niedziela, 23 września 2012

Wdepnęliśmy!

Bagiennik!
Hmm tak właściwie to wdepnął tylko Zidek no, a my to tylko Depnęliśmy na IV MnO Depniemy w Tucholi. I tak się jakoś złożyło, że my byliśmy świadkami akcji Zidka, który wdępnął także musimy zdać z tego relację! Z tego i nie tylko bo wczorajszego dnia działo się sporo! To może najpierw zacznijmy tą relacje od godziny hhmmm 5:40 gdzieś tak?


Bo  tym razem pobudka była nieludzko wczesna. Żeby w łikend kazać ludziom się tak szybko z wyra zrywać! Ale jakoś wstaliśmy. Umówiliśmy się tak, że każdy z robali się spóźnił. Ja myślałem, że nie wyrobią się dziewczyny, dziewczyny były pewne że ja i tak później przyjadę i koniec końców już na starcie była obsuwa. Normalka w naszym wydaniu. Potem wiadomo, zakupy w biedronie i to nie takie szybkie tylko przebieranie w produktach i półproduktach. A czas leciał i nagle zrobiło się późno. Ale to nic, wyrobimy się na czas. Tzn wyrobilibyśmy się gdybyśmy z Czerska jechali na Tucholę, a nie na Śliwice ale wiecie "a nie w prawo czasem tam się skręca? Nieeee na Śliwice też jest dobrze, tak też dojedziemy, spoko" I wariacje trwały w najlepsze. Droga prosta fajnie się jedzie, muza gra, wesoło jest to co się będziemy przejmować, że czas goni a my nadkładamy kilometrów. Znowu normalka w naszym wykonaniu.

Bazy szukamy
W Tucholi jesteśmy o 7:45. Idealnie. Tylko, że wypadałoby znaleźć jeszcze bazę, a okazuje się po raz kolejny, że nikt z nas dokładnie regulaminu nie czytał i nikt z nas nie wie gdzie miała być baza, czy w szkole, kotłowni czy pod sklepem jakimś. Podejrzewamy, że w szkole tak więc objeżdżamy wszystkie szkoły w Tucholi. "Przepraszam pana gdzie tu jest technikum leśne? No przed chwilą pan z niego wyjechał..." No i w ten oto sposób w jakieś 30min objechaliśmy sobie ładnie Tucholę aż w końcu trafiliśmy do bazy gdzie nie było już nikogo, prócz sekretariatu. Postanowiliśmy poczekać na Wicię, który jechał z uczestnikami do... Gołąbka. Wiochy, którą mijaliśmy jadąc do Tucholi. Padaczka trochę ale to wszystko osłodziły nam bardzo gustownie zapakowane świadczenia. Słodkie!

Sssłodkie!
Przyjechał Wicia, powiedział żebyśmy zasuwali do Gołąbka, wytłumaczył jak jechać, dał dojazdówkę. Ale my go nie słuchaliśmy, dojazdówkę rzuciliśmy w kąt i pojechaliśmy. W drugą stronę oczywiście... Po jakichś 20km (w tym połowa leśnymi drogami, a normalnie byłoby 5km do Gołąbka) byliśmy w Gołąbku. I tu się okazuje, że aż tak się nie spóźniliśmy bo uczestnicy zebrani w koło Malinowego Szczęścia (jak przed jakimś wyścigiem ulicznym) wysłuchiwali odprawy ogrów.


Trochę tam ludzi się zebrało, frekwencja na poziomie "spoko". Pojawiły się różne znane osobistości. Był też nasz robaczy Krzysiek, w duecie z Michałem. Oni jak się dowiedzieliśmy pojechali na marsz w stylu wyjątkowo robaczywym czyli... z Gdańska przez Warlubie do Tucholi! Okazało się że są od nas jeszcze lepsi!

Po tym co odwalaliśmy z dojazdem decydujemy się nie świrować i zapisujemy się na trasę TD żeby na niej sobie poświrować. Po chwili ruszamy.

Tereny pikne byli!
5km. Pomarańczowa mapka i lecimy. Wygląda łatwo. Jak się później okazuje łatwo nie jest. Tym bardziej jak na trasę drużynową. I z jednej strony dobrze bo drużynówka też musi mieć atrakcje a nie iść jak po sznurku. Z drugiej strony szkoda nam trochę było małego Miłosza, który się tam musiał trochę namęczyć. Ale trasa jak najbardziej na plus. Od samego początku. Tym bardziej, że tuż przed drugim punktem spotykamy fotografa który cyka nam foty (kac po piwie tak się koleś przedstawił). A dosłownie chwilę później trafiamy na bagienka. Ja poleciałem szukać punktu wtem słyszę ogromny wybuch śmiechu dziewczyn. Od razu zorientowałem się o co chodzi - Zidek się wkaczał. Częściowo miałem rację bo Zidek faktycznie się zamoczył tylko że to już nie było wkaczanie, bo on tonął w wodzie aż po pas! Panie i panowie oto Zidek w akcji na trasie TD! Poszedł na maksa! Wszyscy razem kulaliśmy się ze śmiechu, a Zidek ociekał glanami i błotkiem, wyciągając z butów wodorosty. ha ha!

haha!
Spodnie tylko troszkę mokre
Po tej scenie już wtedy wiedzieliśmy że jest to bardzo zacna impreza. Rozweseleni poszliśmy dalej. Zidek można powiedzieć, że płynął. Albo spływał stąd. A Gosia się śmiała że jego plecak ma opływowe kształty. Kolejne punkty nie były problemem. Jeden na fajnym mostku, potem na takiej jakby wielkiej ambonie. Fajne miejsca, na prawdę atrakcyjne. Potem szło nam już tylko dobrze i właściwie bez wahania zgarnialiśmy kolejne lampiony. W międzyczasie Zidek schnął, a my co chwila spotykaliśmy naszych rywali z TD. Była rywalizacja na całego!


Chwila odsapki między etapami.
 Pojawia się Krzysiek z Michałem
Dochodzimy na metę, a tam okazuje się że czeka nas jeszcze drugi etap. Trochę zeszło z nas powietrze, z Zidka dalej ciekły glony. To jest gość. Ruszyliśmy na drugi etap. Zaraz na starcie pomyliliśmy drogi ale szybko się skumaliśmy. Drugi etap był znacznie bardziej atrakcyjny od pierwszego bo prowadził cały czas brzegiem Brdy. A tam fajne wąwozy, górki, super kręta rzeczka. Tereny eXXtra! I za to Wicia Bros trzeba pochwalić bo wybrali miejsca takie, że aż miło się tam szukało lampionów! Viva! Był to też etap trochę bardziej wymagający kondycyjnie że tak powiem bo trzeba było latać trochę po górkach. I nawet trochę biegaliśmy tam bo dalej była rywalizacja. Jedyne zastrzeżenie takie, że trudno tam było o zgubienie drużyny którą miało się za plecami. Bo trasa ciągle szła wzdłuż rzeczki i raczej niewiele było takich możliwości. Ale nam się jakoś udało i idealnie zmieszczeni w czasie docieramy na metę.

Pamiątkowa fota nad brzegiem Brdy
Ale to jeszcze nie koniec bo przed nami jeszcze dojściówka na metę. Mieliśmy wymierzyć tempo 5,38 na kilosa i potem po iluś tam minutach były PK. Na trzy punkty złapaliśmy trzy stowarzysze bo jak wiadomo szczęśliwi czasu nie liczą. Dotarliśmy do bazy i fajnie bo jakiś czas później zaczęło padać. 

Szwedzki stół!
W bazie dalej jedzonko, trzy blachy drożdżówy chyba, pycholandie i takie bajery. Stoły się uginały pod tym a Wicię, który tam siedział pośród tych produktów ledwo było widać. Na bogato. Czekaliśmy na resztę uczestników i wyniki. Trochę to trwało a nasz samochód był w Gołąbku więc postanowiliśmy tam skoczyć. Podwiózł nas Seba (jeszcze raz dzięki!) w rytmach niemieckich szlagierów, a potem kaset disco polo. No ale co tam kto lubi słuchać! Jeszcze już w Gołąbku przyszedł do nas jakiś koleś z kajaków prosić o telefon bo się potopili. Wyczuł chyba z daleka, że z nas są zakręty i wiadomo - swój do swojego ciągnie. 

Prawie wszystkie łormsy tego dnia
Jak przyjechaliśmy to już było po zakończeniu. I czas się zbierać. Zjawiła się jeszcze inowska zjawa czyli Sunday, który prowadził trasę miejską. Chyba średnio wypaliła bo trzech ludzi tylko poszło. My byśmy też poszli no ale już nie było kiedy. Wiecie, pozwiedzać Tucholę. No ale za to my sobie szukając bazy pozwiedzaliśmy miasto na literę T. 

Wyników jeszcze nie ma ale liczymy oczywiście na zwycięstwo w TD i trzymamy kciuki za Krzyśka i Michała, którzy być może zwyciężyli w TZ! A jeśli tak by było to byłby bardzo udany dzień! Ale i tak był, Zidek wdepnął i się zaglonił, my poznaliśmy fotografa kac po piwie, posłuchaliśmy disco u Seby, pozwiedzaliśmy Tucholę i okolicę Brdy. I nawsuwaliśmy się czekoladek. Czego chcieć więcej!



A więcej zdjęć z Depniemy IV które zrobiliśmy znajdziecie tutaj.

6 komentarzy :

  1. powoli się dosuszam :] było świetnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie znam w okolicy lepszego nurka bagiennego niż ciebie Zidek. Ty to jesteś jednak the best!
    Relacja zajebioza. Dużo surrealizmu.

    OdpowiedzUsuń
  3. ehh, aż mnie się tęskno do InO zrobiło..
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. He, heh, wychodzi na to, że błądzenie przed startem jest gwarantem sukcesu na samych zawodach. Może jest coś takiego jak maksymalny nieprzekraczalny limit błądzenia na dzień i jeśli się go przekroczy na dojeździe do bazy, to potem idzie się na zero :) W każdym bądź razie - wyniki już są - mamy dwa robacze zwycięstwa!

    OdpowiedzUsuń
  5. Gratuluję Wam Wormsaki. No ja akurat mało kasy mam i nie bardzo mogę jeździć na InO.

    OdpowiedzUsuń

Prosimy o podpisywanie się pod komentarzami (imię, pseudonim, kontakt)

 
Copyright 2003-2013 STAR WORMS
Blogger Wordpress Gadgets