Czas powoli mijał, aż w końcu wybiła godzina 8:30 - planowe rozpoczęcie zapisów. Postanowiliśmy ruszyć start. Tam zajęliśmy wygodną miejscówkę - te worki były rewelacyjne! - i przez ponad godzinę dalej odpoczywaliśmy. Gdzieś tak po 9:30 Malo (tj. organizator) zrobił odprawę techniczną, losowanie minut startowych, omówił wszystkie najważniejsze informacje i rozpoczął wypuszczanie drużyn na trasę. Ze względu na nieprawidłowości związane z tymczasowym miejscem zamieszkania (czyt. z niewyjaśnionych przyczyn) zostałem przesunięty na ostatnią minutę startową. A co tam... pierwsi będą ostatni, a ostatni będą NKL.
Kiedy dostałem mapę stwierdziłem, że marsz będzie łatwy, miły i przyjemny. To był błąd. Może i był miły i przyjemny, ale z pewnością nie był łatwy. Na przejście całej trasy mieliśmy 3 godziny, a ja po 90 minutach marszu nie znalazłem żadnego PK. Zastanawia mnie tylko jedno. Usiadłem sobie na skrzyżowaniu, siedziałem tam przez dobre 10 minut i rozglądałem się wokół siebie, następnie poszedłem kilkaset metrów dalej, by ponownie wrócić na to samo skrzyżowanie. Tym razem siedziałem 5 minut. Poszedłem więc dalej, by po raz kolejny wrócić. I tu byłem bardzo zaskoczony, bo w miejscu, w którym siedziałem przez 15 minut, wisiał lampion! Jaka była moja radość kiedy go zobaczyłem! Tylko dlaczego dopiero za 3cim razem go zobaczyłem? Nie było go tam wcześniej? Chował się przede mną? Tego sam org. pewnie nie wie :( Pewne jest tylko to, że od razu go spisałem. Poszedłem więc drugi raz drogą, którą wcześniej przyszedłem i... wisiał tam lampion! Ba! Wisiały tam 2 lampiony! Zadawałem sobie tylko jedno pytanie - co tu jest grane?! Z listy punktów, które powinienem podbić od razu skreśliłem 5 PK (twierdząc, że nie będę czekał aż mi się pojawią) i ruszyłem po kilka łatwiejszych do zdobycia punktów. Tam spotkałem chłopaków, z którymi czekałem na start, a po kilku minutach spotkałem Bułę i Kacpra. Razem znaleźliśmy jeden z naszych punktów i rozdzieliśmy się. Podbijałem od tamtego momentu wszystkie punkty, które chciałem podbić. No, prawie wszystkie. PK 13 nie znalazłem, pomimo, że byłem (chyba) w dobrym miejscu, więc wpisałem BPK. Nie wiem czy słusznie, ale to się okaże jak będą wyniki.
Na mecie siedziałem z jakąś godzinkę, po czym Szymon Belka zaproponował, że ma w samochodzie kilka wolnych miejsc i może podwieźć mnie do domu. Z ochotą ruszyłem do samochodu. W samochodzie natomiast strasznie zamulałem, można powiedzieć, że nawet spałem. Krótka noc dała o sobie znać, a ja przez całą powrotną drogę musiałem kombinować jak nie zasnąć.
Wielkie dzięki dla:
- Organizatora, a właściwie dla organizatorów InO Majówka '11 - Nadii i Malo. Impreza była świetna. Co prawda trudna, ale i tak zaliczę ją do udanych ;)
- Szymona Belki za podwiezienie mnie do domu
- I oczywiście dla uczestników Majówki za to, że robili wariacje ;p
Na fali!
0 komentarze :
Prześlij komentarz
Prosimy o podpisywanie się pod komentarzami (imię, pseudonim, kontakt)