Zapowiadaliśmy zdjęcia no i oto są! Długo trwało przygotowanie tych wszystkich zdjęć bo sporo ich narobiliśmy. Razem około 1700 gdzieś tak. Ale to w naszym stylu. Po wstępnej selekcji i drobnej korekcie graficznej itd pozostało zdjęć prawie 400 i teraz nadszedł czas na podzielenie się naszym eurotripowym albumem. Niektóre ze zdjęć są podpisane więc jeśli kogoś interesuje jeszcze tekst prócz samych zdjęć to proszę bałdzo, z opisów można dowiedzieć się nieco więcej. Co gdzie i jak.
No dobra nie ma co przedłużać bo samo przeglądanie zdjęć może wyjąć trochę czasu z życiorysu. Oglądajcie!
Oprócz tego mamy jeszcze sporo innej roboty związanej z naszym eurotripem. Za jakiś czas będzie filmik. Tzn filmik będzie wtedy jak go zrobimy. Aktualnie mailujemy do ludzi, z którymi złapaliśmy kontakt podczas naszej drogi. A potem jeszcze tradycyjnie będzie relacja pisana. Ale nieco inaczej niż zwykle, z dbałością o czytelników będzie tym razem krócej i konkretniej. Bo sami mielismy problemy kończyć relacje to sami wiecie. Krótko, konkretnie i na temat, o najciekawszych rzeczach jakie spotkały nas podczas tej przygody.
No to ciao! Oglądajcie foty bo niektóre są piękne! A my na nich!
Zdjęcia znajdziecie w robaczej galerii pod tym właśnie linkiem - tadamtadam tadam! omnonmonmomnomonm!
Wstawienie zdjęcia z tymi apetycznymi czekoladkami, jakich w naszych sklepach nie uświadczysz to czysty sadyzm. Ślina mi spływa potokami po brodzie i zaraz padnę z odwodnienia. Mi się najbardziej podobały fotki z tego górskiego szlaku wśród skał i kąpiel w krystalicznie czystej wodzie, ehhhh, raj na ziemi po prostu. Szogun, przyznaj się, że zahaczyliście o Eden. I jeszcze jedno zdjątko bardzo mi się podobało - noclegu pod wybujałą kukurydzą:) Ze zdjęć widać też, że sporo ciekawych ludzi poznaliście, na przykład ten szalony "artysta" z fryzurą afro.
OdpowiedzUsuńTo prawda z tym Edenem, miejsce było niesamowite. Jak to mawiał jeden z naszych dobroczyńców Peter - it's incredible!
OdpowiedzUsuńTo podobno najpiękniejszy odcinek (pod względem widoków i przyrody) na Lazurowym Wybrzeżu. Zastanawialiśmy się nad przejściem całego szlaku (miał 20km) ale... może innym razem, z lżejszymi plecakami:)
Każda miejscówa na nocleg miała w sobie "coś" no i swoją odrębną historię:)
A ludzie niesamowicie ciekawi. Dla przykładu ten afroman Slim, był marokańczykiem podróżującym rowerem po Lazurowym Wybrzeżu. Koleś był bardzo zabawny, przez pół godziny opowiadał kawał którego nikt nie skumał i ciągle palił coś po czym na sam koniec odleciał:)