"PO ŚMIERCI"
Wyszedłem stałem się wolny. Narodziłem się na nowo. Czułem wolność, ale i zarazem odpowiedzialność. Szedłem do jakiegoś miejsca zwanego TERTERBIA. To jest miejsce, gdzie jest pochodnia z OGNIEM MOCY. Musiałem wziąć stamtąd OGIEŃ MOCY i być nim obleczony. Ten ogień jest tak potężny, że nawet dusza się nim pali, ale nie czując tego. Gdy już miałem go w sobie, to chciałem powrócić do mojego ciała, ale to się nie udało, gdyż nie było jego przy TELISIE.
THREE DAY LATER
Gdy powróciłem do miejsca, gdzie była TELISA, to chwilę potem powiedziałem do niej tak:
-Nie bój się TELISA, to ja SZYLOT. Lecz ona nie wierząc mi powiedziała:
-Kłamiesz! SZYLOT nie żyje! A ty jesteś inny, bo masz ogień i nie znam ciebie.
Lecz ja ją przekonałem w inny sposób. Powiedziałem do niej jak kochasz SZYLOTA, to uwierz mi. Ona nie rozumiejąc tego powiedziała:
-Naprawdę ty nim jesteś!?
-Tak. We własnej osobie. To znaczy jako zmarły.
-Bałam się, że cię już nigdy nie zobaczę. Nie było ciebie przez 3 dni.
-Aż tak długo? To dziwne. Gdzie jest moje ciało?
-Wzięli je do laboratorium.
-Po co?
-Nie wiem. Może chcą cię zbudzić z martwych. Ktoś idzie. Schowaj się.
-Nikt mnie nie widzi oprócz ciebie.
I po chwili wszedł SYRIUSZ i powiedział do TELISY tak:
-Wiem TELISA, że ci przykro z powodu śmierci twojego przyjaciela. Ale ktoś musi pokonać zło. On to zrobi. Trzeba jemu zaufać.
Po chwili pokazałem się SYRIUSZOWI i powiedziałem do niego tak:
-Witajcie!
Lecz SYRIUSZ ze zdziwieniem powiedział tak:
-Witaj SZYLOT! Jak się cieszę, że cię widzę. Ogień masz. Teraz musisz dostać się do swojego wroga. Musisz działać szybko.
Po chwili działa się rzecz dziwna. Energia każdego człowieka słabła i wtedy rzekł SYRIUSZ do mnie tak:
-SZYLOT musisz się pospieszyć, bo wróg zaczyna działać.
-Jak to?
-Już zbiera energię każdego człowieka i sprawia, że ludzie się starzeją.
-O nie, to ja muszę dostać się do swojego ciała. Gdzie ono jest, bo TELISA mówiła, że w laboratorium.
-To chodź ze mną. Ty też chodź TELISA. Umiesz wejść do ciała?
-Tak.
-To wchodź szybko.
Po chwili wróciło wszystko do normy. Czułem się jak prawdziwy człowiek mający ciało i duszę razem. Lecz SYRIUSZ po chwili powiedział tak:
-Chodź ze mną a pokażę ci jak dostać się do wroga. Musisz iść na szczyt zamku PERSIA. Nic cię już nie powstrzyma, bo jesteś nieśmiertelny. A ty TELISA zostań ze mną. Nic ci tu nie grozi.
-Dobrze. SZYLOT?
-Co?
-Bądź ostrożny.
-Spokojnie nie martw się.
I po chwili poszedłem na szczyt wieży zamku PERSIA i szukałem wroga. Aż po chwili widzę, że on bawi się mieczem odbierając ludziom moc i mówię do niego tak:
-Zostaw ten miecz!!!
On dziwiąc się mówi:
-Kogo ja tu widzę. Cóż za miła niespodzianka? Tak długo czekałem na ciebie. No i proszę widzę cię. Cóż cię tu sprowadza? Mam nadzieję, że nie chcesz tego miecza, który ci i tak się nie przyda?
-Właśnie przyszedłem po ten miecz, bo to jest miecz, który należy tylko do mnie.
-A gdzie to jest napisane? W Księdze Kapłańskiej, czy w innej?
-W żadnej.
-Nie znam takiej księgi- Żadna.
-A ja nie przypominam sobie żebym ci dawał ten miecz.
-Dobra. Skoro chcesz, aby miecz był twój, to walczmy o niego. Ten, kto przegra, ten oddaje miecz. Zgoda?
-Ok. To mi idzie na rękę.
-A wiem co masz na myśli. Myślisz, że mnie zabijesz płomieniem mocy? Grubo się mylisz. Bo ja jestem odporny na niego. A więc porażka twoja.
Ja się pożądnie wkurzyłem i powiedziałem do niego tak:
-Nie wiem jak to zrobię, ale zaraz cię zabiję.
-SZYLOT, SZYLOT, SZYLOT... ty nic nie rozumiesz. Mnie nic nie powstrzyma, bo ja jestem nieśmiertelny. Nie uda ci się to.
Lecz ja chwilę pomyślałem i powiedziałem do siebie: - skoro nie chce mi dać sztyletu, to ja go sam wezmę i go zabiję. Zrobię to! No i po chwili powiedziałem do niego tak:
-Ten sztylet jest mój.
I po prostu mu go wziąłem.
On się wściekł i powiedział:
-Oddawaj ten sztylet. Nie jest twój. Wiem kto ma twój, a ten mi oddaj.
Lecz ja nie będąc naiwny powiedziałem tak:
-Nie dam się nabrać SAKILOT. To już koniec. Poddaj się.
-Nie!!! To niemożliwe.
Po chwili jednak on wziął jakiś łańcuch i chciał mi odebrać miecz, ale ja w pore się zorientowałem i odskoczyłem. I on się wkurzył i powiedział:
-Jak mi nie oddasz miecz, to cię zabiję.
-A ja powiedziałem do niego tak:
-Śmiało. Zrób to.
-On się wściekł wziął jakiś inny miecz i powiedział tak:
-To chodź walczyć o ten miecz. Jeśli mnie pokonasz, to jest twój. Jak nie, to jest mój.
Lecz ja do niego powiedziałem, że jak przegram, to i tak będzie mój, bo go odzyskam.
Lecz SAKILOT zastanawiając się co ja mówię powiedział:
-Nie interesuje mnie nic. Walczmy niech wygra lepszy.
I zaczęliśmy walkę. Walka była zacięta, bo nikt nie pozwalał siebie zranić. Aż ja po chwili uderzyłem jego w rękę i powiedziałem:
-Teraz to ja wygrywam.
I po chwili widziałem coś dziwnego - jego rany się goiły. Ale walczyliśmy dalej. Chwilę później on uderzył mnie tak, że dźgnął mnie w serce i powiedziałem do niego:
-Spełniło się! Pamietaj! "Cień twojego pogromcy padnie ci na kolana i będzie błagał o litość . A światłość jego mocy poskromi cię i zaniesie do krainy śmierci".
On się zastanawiał co oznaczają te słowa. Lecz ja po chwili straciłem przytomność i zmarłem. Powiedziałem do niego:
-To nie jest koniec, bo ja żyję.
SAKILOT chcąc mnie zabić powiedział:
-Jak to możliwe? Co się stało?
A ja jemu powiedziałem:
-Wypełnił się czas!!! OGIEŃ MOCY cię zniszczy.
Lecz SAKILOT powiedział:
-Jakoś nie boje się niczego. Ale przecież cię zabiłem.
A ja mu na to powiedziałem tak:
-Zabiłeś tylko moje ciało, lecz dusza jest nieśmiertelna. Gdy on chciał wziąć miecz mocy, to powiedziałem do niego:
-Chodź ze mną a będzie twój.
On nie zastanawiając się poszedł. Po chwili powiedziałem do niego:
-Wybierz sobie miejsce pochowania, bo to twoja ostatnia chwila na ziemi.
Lecz on nic nie mówił. A ja wziąłem miecz mocy i powiedziałem te słowa:
-LATIS NEUS PORRICIS LESAT NEUS ANUS ARRIVED OTES BEUS ITIOS LITEUS.
Oznacza to: Cień twojego pogromcy padnie ci na kolana i będzie błagał o litość. Po tych słowach skupiłem energię w całość i tym płomieniem rzuciłem w SAKILOTA i powiedziałem:
-Teraz to już po tobie.
On powiedział tak:
-Nie!!! To niemożliwe!!! Taka porażka!!! Jeszcze powrócę obiecuję.
Po chwili widziałem, że ludzie prawie umierają, to chciałem odwrócić proces, ale nie wiedziałem jak. Gdy przyszli do mnie TELISA i SYRIUSZ, to powiedziałem do nich tak:
-SYRIUSZU? Co muszę zrobić, aby odwrócić proces starzenia się ludzi?
Lecz SYRIUSZ na to NITOS SALIVI.
A ja dziwiąc się pytam go:
-Jak to zrobić?
-Musisz znaleźć sztylet czasu i go zniszczyć.
Ja jemu pokazując sztylet mocy mówię:
-Chodzi o ten sztylet?
-Tak. Ten sztylet trzeba zniszczyć. Ale musisz to zrobić w ten sam sposób w jaki pokonałeś SAKILOTA. Musisz iść do TERTERBII i wziąć po raz drugi ogień mocy i przyjść z nim.
Ja po chwili poszedłem i po raz drugi wziąłem ten ogień i powróciłem do miejsca, gdzie byli TELISA z SYRIUSZEM i powiedziałem do SYRIUSZA tak:
-To co teraz mam zrobić?
-Po prostu - wyrzuć ten płomień w ten miecz i go zniszcz.
Gdy to zrobiłem, to miecz się stopił i został zniszczony. A ludzie przybrali swój dawny wygląd.
Gdy się wszystko udało, to TELISA powiedziała do mnie tak:
-Dobrze, że ci się udało. Jesteś bohaterem!!! Po prostu dobry i szlachetny.
Lecz ja do TELISY powiedziałem:
-Dziękuję ci za wszystko TELISA. W dużo rzeczach, to ty mi pomogłaś. Bardzo dziękuję. Muszę już lecieć!
-Dokąd chcesz iść? Nie masz gdzie się podziać.
-Chcę uniknąć ciekawskich.
-Mam pomysł SZYLOT.
-Jaki?
-Chcę abyś ze mną zamieszkał.
-To niemożliwe, bo ja jestem duchem, a ty istota żywa. Muszę lecieć do nieba wzywają mnie.
Lecz TELISA popłakała się i powiedziała:
-To ja cały czas rozmawiam z duchem a co się stało z prawdziwym SZYLOTEM?
Ja powiedziałem jej tak:
-Zabił go SAKILOT.
-Nie to nie może być prawdą. Dlaczego SZYLOT? Dlaczego?
-Nie wiem tak musiało być. Tylko dzięki temu, że umarłem mogłem go pokonać. Tylko dzięki temu żyję. Aha. SYRIUSZU?
-Słucham.
-Zaopiekuj się TELISĄ i nie daj jej skrzywdzić ok?
-Dobrze. Nie dopuszczę aby ktoś ją skrzywdził. Dziękuję ci SZYLOT za wszystko.
-Nie ma za co. W końcu to była moja misja. No to dowidzenia przyjacielu i dowidzenia TELISO.
-Pa SZYLOCIE żegnaj.
I po chwili poleciałem do nieba, aby tam zostać na wieki.
Wyszedłem stałem się wolny. Narodziłem się na nowo. Czułem wolność, ale i zarazem odpowiedzialność. Szedłem do jakiegoś miejsca zwanego TERTERBIA. To jest miejsce, gdzie jest pochodnia z OGNIEM MOCY. Musiałem wziąć stamtąd OGIEŃ MOCY i być nim obleczony. Ten ogień jest tak potężny, że nawet dusza się nim pali, ale nie czując tego. Gdy już miałem go w sobie, to chciałem powrócić do mojego ciała, ale to się nie udało, gdyż nie było jego przy TELISIE.
THREE DAY LATER
Gdy powróciłem do miejsca, gdzie była TELISA, to chwilę potem powiedziałem do niej tak:
-Nie bój się TELISA, to ja SZYLOT. Lecz ona nie wierząc mi powiedziała:
-Kłamiesz! SZYLOT nie żyje! A ty jesteś inny, bo masz ogień i nie znam ciebie.
Lecz ja ją przekonałem w inny sposób. Powiedziałem do niej jak kochasz SZYLOTA, to uwierz mi. Ona nie rozumiejąc tego powiedziała:
-Naprawdę ty nim jesteś!?
-Tak. We własnej osobie. To znaczy jako zmarły.
-Bałam się, że cię już nigdy nie zobaczę. Nie było ciebie przez 3 dni.
-Aż tak długo? To dziwne. Gdzie jest moje ciało?
-Wzięli je do laboratorium.
-Po co?
-Nie wiem. Może chcą cię zbudzić z martwych. Ktoś idzie. Schowaj się.
-Nikt mnie nie widzi oprócz ciebie.
I po chwili wszedł SYRIUSZ i powiedział do TELISY tak:
-Wiem TELISA, że ci przykro z powodu śmierci twojego przyjaciela. Ale ktoś musi pokonać zło. On to zrobi. Trzeba jemu zaufać.
Po chwili pokazałem się SYRIUSZOWI i powiedziałem do niego tak:
-Witajcie!
Lecz SYRIUSZ ze zdziwieniem powiedział tak:
-Witaj SZYLOT! Jak się cieszę, że cię widzę. Ogień masz. Teraz musisz dostać się do swojego wroga. Musisz działać szybko.
Po chwili działa się rzecz dziwna. Energia każdego człowieka słabła i wtedy rzekł SYRIUSZ do mnie tak:
-SZYLOT musisz się pospieszyć, bo wróg zaczyna działać.
-Jak to?
-Już zbiera energię każdego człowieka i sprawia, że ludzie się starzeją.
-O nie, to ja muszę dostać się do swojego ciała. Gdzie ono jest, bo TELISA mówiła, że w laboratorium.
-To chodź ze mną. Ty też chodź TELISA. Umiesz wejść do ciała?
-Tak.
-To wchodź szybko.
Po chwili wróciło wszystko do normy. Czułem się jak prawdziwy człowiek mający ciało i duszę razem. Lecz SYRIUSZ po chwili powiedział tak:
-Chodź ze mną a pokażę ci jak dostać się do wroga. Musisz iść na szczyt zamku PERSIA. Nic cię już nie powstrzyma, bo jesteś nieśmiertelny. A ty TELISA zostań ze mną. Nic ci tu nie grozi.
-Dobrze. SZYLOT?
-Co?
-Bądź ostrożny.
-Spokojnie nie martw się.
I po chwili poszedłem na szczyt wieży zamku PERSIA i szukałem wroga. Aż po chwili widzę, że on bawi się mieczem odbierając ludziom moc i mówię do niego tak:
-Zostaw ten miecz!!!
On dziwiąc się mówi:
-Kogo ja tu widzę. Cóż za miła niespodzianka? Tak długo czekałem na ciebie. No i proszę widzę cię. Cóż cię tu sprowadza? Mam nadzieję, że nie chcesz tego miecza, który ci i tak się nie przyda?
-Właśnie przyszedłem po ten miecz, bo to jest miecz, który należy tylko do mnie.
-A gdzie to jest napisane? W Księdze Kapłańskiej, czy w innej?
-W żadnej.
-Nie znam takiej księgi- Żadna.
-A ja nie przypominam sobie żebym ci dawał ten miecz.
-Dobra. Skoro chcesz, aby miecz był twój, to walczmy o niego. Ten, kto przegra, ten oddaje miecz. Zgoda?
-Ok. To mi idzie na rękę.
-A wiem co masz na myśli. Myślisz, że mnie zabijesz płomieniem mocy? Grubo się mylisz. Bo ja jestem odporny na niego. A więc porażka twoja.
Ja się pożądnie wkurzyłem i powiedziałem do niego tak:
-Nie wiem jak to zrobię, ale zaraz cię zabiję.
-SZYLOT, SZYLOT, SZYLOT... ty nic nie rozumiesz. Mnie nic nie powstrzyma, bo ja jestem nieśmiertelny. Nie uda ci się to.
Lecz ja chwilę pomyślałem i powiedziałem do siebie: - skoro nie chce mi dać sztyletu, to ja go sam wezmę i go zabiję. Zrobię to! No i po chwili powiedziałem do niego tak:
-Ten sztylet jest mój.
I po prostu mu go wziąłem.
On się wściekł i powiedział:
-Oddawaj ten sztylet. Nie jest twój. Wiem kto ma twój, a ten mi oddaj.
Lecz ja nie będąc naiwny powiedziałem tak:
-Nie dam się nabrać SAKILOT. To już koniec. Poddaj się.
-Nie!!! To niemożliwe.
Po chwili jednak on wziął jakiś łańcuch i chciał mi odebrać miecz, ale ja w pore się zorientowałem i odskoczyłem. I on się wkurzył i powiedział:
-Jak mi nie oddasz miecz, to cię zabiję.
-A ja powiedziałem do niego tak:
-Śmiało. Zrób to.
-On się wściekł wziął jakiś inny miecz i powiedział tak:
-To chodź walczyć o ten miecz. Jeśli mnie pokonasz, to jest twój. Jak nie, to jest mój.
Lecz ja do niego powiedziałem, że jak przegram, to i tak będzie mój, bo go odzyskam.
Lecz SAKILOT zastanawiając się co ja mówię powiedział:
-Nie interesuje mnie nic. Walczmy niech wygra lepszy.
I zaczęliśmy walkę. Walka była zacięta, bo nikt nie pozwalał siebie zranić. Aż ja po chwili uderzyłem jego w rękę i powiedziałem:
-Teraz to ja wygrywam.
I po chwili widziałem coś dziwnego - jego rany się goiły. Ale walczyliśmy dalej. Chwilę później on uderzył mnie tak, że dźgnął mnie w serce i powiedziałem do niego:
-Spełniło się! Pamietaj! "Cień twojego pogromcy padnie ci na kolana i będzie błagał o litość . A światłość jego mocy poskromi cię i zaniesie do krainy śmierci".
On się zastanawiał co oznaczają te słowa. Lecz ja po chwili straciłem przytomność i zmarłem. Powiedziałem do niego:
-To nie jest koniec, bo ja żyję.
SAKILOT chcąc mnie zabić powiedział:
-Jak to możliwe? Co się stało?
A ja jemu powiedziałem:
-Wypełnił się czas!!! OGIEŃ MOCY cię zniszczy.
Lecz SAKILOT powiedział:
-Jakoś nie boje się niczego. Ale przecież cię zabiłem.
A ja mu na to powiedziałem tak:
-Zabiłeś tylko moje ciało, lecz dusza jest nieśmiertelna. Gdy on chciał wziąć miecz mocy, to powiedziałem do niego:
-Chodź ze mną a będzie twój.
On nie zastanawiając się poszedł. Po chwili powiedziałem do niego:
-Wybierz sobie miejsce pochowania, bo to twoja ostatnia chwila na ziemi.
Lecz on nic nie mówił. A ja wziąłem miecz mocy i powiedziałem te słowa:
-LATIS NEUS PORRICIS LESAT NEUS ANUS ARRIVED OTES BEUS ITIOS LITEUS.
Oznacza to: Cień twojego pogromcy padnie ci na kolana i będzie błagał o litość. Po tych słowach skupiłem energię w całość i tym płomieniem rzuciłem w SAKILOTA i powiedziałem:
-Teraz to już po tobie.
On powiedział tak:
-Nie!!! To niemożliwe!!! Taka porażka!!! Jeszcze powrócę obiecuję.
Po chwili widziałem, że ludzie prawie umierają, to chciałem odwrócić proces, ale nie wiedziałem jak. Gdy przyszli do mnie TELISA i SYRIUSZ, to powiedziałem do nich tak:
-SYRIUSZU? Co muszę zrobić, aby odwrócić proces starzenia się ludzi?
Lecz SYRIUSZ na to NITOS SALIVI.
A ja dziwiąc się pytam go:
-Jak to zrobić?
-Musisz znaleźć sztylet czasu i go zniszczyć.
Ja jemu pokazując sztylet mocy mówię:
-Chodzi o ten sztylet?
-Tak. Ten sztylet trzeba zniszczyć. Ale musisz to zrobić w ten sam sposób w jaki pokonałeś SAKILOTA. Musisz iść do TERTERBII i wziąć po raz drugi ogień mocy i przyjść z nim.
Ja po chwili poszedłem i po raz drugi wziąłem ten ogień i powróciłem do miejsca, gdzie byli TELISA z SYRIUSZEM i powiedziałem do SYRIUSZA tak:
-To co teraz mam zrobić?
-Po prostu - wyrzuć ten płomień w ten miecz i go zniszcz.
Gdy to zrobiłem, to miecz się stopił i został zniszczony. A ludzie przybrali swój dawny wygląd.
Gdy się wszystko udało, to TELISA powiedziała do mnie tak:
-Dobrze, że ci się udało. Jesteś bohaterem!!! Po prostu dobry i szlachetny.
Lecz ja do TELISY powiedziałem:
-Dziękuję ci za wszystko TELISA. W dużo rzeczach, to ty mi pomogłaś. Bardzo dziękuję. Muszę już lecieć!
-Dokąd chcesz iść? Nie masz gdzie się podziać.
-Chcę uniknąć ciekawskich.
-Mam pomysł SZYLOT.
-Jaki?
-Chcę abyś ze mną zamieszkał.
-To niemożliwe, bo ja jestem duchem, a ty istota żywa. Muszę lecieć do nieba wzywają mnie.
Lecz TELISA popłakała się i powiedziała:
-To ja cały czas rozmawiam z duchem a co się stało z prawdziwym SZYLOTEM?
Ja powiedziałem jej tak:
-Zabił go SAKILOT.
-Nie to nie może być prawdą. Dlaczego SZYLOT? Dlaczego?
-Nie wiem tak musiało być. Tylko dzięki temu, że umarłem mogłem go pokonać. Tylko dzięki temu żyję. Aha. SYRIUSZU?
-Słucham.
-Zaopiekuj się TELISĄ i nie daj jej skrzywdzić ok?
-Dobrze. Nie dopuszczę aby ktoś ją skrzywdził. Dziękuję ci SZYLOT za wszystko.
-Nie ma za co. W końcu to była moja misja. No to dowidzenia przyjacielu i dowidzenia TELISO.
-Pa SZYLOCIE żegnaj.
I po chwili poleciałem do nieba, aby tam zostać na wieki.
0 komentarze :
Prześlij komentarz
Prosimy o podpisywanie się pod komentarzami (imię, pseudonim, kontakt)