niedziela, 25 listopada 2012

54km Czępy!

ultramaratończyk

Dzisiaj (tj. 25.11.2012) dokonałem rzeczy niemożliwych oraz czegoś, czego w sumie sam się niespodziewałem. Otóż dzisiaj szedłem biegać w zamiarze, że chcę zrobić 54 km...


...Jednak chcieć a móc, to są zupełnie inne sprawy. Często było tak, że jak coś gadałem, to to się nie sprawdzało. No i tym razem ta passa została przerwana, bo dzisiaj sobie mówię - choćby nie wiem co się stanie, to zrobię te 54 km. Będę zdychał umierał, czy coś w tym stylu, ale zrobię te 54 km. No i po 05:54:30 sekundach - osiągnąłem cel. Zrobiłem 4 okrążenia po 13.5 km. Trasa na ogół nie należy do łatwych, więc biega się na niej ciężko, tym bardziej, że ma ona dwie dosyć porządne górki. Osiągnąłem ten cel, dzięki dzisiaj ni stąd ni z owąd zastosowanej taktyki. Bieg w dwóch miejscach zamieniłem na marsz. Jednak ten czas marszu był poświęcony tylko na jedzenie i picie, więc to było tylko 0.5 km. Pierwszy moment taki był w połowie trasy, drugi na początku kolejnego okrążenia. Złożyło się tak dobrze, że sił mi wystarczało do każdego "punktu odżywczego". Nawet zrobiłem tak, że podczas połowy 3 okrążenia nie jadłem nic tylko piłem. I tak już do końca w sumie. Tylko na początku czwartego okrążeniu zjadłem bo już sił mało było. No i ostatni punkt odżywczy przesunąłem aż do 8 km. Wypiłem tam ostatniego Powereda, bo już byłem bardzo słaby i zmęczenie dawało się coraz bardziej we znaki i wypiłem ten napój energetyczny i powiem, że pomogło, bo już przybyło trochę sił i do końca ostatniego km czułem się dobrze.

Mam nadzieję, że takich dni będę miał coraz więcej, bo zegar tyka i do ultramaratonu już coraz mniej czasu. Od grudnia 2012 do września 2013, pozostanie "tylko" 9 miesięcy.

6 komentarzy :

  1. Nie można sobie spokojnie leniuchować w zimę, bo Kosa ostro ładuje kilometry! Ja tu opycham się ciastkami i popadam w gnuśność, a tu przeciwnicy budują formę. I jak przy tym wygląda moje marne wczorajsze 13 km, gdzie większość dystansu przedreptałem z ogromną zadyszką?
    Moje sumienie zostało wstrząśnięte, czuję oddech rywali na plecach, po Darżlubie i ja zaczynam nabijać licznik.

    OdpowiedzUsuń
  2. Super Kosa! Teraz musi być tylko lepiej.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie spodziewałem się, że listopad przyniesie mi taką niespodziankę. Już pisałem na straty ten miesiąc i nawet nie myślałem, że zrobię jeszcze więcej niż tydzień temu w niedzielę robiąc 27.6 km. Teraz po prostu trzymać formę i iść za ciosem. Teraz już mogę powiedzieć, że jestem ultramaratończykiem treningowym, a prawdziwym dopiero jak na zawodach zrobię 100 km. Krzysiek ty mi nie mów, że nie jesteś dobry, bo jeśli chodzi o imprezy przełajowe, to jesteś zdecydowanie górą. Trafiłeś po prostu w coś co ja miałem niedawno - niechęć do biegania. Przyczyną tego jest a w zasadzie są - krótkie dni i bieg o ciemku. Znam ten ból, ale w psychice sobie pomyślałem, że każdy dzień dla mnie będzie ważny i nie mogę robić teraz przerw długich. A co będzie jak zabraknie 13 km do ukończenia? Pomyślę sobie no tak - opuściłem trening! Nie mogę spekulować. Nawet najmniejsza impreza dla mnie jakaś alkoholowa np Sylwester będzie moją myślą o ultra. Muszę się przygotować do tego perfekcyjnie. Chcę ukończyć ten ultramaraton. Chcę odczuć radość wbiegania na metę. chcę pokazać tym śmiałkom, którzy się ze mnie śmieją - ile wariat jest wart?! Ty Krzysiek swoją postawą zająłeś super miejsce na Harpaganie. Ja tym samym chcę zrobić tak na ultra. Co prawda na podium nie mam szans, ale ukończyć taa. Powiem Wam wszystkim mało się z wieloma osobami widzę i brakuje mi InO-wego świata, ale jeszcze nie raz się zobaczymy. Obiecuję. Na prawdę chcę też porozmawiać z Wami sobie no i też wariackie czasy powspominać oraz kontynuować to wszystko. I jeszcze do Ciebie Krzysiek - jak ty zaczniesz licznik nabijać to ja już drżę, bo mi powiesz, że zrobiłeś na lajcie 100 km biegiem na treningu. To wtedy mi scęka opadnie :). Mam nadzieję, że tak nie będzie, ale jakby było, to by było cikawiej, bo by rywalizacja się obudziła. Pozdrawiam wszystkich czytelników bloga oraz wszystkich InO-wców. Ciao!

    OdpowiedzUsuń
  4. haha komentarz Kosy lepszy niż sam wpis.

    Szczery do bólu :) Ale nie bardzo rozumiem o co chodzi z tym sylwestrem? Masz zamiar biegać po pijaku czy jak? :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie chodzi o to, chodzi o to, że po prostu jak kiedyś se wypiję, to zawsze w myślach będą te zawody. Inne zawody będą też owszem. Maratony i dyszki, ale główną uwagę poświęcę ultra.

    OdpowiedzUsuń
  6. No, no, to już nie przelewki. Trzymam kciuki za realizację celu.

    A komentarz naprawdę niezły. Oby tej motywacji nigdy nie zabrakło.

    OdpowiedzUsuń

Prosimy o podpisywanie się pod komentarzami (imię, pseudonim, kontakt)

 
Copyright 2003-2013 STAR WORMS
Blogger Wordpress Gadgets