Jak w titanicu |
Na wzmiankę o tym iż taki park istnieje, oraz o tym co oferuje i gdzie go można znaleźć wpadliśmy jeszcze przed wyjazdem. Wyczytałem gdzieś, że na terenie docelowego kraju naszej podróży znajduje się zaledwie jeden park. Pomyślałem, że to dziwna sprawa bo jak to tylko jeden? Przecież tam jest tyle niezwykłych miejsc! No ale okazało się, że dla portugalczyków to właśnie tego typu góry są miejscem niezwykłym. Potem z kim tylko nie jechaliśmy, z kim się nie zetknęliśmy to każdy opowiadał nam o Geres z rumieńcami na twarzy i wielkim entuzjazmem. Każdemu komu powiedzieliśmy "no i chcemy też Geres zobaczyć" to wszyscy reagowali "oooooo Geres beautiful nature 100% lovely mountains!!!" A potem, że są górskie wioski, że góry nietknięte przez człowieka, że czysto, powietrze takie świeże i wodę ze strumyka można całymi haustami łykać jak pelikan. Napaliliśmy się jeszcze bardziej na te góry, skoro każdy nam je tak rekomendował i tak jadąc przez Portugalię potem już kierowaliśmy się na ten jedyny park narodowy. A kiedy byliśmy już na prawdę blisko, kiedy zrobiło się już bardziej górzyście, tak inaczej niż w południowej portugalii, to wtedy już konkretnie skierowaliśmy się do Geres.
Takie autka tam jeżdżą. Ta kobita to też spoko była. |
Wreszcie dojechaliśmy do Geres! Koleś zostawił nas w centrum. Ale czemu nazwali to centrum to nie wiadomo, przecież to taka wioseczka była. Zrobiliśmy rozeznanie terenu, była tam informacja turystyczna ale zamknięta. Przyjdziemy rano, poszliśmy szukać miejscówy na nocleg. Znaleźliśmy jedną z najwspanialszych!
Na skraju wioski, naprzeciw budynku szkoły podstawowej, był sobie z pozoru mały, kamienny domek. Stał pusty i najwyraźniej czekał na nowego właściciela. Na krótki czas to my byliśmy jego właścicielami :) rozgościliśmy się tam jak u siebie! Domek wyglądał uroczo i jak się okazało nie był wcale tak mały, bo miał trzy piętra. Niestety tylko u dołu był otwarty. Ale to była świetna przestrzeń, balkony, super schódki, pomieszczenia gospodarcze, fajne przejścia no i basen haha! Nawet basen tam był, no tylko że bez wody. Cała posesja była już wyraźnie zapuszczona. Drzewa pomimo, że niezwykłe i dorodne po prostu rozrosły się jak w jakiejś dżungli. Dom od dawna stał pusty. No i my go sobie zajęliśmy, rozstawiliśmy pod balkonem namiot i mieliśmy tam swój obóz z basenem. Z sadem pomarańczy, cytryn, brzoskwiń. Ze swoim źródełkiem, opuszczoną winiarnią, z balkonem na grilla, z maleńkim wodospadem! Mogliśmy tam sobie odpocząć, zrobiliśmy ekstra jedzonko na ciepło, zrobiliśmy sobie też pranie i tak miło minął nam wieczór w naszym nowym domu. Byliśmy na prawdę szczęśliwi będąc w tym miejscu! A jutro na podbój gór!
Wstaliśmy z rana, jak to w góry. Najpierw udaliśmy się do informacji turystycznej po informacje oczywiście. Babka za dużo nam powiedziała, angielski słabiutki, przewodników żadnych nie mieli, a mapy... No jedną nam taką dali całego parku, która na nic nam się zdała tak na prawdę. Potem dała nam takie kserówki szlaków, w sumie nie wiadomo do końca bo nic tam nie było widać, jakieś wykresy no co to jest? Takiego czegoś to się nie spodziewaliśmy, taka amatorka i nieprzygotowanie. Pytamy jej o info i tak nie bardzo wiedziała co nam polecić, zasugerowała żebyśmy podjechali sobie na 5km szlak samochodem lub wzięli jakieś taxi. No takie coś.
To jest mapka jaką dostaliśmy. Studenckie kserówki! |
Takie tam są drogi, takie klimaty:) |
O tak tam wygląda na szlakach |
Nasz szlak nie był wymagający. Teraz chodziliśmy już wyłącznie po płaskim. Widzieliśmy tylko jednego zwierzaka, obrzydliwą wijącą się w małym oczku wodnym żmiję. Ja się lękam takich stworów więc spieprzałem stamtąd w podskokach. Ale klimat sprzyja tam takim żyjątkom, jest niewiarygodnie gorąco i sucho. Nie zdobyliśmy w Geres żadnego szczytu, szlak poprowadzony był tak aby zahaczyć o ciekawe punkty widokowe ale nie wdrapaliśmy się nigdzie na wierzchołek. szkooda... No i ogólnie ten szlak to był taki no hmm... na niedzielny spacerek, nawet z małymi dziećmi. My szliśmy długo bo nigdzie nam się nie śpieszyło, co chwila przystawaliśmy ale te 10km to można było zrobić w trymiga tak na prawdę. Pod koniec szlaku zbliżyliśmy się w okolice asfaltowej drogi idącej przez park aż do Hiszpanii. Spotkaliśmy kilka aut na drodze, chyba z trzy. Wszyscy jechali samochodami do punktu widokowego, z którego można było ujrzeć panoramę chyba całej okolicy z wielkim jeziorem na czele. Widoki pierwsza klasa! Poza tymi ludźmi z samochodów nie spotkaliśmy na szlakach żywej duszy. Z tego miejsca wpatrywaliśmy się w góry które nas otaczały. Nie były wielkie, nie straszyły, po prostu takie sobie fajne góry które fajnie byłoby zdobyć tylko że.... tam nie ma szlaków. Pod względem turystycznym to jest jakaś klęska. Tam można iść na żywca, tak sobie na przełaj bo szlaków tam nie znajdziesz. Żeby jeszcze chociaż jakaś mapa była....
Wróciliśmy do naszego domku. Następnego dnia ruszyliśmy do Rio Caldo, pieszo. Trochę nam to zajęło bo szliśmy z plecakami ale ciągle było z górki i widoki cudowne. Mieliśmy zamiar tutaj dopytać się w informacji co i jak, tutaj obrać początek wędrówki. A tu zonk. Bo nam powiedzieli to samo co w Geres. Że można samochodem podjechać tam jest jakiś krótki szlak, albo autobusem do innej wioski i wtedy ileś kilosów się idzie i tam jest jakiś szlak. I tyle. A szlaki to też są tam inne niż u nas. Bo u nas one się krzyżują, spotykają ze sobą, można obrać wiele wariantów i dróg. A tam szlak to jest po prostu pętla, przykładowo 5km. Zaczyna się i kończy mniej więcej w tym samym punkcie. A następna taka pętla jest gdzieś tam może 10km dalej, a może nie... Przygotowanie turystyczne ZERO po prostu wielkie ogromne Z-E-R-O. A potencjał taki wielki!!! Przecież tamten park był idealnym miejscem na górskie wędrówki, żeglowanie, jazdę rowerem i ogólnie aktywny wypoczynek. Tylko nie stworzyli tam warunków do tego. My na prawdę chcieliśmy sobie tam pozwiedzać te góry ale no... nie było za bardzo jak... Bardzo tego żałowaliśmy. Koniec końców byliśmy Parkiem Geres zawiedzeni...
Wychodzi na to, że taka górska turystyka to nie w Portugalii. Nie wiem czy oni nie wiedzą jak się za to zabrać, czy po prostu tam nikt się nie przejmuje górami w Portugalii skoro są imprezy i plaże. Czy oni chcą żeby tam tak zostało czy jak to jest. Nie wiem. Ale potencjał to miejsce ma ogromny. Przecież jakby to były polskie ziemie to co nasi ludzie by tam narobili! Po jakimś czasie by się ta miejscówa przeludniła pewnie. A tutaj ani ludzi, ani turystyki w sumie, ani atrakcji, hotelów pensjonatów też jak na lekarstwo. A sporo z nich było w stanie surowym, opuszczone budynki, nieukończone inwestycje... Może po prostu nikogo nie interesują góry w Portugalii?
Szkoda nam tego. My porównujemy Geres z Bieszczadami. Takie w sumie dzikie, niezagospodarowane, zapomniane, biedne. Nie są to góry wielkie, zwalające z nóg, tak surowe, majestatyczne. Są po prostu inne i ciekawe, niewymagające, gdzieś tam na szarym końcu. Okolice też są biedne, miasteczka wyludnione, wszyscy chyba o tym miejscu zapomnieli. Takie właśnie jest to Geres. Nie możemy powiedzieć żeby same góry nas zachwyciły. Były bardzo ładne, widoki super, przyroda ciekawa ale są góry znacznie ciekawsze niż te. A już na pewno lepiej przygotowane pod kątem turystyki. A szkoda tego.
Łapiemy stopa. 3 samochody na godzinę.. |
0 komentarze :
Prześlij komentarz
Prosimy o podpisywanie się pod komentarzami (imię, pseudonim, kontakt)