piątek, 6 września 2013

Gem set mecz

Tytuł jest bez przecinków bo to bardzo szybka akcja!



Teraz to my już mamy lepsze rakietki, tak się pochwalimy :)
Trąbimy o tym na lewo i prawo, zrobiło się głośno no bo wymyśliliśmy sobie nowe hobby! Wiecie że my z tyłkami nie możemy usiedzieć no i masz, teraz nam przyszło do głowy bawić się w Australian Open na bytońskich kortach tenisowych!


Znam takiego gościa, któremu jadaczka się nie zamyka. Non stop trajkocze i nadaje jak wolna europa w czasach świetności, słowotok taki. I wiecie co? Razu pewnego koleś przeziębił się czy coś takiego, nie wiem nie ubrał pewnie szalika i nawdychał się sopli lodu no i zamilkł. Słowa nie mógł z siebie wyrzucić, dosłownie zatkało go na amen i kaplica. Tylko czasem tak cichutko zapiszczał jak mysz spod miotły. Smieszna sprawa nie? Albo inna rzecz, sytuacja autentyczna. Nie tam żadne trudne sprawy i inne takie zapychacze. Są sąsiedzi, nowi sąsiedzi. Reszta osiedla patrzy na nich spod byka czy jak to się mówi bo goście są grubiańscy, nieciekawi i źle im z oczu patrzy. Aż tu nagle przełamanie, pierwsze koty za płoty, ktoś zrobił ruch. Sąsiedzi zapraszają sąsiadów, jest impreza, poznają się i od teraz machają do siebie nawzajem podczas koszenia trawy niczym w amerykańskich telenowelach. Też niezłe nie?

Dlaczego o tym piszę? BO ŻYCIE PISZE TAKIE SCENARIUSZE! A los jest przewrotny do stu diabłów! Mam te kilkanaście lat na karku i powoli coś mi już zaczyna świtać, że faktycznie doświadczenie życiowe to się zdobywa wraz z wiekiem. No i idąc dalej tym tropem to jeszcze z dobry miesiąc temu gra w tenisa to był dla nas temat wprost z sondy kosmicznej. My i tenis? To było tak niemożliwe jak dodawanie literek w matematyce. "no jest taka gra jak tenis i co?" I tyle. Aż tu nagle zrobiła się taka sytuacja. Pojawiły się rakietki do badmingtona. Jeszcze takie mini bo juniorskie i też wykonane z jakiegoś plastiku, aluminium kałczuku czy innej chemii. Trefne takie. Znalazła się piłeczka. Wyzezlana trochę bo jakiś pies kiedyś za nią polował, a gdy już upolował to wgryzał w nie kły wyobrażając sobie, że to soczysty stek. Albo pedigripal. 

tenis in the sanszajn
Kort tenisowy był już na miejscu. Niegdyś to nawet parskałem śmiechem "pf u nas kort, a kto tu będzie grał, by chodnik zrobili" AŻ TU LOS TAK ZASKOCZYŁ (bo przewrotny jest!) że teraz to właśnie między innymi ja gram na tym korcie! (ale chodnika jak nie było tak nie ma)

Poszliśmy raz, zaskoczyło. Potem one more time i jeszcze raz. I przyszedł też Kosa. A potem Zidek. I poszliśmy jeszcze raz i jeszcze raz. Znaleźliśmy dwie piłeczki (kasa zaoszczędzona, tak tak się robi interesy!). Rakietki nie te co trzeba ale serwy jakieś tam są. I plasowane piłeczki i wymiany niczym siostry Williams! No się dzieje! Wimbledon pełną gębą!

Gramy teraz bardzo często. Taka fala przyszła, że tenis jest teraz u nas najwyżej w hierarchii wartości. Pamiętacie to uczucie kiedy coś zajmuje was tak bardzo, że cała reszta robi się tylko tłem dla tej jednej rzeczy? Czujecie jak wam tętno skacze? No i tutaj u nas pojawia się tenis na pierwszym planie! Zaczęły się pojedynki na linii Gustavo Kuerten - Roger Federer. Gra tu też czasem siostra Kurnikowej czyli po naszemu kurczakowa. Gdy wychodzimy na kort sytuacja zmienia się o 180 stopni i to Celcjusza. Atmosfera robi się gorąca, a piłeczki fruwają jak pociski snajperskie wystrzeliwane z rakiet. Zdalnie sterowane choć nie do końca to kontrolujemy. No jest ekstra zabawa!

Zagraliśmy już kilkanaście meczy. Z reguły jeśli graliśmy z kimś spoza wormsów to były to sromotne klęski. Np. raz z dziewczynami (pozdrowienia Agata Natalia) to dostaliśmy takie bęcki, że chcieliśmy wbić w glebę głowami jak strusie, a następnie zapaść się pod ziemię. Wtedy to byłby tenis ziemny w naszym wykonaniu. Przed wczoraj przyszedł taki starszy facio ze zgrają rozwrzeszczanych dzieciaków. Łeb odskakiwał od tych krzyków. Chcieliśmy im dać sportową nauczkę ale gdzie tam, znowu sprowadzili nas do parteru. A wygrali z nami bo ten starszy facio nie latał po korcie nieukierunkowany jak osa tylko miał technikę! Czyli to co u nas JAK NA RAZIE leży i kwiczy. Crossy slajsy, slajdy czy asy serwisowe to jeszcze nie nasza półka no ale uczymy się i wyciągamy wnioski!

A dopóki będzie tak wymarzona pogoda to będziemy dalej pykać bo tenis to świetna zabawa! I bardzo fajnie że ten kort tu powstał! Teraz to już w ogóle jest szał na całego bo kupiliśmy sobie profesjonalne rakiety do gry i od razu inna baja! Można wreszcie celnie odbić piłeczkę! Coś jak ping pong tylko że bez stołu, no jakoś ta gra idzie do przodu! 

Tu się szykuje akcja
Teraz będzie konkluzja na sam koniec. Wysilę się i będzie. Bo całe to wokółtenisowe zamieszanie dało mi do myślenia. Motyw jest taki - nigdy, do jasnej anielki, nigdy nie wiesz co cię w życiu spotka, na jaką drogę wejdziesz, kogo poznasz i co ci do łba uderzy. Dlatego nigdy nie przekreślaj.. czegokolwiek! Bo możesz mieć coś pod nosem, tak jak my ten zielonotrawiasty kort i tego nie zauważać! Przez takie coś może cię ominąć cały wór dobrej zabawy i super fajne nowe doświadczenie.

My pchamy się w ten tenis coraz bardziej póki nas to rajcuje. Już się rodzą w mojej głowie wizje, a żeby tu zrobić turniej Australian Open, a to takiego meczyka sobie pyknąć a to tamto. Kumacie? Tu się głowa otwiera na nowe rzeczy. I trzeba wtedy szybko machać rękoma, tak jak w tenisie musisz szybko siekać rakietką. Gem set mecz no po prostu.

Jakby ktoś chciał z nami zagrać mecza to dajcie znać. Jesteśmy zawsze otwarci na wielkiego szlema. Sprzęty są, nic tylko grać!

0 komentarze :

Prześlij komentarz

Prosimy o podpisywanie się pod komentarzami (imię, pseudonim, kontakt)

 
Copyright 2003-2013 STAR WORMS
Blogger Wordpress Gadgets