niedziela, 9 września 2012

My head is like a Flapjack!

Guzik!
Jesteśmy po kolejnym koncercie! W ostatnim czasie jakoś tak często pojawiamy się na koncertach. Najpierw była luxtorpeda, potem Budka, a dnia wczorajszego była sztuka najlepsza z najlepszych czyli... koncert grupy FLAPJACK! 



Tym razem na koncercie pojawiła się robacza czwórka: Beata, SW4Gosia, Krzysiek oraz ja czyli Szogun i tu muszę od razu dodać, że po wczorajszym graniu wszedłem na wyższy poziom znajomości z Guzikiem - wokalistą Flapjacka! Ale o tym za chwilkę.

Flapjack czyli na nasze Naleśnik jest to taka iście hardcorowa grupa. Kto nie widział niech żałuje. Bo ich granie wygląda piorunująco mocno i tym razem nie było inaczej bo Naleśnik jak zwykle rozwalił wszystko wokół i jeszcze więcej. W pięknym stylu panowie powracają. Kiedyś chyba z 20 lat temu nagrywali płytki, no może przesada że aż tyle ale powracają po 15 latach! Swego czasu robili zadymy z Acid Drinkers czy Illusion i w ogóle dużo ważnych postaci przewinęło się przez ten band. Ale po wczorajszej sztuce przekonaliśmy się na własnej skórze i kościach (szczególnie Beata która szalała pod sceną), że ta przerwa to był dla nich Pikuś, dosłownie pan Pikuś i Flapjack znowu powrócił świeży i totalnie mocny!

Guzik jak zwykle szalony na scenie, wije i miota się na scenie niczym wąż, rapuje, wrzeszczy, drze ryja coś tam piszczy do megafonu, biega, czołga się po scenie, skacze tam i się wygina na wszystkie strony. A to się znowu położy, a to wyskoczy i jest czad! I ciągle przy tym odwija się z kabla bo tak się przez to wszystko plącze. Uwielbiamy tego gościa! Ślimak (maszyneria do obsługi grzmotów popularnie zwana instrumentem perkusyjnym) gra wszystkim co jest w zanadrzu, istna maszyna. Jego gra robi na prawdę olbrzymie wrażenie nie tylko słuchowe ale i wizualne. Gitarki też wzorowo chodzą i panowie nawet za chórki czasem porobią, wszystko tak jak trza. BRAWA WIELKIE DLA FLAPJACKA! 

Fota ze Ślimakiem!
Najlepsze jednak akcje dzieją się często po koncertach i tym razem nie było inaczej. Flapjacki się tam kręciły pod sceną to natychmiast do nich zasuwamy. Jest Guzik! Zagaduje diabła: "Guzik stary! Byłem z jakieś 3 lata temu na waszym koncercie w Chojnicach i ciągle jesteście w wariackiej formie!" A Guzik na to: "a no pamiętam cię, takie kręcone włosy miałeś!" SZOK, po prostu szok. Zwariowałem w tym momencie!

Czaicie to? Taka gwiazda jaką dla mnie jest Guzik poznała mnie! Można powiedzieć już teraz bez wahania, że się znamy haha! Ma się te znajomości! Od tej pory jestem jego Mega fanem. Ale wcześniej i tak byłem bo to super koleś jest. Z klasą. Oczywiście nie zabrakło pamiątkowej foty (tak jak kiedyś w Chojnicach). Pogaduchy szły dalej aż przybył Ślimak i również z tą megagwiazdą perkusji mamy fotę! A jak! I Ślimak to też jest klasa sama w sobie. Mówię wam. 

Po koncercie mieliśmy taki plan żeby trochę w nocy pomarszować. Niestety nie wypaliło. Bo się akurat okropnie rozpadało. Szkoda. Ale to się nadrobi i tak. Na harpagan trzeba trenować. 

A jakby kogoś zainteresowała muza Naleśnika to tu jest jak dla mnie prawdziwy ich szlagier, a tutaj można posłuchać sobie za free całej ich płytki! A potem do sklepu kupić oryginałkę bo im się należy! 


3 komentarze :

  1. Pierwszy raz w życiu byłem na koncercie metalowym i muszę przyznać, że tego rodzaju impreza to idealne miejsce do odreagowania złych emocji. Koncert był pod hasłem "Stop przemocy" i jak wdziałem tych ludzi pogujących pod sceną, obijających się o siebie jak w meczu hokejowym, to pomyślałem: to jest świetny przykład zdrowego radzenia sobie ze złością. Złość wyrzucili na wesoło, na mieście nie będą nikogo dźgać nożem.
    To tyle z filozoficznych dygresji, a teraz jeszcze coś o Guziku. Facet mi strasznie zaimponował. Jak widziałem go miotającego się po scenie i ryczącego jak stu wściekłych babilońskich demonów lub Tytan Kronos, który był tak zły, że pożarł wszystkie swoje dzieci (z wyjątkiem Zeusa) to pomyślałem - pewnie na co dzień jest strasznie arogancki i na wszystkich patrzy z góry, a tu... Guzik prawda:) Na scenie ryczał, ale rozmawiając z fanami mówił ściszonym głosem, wyrażał się do nich z szacunkiem, a nawet wydawał się zażenowany jak słyszał pozytywne komentarze pod swoim adresem i za wszystkie dziękował.
    Opad szczęki. Instynktownie wyczułem w facecie Prawdziwą Mądrość, o ile coś takiego w ogóle istnieje.
    Kiedy trzeba zaryczeć to zaryczy, ale jak nie ma potrzeby ryczeć to prowadzi kurtuazyjną partnerską rozmowę. I to jest to.

    OdpowiedzUsuń
  2. Haha no Guzik prawda! Super Krzysiek napisałeś, aż mi się morda cieszy na ten komentarz!

    OdpowiedzUsuń

Prosimy o podpisywanie się pod komentarzami (imię, pseudonim, kontakt)

 
Copyright 2003-2013 STAR WORMS
Blogger Wordpress Gadgets