wtorek, 1 lutego 2011

Biegowy rachunek sumienia - styczeń


W noworocznych postanowieniach jasno określiliśmy sobie cele biegowe na ten rok. Naszym celem jest przebiegnięcie w ciągu roku 1000km, zarówno Czępa jak i ja mamy zamiar tego dokonać. Z kolei taki Pondżol to jest inna, wyższa półka i on ma całkowicie inne cele takie jak starty w zawodach (i to takich poważnych już). My jesteśmy jak najtańszy dżem na najniższej półce, Pondżol z kolei jest kilka półek wyżej i bez wątpienia jest lepszym dżemem. No ale nie o dżemach tu chciałem.

Pomyślałem sobie żeby na koniec każdego miesiąca robić taki rachunek sumienia z biegania. Tak żeby trzymać się swoich założeń. Żeby te wpisy mobilizowały nas do działania. A to jest właśnie pierwszy wpis.

Zacznijmy od Czępy. Nasz były pół-maratończyk, bytońska rakieta-mendieta niestety w styczniu się leniła... Zaledwie trzy dni w styczniu poświęcił na bieganie i przebiegł chyba z jakieś 10km razem. Staram się mobilizować Czępę na wszelkie sposoby ale są to syzyfowe wysiłki. Nawet Pondżol próbował wgłębić się w meandry jego umysłu i przemówić do rozsądku ale... również poniósł klęskę. Trzymajcie kciuki za Czępę i mobilizujcie go bo ten koleś ma taki pałer w nogach jak atom ale leniwy jest jak miś panda na bambusie.

Teraz Pondżol. Nie chcę tutaj skłamać bo dokładnie nie pamiętam teraz i nie wiem jak te jego treningi wyglądają ale Pondżol to jest prawdziwy odrzutowiec. Śmiga jak rakieta i w styczniu zrobił z naszej trójki najwięcej kilometrów. Chłopak ma siłę jak ruski czołg ale ciągle twierdzi, że to nie to i nadal ciężko pracuje. I efekty przyjdą! W tej chwili Pondżol biega zakresy, wybiegi po 10km i takie tam różne. A myśl o tym, że chce wystartować w programie "Selekcja" tylko dodaje mu sił. A poza tym jaką piękną postawę prezentuje podczas biegu ten młodzieniec! Biega po tych drogach niczym łania albo jakaś inna sarenka, bioderka wysoko, wypięta klata i rączki pracują. Brawo Pondżol, salut!

Po tym jak zaobserwowałem nienaganny styl Pondżola też mam zamiar biegać z taką gracją. Ale najpierw muszę się trochę wyrobić. No i jako tako mi to idzie. Początek stycznia skopałem bo skręciłem kostkę i miałem tydzień z głowy. W ogóle ciężko było na tym lodzie i nadal jest, nie raz się przejechałem, nie raz zaliczyłem glebę. Ale koniec końców zrobiłem 66,2km i wiem, że teraz będzie już tylko lepiej.

Zaczynamy luty. Stawiamy sobie kolejne cele. Pondżol dalej robi swoje, nie wiem ile ale zrobi to w pięknym, nienagannym stylu. Tego jestem pewien. Ja mam zamiar przycisnąć Czępę i jakoś go zmobilizować. A sam chcę zrobić w lutym minimum 80km.

Bioderka wysoko, rączki pracują i jedziemy panowie!

1 komentarz :

  1. ja cholernie potrzebuję mobilizacji, więc się tu też wpiszę,
    może to pomoże, bo ciężko i z płaczem na razie
    liczę sobie czas, 280 min to około tych 66,2, słabo, ale groziło nic
    no i namówiłem kumpla, a jego synek jeździ obok nas rowerem

    OdpowiedzUsuń

Prosimy o podpisywanie się pod komentarzami (imię, pseudonim, kontakt)

 
Copyright 2003-2013 STAR WORMS
Blogger Wordpress Gadgets