Macie mapę jak iść dalej?
-Tak.
-No to ruszajcie.
Gdy idziemy przez bramę, to po chwili zaczepili nas TRALICI. I mówili tak:
-Dokąd idziecie?
-Lecz ja powiedziałem tak: Dalej do zamku.
A oni chcąc nas zniszczyć powiedzieli:
-Jeśli chcecie przejść, to albo musisz umrzeć, albo podać hasło.
-Jeżeli pomylisz chociaż jeden raz hasło, to zginiesz. A więc podaj hasło.
Ja będąc przekonany, że nic mi nie grozi, gdy podam dobrze hasło, to w pewności siebie podaję im hasło.
-Znam hasło i podam je.
-Dobra to czekamy.
-HALIHILI DEUS SEUS.
-Nie wiem skąd to hasło znasz, ale dobrze wypowiedziałeś. Więc według obietnicy jesteście wolni. A kim jest ta dzieczyna?
TELISA nie dając mi mówić powiedziała:
-Jestem TELISA córka ARAFATA.
-To ciebie chciał widzieć PERIAS.
-A więc ty idziesz z nami.
Lecz ja powiedziałem:
-Nie!!! Ja jej muszę pilnować i nie pozwolę jej krzywdy zrobić.
-Masz jakieś przeciwnosci?
-Mam. Zostawcie ją! Ja muszę jej chronić i tyle!
-A więc jesteś uparty. No to za chwilę zobaczysz naszą potęgę. NITOS SEUS NAMIS SALIVI.
-Gdy to powiedział to po chwili moja dusza wychodziła ze mnie a ja czułem śmierć.
TELISA powiedziała tak:
-Puśćcie go, bo będziecie mieli do czynienia z LERIOSEM.
-LERIOS nam nic nie zrobi, bo to nasz przyjaciel.
No i po chwili wchodzi LERIOS i mówi:
-Ona ma rację puśćcie go bo was zniszczę.
-A ty co tak nagle pomagasz obcym?
-To są moi przyjaciele i nic ich nie ma prawa zniszczyć, bo ja was zniszczę.
-Ty sam na nas pięciu? Ciekawe. To sprubuj szczęścia.
-Tak. To macie!
I po chwili wyzwolił z siebie moc LAVY i sprawił, że TRALICI się po prostu rozpłynęli. A ja zostałem uratowany i dusza wróciła do mnie.
Po chwili stało się coś dziwnego. Mój miecz stawał się coraz gorętszy i go wyrzuciłem, a na jego odbiciu była twarz mojego wroga. I po chwili powiedziałem do LERIOSA tak:
-LERIOS co się stało z moim mieczem!?
A LERIOS powiedział tak:
-O nie!!! To nie możliwe!!! Wasz wróg ma miecz władzy.
Lecz ja dziwiąc się powiedziałem:
-Jaki miecz władzy? Co ty mówisz?
-Sztylet mocy.
-Sztylet mocy? Przecież ja go mam. Nieprawdaż TELISA?
-Tak jak byłeś nieprzytomny to ja go wzięłam KAREBOWI.
- Pamiętasz TELISA jak byłem nieprzytomny, to ty go brałaś. Nieprawdaż?
-Rzeczywiście? Ale przecież KAREB miał przyjaciela, którym jest twój wezyr. On pewnie mu dał ten "oszukany" miecz dla ciebie.
To on mnie oszukał i miał schowany mój miecz, a tego dał do pozoru, bo tak samo wyglądał?
-Słuchajcie jest jeszcze jedna rzecz. Ty SZYLOT musisz zginąć, aby pokonać wroga. Tylko ogniem mocy go pokonasz. A jego weźmiesz z komnaty zła.
-Jak to? Ja mam zginąć. A moja misja? A TELISA? Co będzie dalej? Musi być jakieś wyjście?
-Nie ma wyjścia SZYLOT. Tak musi być.
-A kto ma być moim pogromcą?
-Ten, kto zaprowadzi cię do krainy ognia i stamtąd masz wziąć ten ogień.
-A co z TELISĄ, będzie bezpieczna?
-Tak. Nie martw się o nią.
-A dokąd mam iść?
-Idź do zamku PERSIA i tam będziesz wiedział co i jak.
ROZDZIAŁ II
"ŚMIERĆ"
Gdy poszedłem do zamku PERSIA, to tkwiło we mnie dziwne uczucie sprawiające wrażenie jakbym miał zostać oszukany. Może to tylko mi się wydaje, ale lepiej być ostrożnym. No i po chwili pokazał mi się człowiek imieniem SYRIUSZ. Powiedział do mnie tak:
-Jeśli jesteś tym, którego tu przysłano, to musisz umrzeć, aby pokonać zło. A więc przedstaw się.
-Jestem SZYLOT. Pochodzę z NERI. Jestem synem PROCJONA.
-A więc musisz zginąć. Musisz wejść do tej komnaty. Po chwili umrzesz i wtedy weź płomień.
-Skoro muszę to nie mam wyjścia. Żegnaj przyjacielu.
-Powodzenia. I nie miej wrażenia przestraszonego, ale po prostu bądź odważny.
-Dobra. Aha jeszcze coś zawołaj TELISĘ. Proszę!!!
-Ok. Zawołam. TELISA masz przyjść do SZYLOTA.
-Idę!
-TELISA jesteś?
-Tak jestem.
-Wiesz, że ja muszę umrzeć? To jest moja ostatnia chwila tu na ziemi. A więc pocałuj mnie na ten ostatni raz.
No i w tej chwili pomyślałem, że życie jest śliczne, ale to mój czas. I po chwili powiedziałem do TELISY tak:
-TELISA żegnaj, już się nigdy nie spotkamy jako żywi.
A TELISA tak się wzruszyła, że powiedziała tak:
-Nie, to niemożliwe!!! Byliśmy razem przez cały czas. Kochaliśmy się. Pomagaliśmy sobie nawzajem.
I po chwili po raz ostatni pocałowałem TELISĘ i powiedziałem do niej tak:
-To był pocałunek śmierci. Więcej takiej chwili nie będzie. Dziękuję ci za wszystko TELISA.
Ona powiedziała tak:
-To ja ci dziękuję. Kocham cię!
I po chwili odezwał się SYRIUSZ i powiedział tak:
-SZYLOT czas już na ciebie. Musisz działać.
A ja powiedziałem do TELISY żegnaj i po chwili poszedłem do komnaty ze ścianami z zielonego lodu i drzwi zamknęły się za mną. To było jak śmierć bezsensu. Nie było już odwrotu. Po chwili odebrali mi całą energię. Upadłem i strciłem życie. Po chwili wyszedł ze mnie mój cień.
-Tak.
-No to ruszajcie.
Gdy idziemy przez bramę, to po chwili zaczepili nas TRALICI. I mówili tak:
-Dokąd idziecie?
-Lecz ja powiedziałem tak: Dalej do zamku.
A oni chcąc nas zniszczyć powiedzieli:
-Jeśli chcecie przejść, to albo musisz umrzeć, albo podać hasło.
-Jeżeli pomylisz chociaż jeden raz hasło, to zginiesz. A więc podaj hasło.
Ja będąc przekonany, że nic mi nie grozi, gdy podam dobrze hasło, to w pewności siebie podaję im hasło.
-Znam hasło i podam je.
-Dobra to czekamy.
-HALIHILI DEUS SEUS.
-Nie wiem skąd to hasło znasz, ale dobrze wypowiedziałeś. Więc według obietnicy jesteście wolni. A kim jest ta dzieczyna?
TELISA nie dając mi mówić powiedziała:
-Jestem TELISA córka ARAFATA.
-To ciebie chciał widzieć PERIAS.
-A więc ty idziesz z nami.
Lecz ja powiedziałem:
-Nie!!! Ja jej muszę pilnować i nie pozwolę jej krzywdy zrobić.
-Masz jakieś przeciwnosci?
-Mam. Zostawcie ją! Ja muszę jej chronić i tyle!
-A więc jesteś uparty. No to za chwilę zobaczysz naszą potęgę. NITOS SEUS NAMIS SALIVI.
-Gdy to powiedział to po chwili moja dusza wychodziła ze mnie a ja czułem śmierć.
TELISA powiedziała tak:
-Puśćcie go, bo będziecie mieli do czynienia z LERIOSEM.
-LERIOS nam nic nie zrobi, bo to nasz przyjaciel.
No i po chwili wchodzi LERIOS i mówi:
-Ona ma rację puśćcie go bo was zniszczę.
-A ty co tak nagle pomagasz obcym?
-To są moi przyjaciele i nic ich nie ma prawa zniszczyć, bo ja was zniszczę.
-Ty sam na nas pięciu? Ciekawe. To sprubuj szczęścia.
-Tak. To macie!
I po chwili wyzwolił z siebie moc LAVY i sprawił, że TRALICI się po prostu rozpłynęli. A ja zostałem uratowany i dusza wróciła do mnie.
Po chwili stało się coś dziwnego. Mój miecz stawał się coraz gorętszy i go wyrzuciłem, a na jego odbiciu była twarz mojego wroga. I po chwili powiedziałem do LERIOSA tak:
-LERIOS co się stało z moim mieczem!?
A LERIOS powiedział tak:
-O nie!!! To nie możliwe!!! Wasz wróg ma miecz władzy.
Lecz ja dziwiąc się powiedziałem:
-Jaki miecz władzy? Co ty mówisz?
-Sztylet mocy.
-Sztylet mocy? Przecież ja go mam. Nieprawdaż TELISA?
-Tak jak byłeś nieprzytomny to ja go wzięłam KAREBOWI.
- Pamiętasz TELISA jak byłem nieprzytomny, to ty go brałaś. Nieprawdaż?
-Rzeczywiście? Ale przecież KAREB miał przyjaciela, którym jest twój wezyr. On pewnie mu dał ten "oszukany" miecz dla ciebie.
To on mnie oszukał i miał schowany mój miecz, a tego dał do pozoru, bo tak samo wyglądał?
-Słuchajcie jest jeszcze jedna rzecz. Ty SZYLOT musisz zginąć, aby pokonać wroga. Tylko ogniem mocy go pokonasz. A jego weźmiesz z komnaty zła.
-Jak to? Ja mam zginąć. A moja misja? A TELISA? Co będzie dalej? Musi być jakieś wyjście?
-Nie ma wyjścia SZYLOT. Tak musi być.
-A kto ma być moim pogromcą?
-Ten, kto zaprowadzi cię do krainy ognia i stamtąd masz wziąć ten ogień.
-A co z TELISĄ, będzie bezpieczna?
-Tak. Nie martw się o nią.
-A dokąd mam iść?
-Idź do zamku PERSIA i tam będziesz wiedział co i jak.
ROZDZIAŁ II
"ŚMIERĆ"
Gdy poszedłem do zamku PERSIA, to tkwiło we mnie dziwne uczucie sprawiające wrażenie jakbym miał zostać oszukany. Może to tylko mi się wydaje, ale lepiej być ostrożnym. No i po chwili pokazał mi się człowiek imieniem SYRIUSZ. Powiedział do mnie tak:
-Jeśli jesteś tym, którego tu przysłano, to musisz umrzeć, aby pokonać zło. A więc przedstaw się.
-Jestem SZYLOT. Pochodzę z NERI. Jestem synem PROCJONA.
-A więc musisz zginąć. Musisz wejść do tej komnaty. Po chwili umrzesz i wtedy weź płomień.
-Skoro muszę to nie mam wyjścia. Żegnaj przyjacielu.
-Powodzenia. I nie miej wrażenia przestraszonego, ale po prostu bądź odważny.
-Dobra. Aha jeszcze coś zawołaj TELISĘ. Proszę!!!
-Ok. Zawołam. TELISA masz przyjść do SZYLOTA.
-Idę!
-TELISA jesteś?
-Tak jestem.
-Wiesz, że ja muszę umrzeć? To jest moja ostatnia chwila tu na ziemi. A więc pocałuj mnie na ten ostatni raz.
No i w tej chwili pomyślałem, że życie jest śliczne, ale to mój czas. I po chwili powiedziałem do TELISY tak:
-TELISA żegnaj, już się nigdy nie spotkamy jako żywi.
A TELISA tak się wzruszyła, że powiedziała tak:
-Nie, to niemożliwe!!! Byliśmy razem przez cały czas. Kochaliśmy się. Pomagaliśmy sobie nawzajem.
I po chwili po raz ostatni pocałowałem TELISĘ i powiedziałem do niej tak:
-To był pocałunek śmierci. Więcej takiej chwili nie będzie. Dziękuję ci za wszystko TELISA.
Ona powiedziała tak:
-To ja ci dziękuję. Kocham cię!
I po chwili odezwał się SYRIUSZ i powiedział tak:
-SZYLOT czas już na ciebie. Musisz działać.
A ja powiedziałem do TELISY żegnaj i po chwili poszedłem do komnaty ze ścianami z zielonego lodu i drzwi zamknęły się za mną. To było jak śmierć bezsensu. Nie było już odwrotu. Po chwili odebrali mi całą energię. Upadłem i strciłem życie. Po chwili wyszedł ze mnie mój cień.
czekam na 7 część :-)
OdpowiedzUsuńno no no wzruszające chwile... Przypomina to trochę Modę na sukces:) to wciąga jak bagno
OdpowiedzUsuń