Jeżeli chodzi o czerwiec, to zwykle każdemu z nas kojarzy się, że jest lato. I słusznie. Bo to jest miesiąc kiedy, to mamy najkrótszą noc i najdłuższy dzień. Ten stan jest dokładnie 24 czerwca, kiedy, to mamy najdłuższy dzień w roku. No i mamy lato i koniec miesiąca czerwca. Dlatego trzeba opisać co się działo z naszym bieganiem. A więc z naszym bieganiem było różnie. Ten miesiąc był troszkę odwrotny od poprzedniego, bo wtedy, to Dżeki miał mniej km niż ja. Tym razem sytuacja się zmieniła, gdyż tym razem ja trochę biegania opuściłem. A niestety teraz pod koniec opuściłem bieganie, bo zachorowałem. To były te złe wspomnienia (bynajmniej jeżeli chodzi o mnie), bo Dżekiemu, to Bravo za bieganie. Natomiast jeżeli chodzi o mnie, to na pewno sukcesem w tym miesiącu było to, że wystartowałem na półmaratonie w Bytowie. Było to dokładnie 04.06.2011. No i muszę przyznać, że ukończyłem go w 01:56:02. Zająłem wówczas 212 miejsce na 420 startujących oraz na 354 ukończonych. To jest tylko taki mały sukcesik w tym miesiącu. Nic innego mi się nie udało osiągnąć. Natomiast Dżeki w tym miesiącu uzyskał potrójną koronę. A więc: Najlepszy czas na 12 km - 57 minut. Kolejny to rekord w jednym tygodniu 42 km. I jeszcze jeden najważniejszy praktycznie, czyli rekord miesiąca pobity o dość dużo, bo aż o 26,7 km. I wtedy wynosił 130,3 km w kwietniu 2011 roku, Natomiast teraz wynosi 157 km. No i właśnie jest to już dużo, skoro w tak niedługim czasie pokonał swój rekord. Natomiast jeżeli chodzi o mnie, to ja w tym miesiącu mam 154.447 km, a więc o około 2 km gorzej od Dżekiego, czyli ja w tym miesiącu jestem gorszy. Może kolejny miesiąc będzie lepszy. Jednak też dużo stracę zarówno ja jak i Dżeki bo jedziemy w góry. No zobaczymy co będzie, ale jeżeli nie lipiec, to sierpień na pewno muszę pobić swój rekord i zrobić jakieś 200 km w miesiącu. No i też trzeba dodać, że zegar tyka, a czasu jest coraz mniej, ale i tak na spokojnie swój cel zrealizuję, bo przecież do końca roku pozostało pół roku, a ja już mam zrobione 825 km. Oby tak dalej, to mogę zrobić nawet około 1500 km. No nic ja lecę, a więc do zobaczenia za miesiąc. Na fali.
czwartek, 30 czerwca 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
nie chce mi się czytać, ale foto genialne!! :D
OdpowiedzUsuń