środa, 19 grudnia 2012

Jubileuszowo - wigilijny Rogaining Smashina - relacja

pozwoliliśmy sobie pożyczyć fotografię z naszym wizerunkiem:)

Każdy, kto chciał dać sobie trochę wycisk oraz sprawdzić się w roli "urodzonego" biegacza powinien być wczoraj na marszu, którego organizatorem jest nasz "wymiatacz". Mowa oczywiście o Radku Literskim.

Można już za jego życia powiedzieć, że jest to człowiek legenda. To właśnie też dzięki niemu odkryłem w sobie talent biegacza. No i właśnie ten "wymiatacz" zorganizował nam fajny i ciekawy marsz, w sumie to był bieg, bo tutaj czas grał kluczową rolę. No i jeśli chodzi o mnie, to nawet nie wiedziałem, że uda mi się pojechać. Jednak spytałem w pracy, czy mogę zwolnić się na 3h i zgodzili się. Wtedy miałem trochę mało czasu, bo Dżeki jeszcze do Stargardu jechał i mnie wziął po drodze, bo czekałem za nim na stacji Statoil. Gdy już przyjechał po mnie, to ruszaliśmy już do domu, bo ja musiałem się przygotować itd, żeby niczego nie zapomnieć. No i z nami jeszcze Beata wormsowa jechała i było wesoło już zanim jechaliśmy do domu. No i gdy byliśmy już w Bytoni, to ja z domu już brałem to co powinienem wziąć. Jednak klient nigdy nie ma racji (o tym za chwilę). Następnie po chwili dzwoni do mnie Dżeki, czy już jestem gotowy. Szybko ostatnie rzeczy popakowałem i już Dżeki po chwili był u mnie. Z zapewnienia, że już wszystko mam ruszyliśmy do Czerska. Z racji tej, że marsz był na 17, a my już i tak chwilę po 17 byliśmy,to szybko po drodze jeszcze musiałem w Czarnej Wodzie kupić bułki bo głodny byłem i z tego wszystkiego zapomniałem przeczytać i wszedłem zamiast do sklepu spożywczego, to wszedłem do chemicznego. No, ale w końcu poszedłem potem do tego "prawidłowego" i kupiłem buły i jechaliśmy prosto do Czerska. Gdy weszliśmy do bazy, to już wszyscy czekali na nas. No i szybkie rozpoczęcie i wtedy śmigaliśmy wszyscy na start. My z Dżekim zapisaliśmy się jako Kosa i Dżeki "Urodzeni Biegacze", bo mięliśmy zamiar biec jak najwięcej odcinków. A więc najpier szliśmy do pk 21, do którego były atrakcje, bo nie dość, że mnie astma zaczęła łapać - a z jakiego powodu? - Bo zapomniałem czegoś - Czego? - Leku na astmę, to jeszcze po drodze skakaliśmy przez rówki. Gdy już wiedziałem, że będzie ciężko, to uświadomiłem sobie, że trzeba iść, a raczej biec dalej i nie poddawać się. Biegaliśmy dalej i bez problemu dopadliśmy punkt 21. Następnie poszliśmy do punktu 82. Tego też sobie szybko znaleźliśmy, jednak musieliśmy trochę momentami się zatrzymać, ale tylko na chwilę, bo astma mnie łapała. Do punktu bez problemowo. Następnie do punktu 71 Dżeki szedł sam, bo ja walczyłem z oddechem i musiałem sobie trochę połapać świeżego powietrza. Wrócił po kilku minutach i biegaliśmy dalej. Następnie to biegliśmy do punktu 62 tego też znaleźliśmy bez problemu. Punkt 73 też dobrze. Po 73 pk zrobiliśmy coś, co było wielkim ryzykiem - przeszliśmy przez zamarznięte duże bagna. To się opłaciło, bo zrobiliśmy ogromny skrót do pk 42. Jego też znaleźliśmy dobrze. Następnie już tak kolorowo nie było, bo punkt 63 był dosyć ciężki do znalezienia i straciliśmy dużo czasu, ale udało nam się go zlokalizować. Do 91 było dobrze i jego bardzo dosyć szybko znaleźliśmy pomimo małych kłopotów. Do 52 mięliśmy niby bardzo prościutko, ale jednak coś zrobiliśmy źle i skręciliśmy nie w tę drogę. Pomyłka kosztowała nas sporo czasu i zamiary na zdobycie chociaż jeszcze 41 było już niemożliwe. Gnaliśmy ile sił do mety. Zostało mało czasu, ale jednak nie poddawaliśmy się. Dżekiego złapał kryzys i musieliśmy co jakiś czas się zatrzymywać. Mnie astma opuściła, a bynajmniej ta motywacja, że walczymy do końca. Na mecie byliśmy chyba o 21:10, czyli 10 minut spóźnienia. Wbiegając na metę oddaliśmy kartę startową. Wtedy się przebraliśmy i zjedliśmy sobie dobre ciasto oraz popiliśmy nalewki za zdrowie Radka i podzieliliśmy się opłatkiem. Pogadaliśmy sobie jeszcze trochę i pośmialiśmy się z różnych rzeczy. Następnie po 22 pojechaliśmy do domu.

Iprezę określam jako udaną. Nie dość, że zawsze jest fajna atmosferka, to na dodatek można pogadac sobie z osobami, których mało się widuje.


3 komentarze :

  1. to chyba jasne, że jubileuszowy jubileusz!

    OdpowiedzUsuń
  2. No jubileusz! Już po raz dwunasty w tym roku mieliśmy 19 dzień miesiąca :D

    OdpowiedzUsuń

Prosimy o podpisywanie się pod komentarzami (imię, pseudonim, kontakt)

 
Copyright 2003-2013 STAR WORMS
Blogger Wordpress Gadgets