd wydostać. Prażyliśmy się na słońcu ale też marźliśmy i mokliśmy przez dwa dni. Ja prowadziłem samochód w Holandii kiedy jego kierowca akurat skręcał jointa. Byliśmy w Red Light District. Spaliśmy kilkakrotnie na ulicy. W Paryżu okradli Gosię. Ścigaliśmy bezdomnego, byliśmy na policji. Byliśmy na dwóch koncertach w Paryżu, pod wieżą Eiffle, spaliśmy pod Luwrem i Notre Dame. Spaliśmy w parkach, na placu zabaw, czasem w namiocie na stacjach benzynowych. Jadaliśmy słabo ale czasem i wyżerka była (choćby z żelków). Zwiedzaliśmy Amsterdam, Brukselę, Frankfurt. Dukaliśmy po angielsku, sprechaliśmy ździebko po niemiecku, a nawet ciut rzęchaliśmy po frrrrrrancusku. Rozmawialiśmy też na migi, a nawet rysowaliśmy coś w rodzaju kalambur żeby się dogadać. Spaliśmy u jednego gościa w campingu. Odwiedziliśmy znajomych w Lille oraz Heerlen. Piliśmy francuskie wina. Jeden kolo oświadczył się Gosi ale ona zabujała się w Antonim spod Notre Dame. Byliśmy w jakimś paryskim getto, gdzie strach się bać. Ja ładowałem tira. I praktycznie całą drogę (wyłączając odcinek z Paryża do Lille przebyty pociągiem) przejechaliśmy autostopem! Zrobiliśmy jakieś 4000km! Wydaliśmy zaledwie 4 stówy. A to wszystko w dokładnie dwa tygodnie!

A to i tak jeszcze nie wszystkie przygody, które nas spotkały. Nie tak dawno czytałem sobie, że "droga to życie" i jest to chyba prawda bo właśnie w drodze, podróży wszystko staje się tak mocne i intensywne, a życie biegnie jakby inaczej. This is this!

Chciałem tylko krótko napisać no ale się nie udało. Na koniec dodam jeszcze, że do galerii powrzucaliśmy już chyba wszystkie zdjęcia. Szkoda skradzionego aparatu, na którym mieliśmy większość zdjęć z Paryża. No i tak ogólnie to go szkoda. Ale i tak zdjęć jest sporo, a z filmików postaramy się skleić coś konkretnego.

Dodatkowo nakreśliłem też trasę naszej podróży w google maps, którą można znaleźć pod tym linkiem.


To tyle na razie jeśli chodzi o naszą majową podróż. Teraz dalej czekają na nas kolejne wyzwania i wariacje. Już w sobotę Lednica. Ja mam w czerwcu koncert. Kosa biegnie maraton. Potem znowu jakiś koncert. Latino się zaczyna. Planujemy jeszcze inne fajne rzeczy o których na razie pisał nie będę. Ja już myślę o kolejnej wyprawie. A może jeszcze jakieś wycieczki. Ja cie ja cie! Ciągle coś, ciągle coś! I jest pięknie, tak właśnie ma być. Tak, tak, tak! Nie zatrzymywać się ani na chwilę i ciągle iść dalej na przód.

0 komentarze :

Prześlij komentarz

Prosimy o podpisywanie się pod komentarzami (imię, pseudonim, kontakt)

 
Copyright 2003-2013 STAR WORMS
Blogger Wordpress Gadgets