poniedziałek, 30 listopada 2009

III Rno Wygoniec - Re(we)lacja

Wygoniec wywołał u nas tyle emocji, że podzieliliśmy się relacją na pół. Czępa jest takim kolorem, otacza go północny biały zamek oczyszczenia a jego przewodnikiem jest samoistny żółty wojownik. Dżeki pisze takim kolorem i otacza go wschodni czerwony zamek wtajemniczenia z genezą smoków. Zainteresowanych tymi określeniami odsyłam do liryk MEGA artysty - stachurskiego (utwór dosko konkretnie:)).

Dnia 27/28 listopada 2009 odbył się marsz z cyklu PBT (Pucharu Borów Tucholskich). Tradycyjnie ten marsz jest marszem podsumowania PBT, ale o tym później. Ołkej później ale pozwól Czępa, że już we wstępie wtrącę kilka słów od siebie. Napiszę po łacinie bo w tym języku nawet "stercum" brzmi mądrze. A więc "Finis coronat opus" jak mawiali starożytni! Tegoroczny Wygoniec był taką przysłowiową wisienką na torcie, a może raczej na placku bo tych placków to sporo tam było. Przed ekipą 1.KDH stanęło trudne zadanie bo to właśnie na ich imprezie miało odbyć się zakończenie PBT. Harcerze nie tylko stanęli na wysokości zadania ale tą wysokość przewyższyli! Zakończenie wyprawili z iście epickim rozmachem. Aż tak odlotowego zakończenia to się nie spodziewałem choć, czcionka z plakatu dawała mi przesłanki, że będzie godnie. Ale o czcionkach będzie jeszcze później. Zacznijmy od początku.

Wygoniec został przesunięty o tydzień co było dla mnie szczególnie dobrą wiadomością. Już od długiego czasu ostrzyliśmy sobie zęby na ten rajd, a nieco tajemnicze info o koncercie oraz kajakach tylko dodawały oliwy z oliwek do ognia naszej niecierpliwości. No i gdy Star Worms miał wystąpić w czteroosobowym składzie, to niepewny udziału był Czępa (ja). Gdyż pracowałem do 20 i myślalem, że marsz jest o 20:30 i nie zdążę. Jednak gdy wróciłem do domu przed 21 to po chwili zadzwoniłem do Dżekiego i mówił mi że marsz zaczyna się o 22, to ja powiedziałem, że zaraz będę. No i szybko się umyłem i przygotowałem, by po chwili pobiec do Kalisk. Pobiegłem z Bytoni do Kalisk tak szybko jak tylko to możliwe. To był wyścig z czasem. Rajd się jeszcze nie zaczął, a tu już zapewniasz taki dreszczyk emocji. I nie tylko emocji bo tyle na ciebie czekałem, że miałem dreszcze z zimna bo zmarzłem jak pies. Albo nie, nie jak pies. No zmarzłem trochę no. Wiesz, że zawsze lubię cię zgnoić ale tym razem publicznie cię pochwalę - takie poświęcenie to jest klasa! No i na mnie czekał Dżeki przy torach w Kaliskach. Po chwili, gdy przybiegłem do Kalisk, to zobaczyłem Dżekiego i się razem ucieszyliśmy na swój widok. Od razu padły słowa: "Kurde Czępa jesteś hardkorem. Każdy na ciebie czeka. Już myślałem, że ciebie nie będzie". No powiedzmy, że mniej więcej coś takiego z siebie wymruczałem ale o ile pamiętam to nazwałem cię mordziakiem! No i gdy razem przyszliśmy do bazy, która była przy straży w Kaliskach, to na wejściu się przywitałem z uczestnikami i oczywiście organizatorami, których skład był Kuba Otta & Michał Chyliński. Trochę nie kumam ale nie zapominaj o reszcie sztabu organizatorskiego! Zaangażowanych było przecież wielu członków 1.KDH. To jest to co zawsze w Wygońcu było fajne - czuć w tym wszystkim takiego harcerskiego d(r)u(c)ha. Organizacja świetna, gdyż każdy wiedział co ma robić. Jak mrówki. Nawet już przed startem w bazie było pyszne jedzonko i ciepła herbatka. Jednak ja nie byłem głodny z tego wszystkiego. No i gdy się rozejrzałem wkoło, to było bardzo dużo uczestnków i już samo to było super. Ja ostatnio na marszu byłem latem na Sundy InO, także z niektórymi się spotkałem dopiero po tym czasie. Pogadałem sobie z każdym krótko, gdyż po chwili Dżeki mi mówił, że ja jestem z Zidkiem i my wychodzimy po nich, a że była już prawie 22, to ja już się z Zidkiem przygotowywaliśmy do startu. No fajnie się spotkać po takim czasie, tyle ludzi że nie wiesz do kogo uderzyć. Beata przedstawiła mnie też swoim koleżankom z Kalisk. Zaskoczyło mnie, że co niektórzy już mnie tam kojarzyli. A ponoć bez konta na nk się nie istnieje... A i co jeszcze! Muszę o tym napisać bo nie byłbym sobą - dziewczyny przy zapisach były najsympatyczniejszymi zapisywaczkami jakie dotąd widziałem na InO! Mogliby mi wcisnąć nawet mapy sprzed wojny to i tak bym poszedł! Po chwili gdy dostaliśmy mapki, to ja się zdziwiłem, bo mapki były super. Pomysł na mapkę świetny. Ja tam byłem do tego stopnia zachwycony, że po drugim punkcie dzwoniłem do Kuby żeby mu o tym powiedzieć. Ale kasy na koncie już nie miałem... No i po dostaniu mapki spotkalismy się z Dżekim i Beatą i szliśmy razem. Do punktu perwszego było łatwo, gdyż zczailiśmy mapkę i szliśmy dobrze. Gdy szliśmy do punktu pierwszego, to przypomniała nam się pewna historia, że na jakimś marszu szliśmy tą drogą i się motaliśmy, ale to była przeszłość. Drugi Wygoniec to był. No i gdy znaleźliśmy ten punkt, to go spisaliśmy i ustalaliśmy jak iść do drugiego punktu. No i gdy szliśmy do drugiego punktu, to po drodze trochę powariowaliśmy i po chwili Dżeki mi chciał powiedzieć złą wiadomość. Ja myślałem, że to będzie tylko jakaś drobna zła wiadomość, ale niestety była duża. Bo gdy szykowaliśmy się na koncert zespołu Rootwater, to niestety został odwołany z powodu, gdyż wokalista zachorował i nie pojedziemy. Kurde wielka szkoda. Myślałem, że sobie poszalejemy, ale nie da się. No ale wiedziałem, że po marszu (etapie dziennym) będzie koncert w piecach, to będzie fajnie. Po chwili dochodziliśmy do punktu drugiego i o dziwo nikogo nie widzieliśmy tylko kogoś, kto był dalej. No i znaleźliśmy drugi punkt. Do punktu 3 też było łatwo. Po dotarciu do tego punktu szło dalej nam też dobrze i łatwo znaleźliśmy punkt 4. Tu się Beata ze mnie śmiała, że się patyka przestraszyłem. A ja myślałem, że to szczur biegnie! Serio! No i tu było koniec frajdy gdyż do punktu 5 zaczęliśmy błądzić. Omijaliśmy go kilka razy. Drogi się nie zgadzały. Straciliśmy tam dużo czasu. Nawet ja nazwałem ten punkt deju via, bo kilka razy chodziliśmy tą drogą. Nie no bez przesady, kontrolowaliśmy sytuację choć trochę się zakręciliśmy. No i gdy w końcu spisaliśmy ten punkt, który z początku widzieliśmy, to poszliśmy dalej do punktu szóstego. I tu był nasz największy błąd tej nocy. Wiedzieliśmy że szóstka jest od strony Łążka, a mimo to zakręceni poszliśmy zupełnie w drugą stronę i straciliśmy jakieś 40min. A tak pięknie nam szło. No i jakoś o dziwo znaleźliśmy się na drodze, która idzie wkoło jeziora. No i do punktu było daleko (jeśli chodzi o miejsce, gdzie wyszliśmy z piątego punktu). Gdy doszliśmy do punktu szóstego, to tam było dużo ludzi i wszyscy szukali tego punktu. Jeszcze chwilę wcześniej jak schodziliśmy z takiej górki to mi od tyłu wślizgiem wszedłeś perfidnie! To było ewidentnie na żółtą kartkę koleś! Po chwili znaleźliśmy ten punkt i szliśmy do następnego, którym był LOP i ten punkt też znaleźliśmy bez problemu. No i przy tym punkcie też spotykaliśmy kilka osób. Następnie poszliśmy dalej już coraz bliżej mety. Bo następny punkt siódmy był już nie daleko Pieców i po drodze do tego punktu była siatka. No i przeszliśmy przez nią, żeby drogę skrócić, a Zidek ją przeszedł inaczej - wyrąbał się na glebę. To był taki upadek w stylu afro ninjy. Może teraz Zidek chce być ninją? Z początku było śmiesznie, ale Zidkowi nie było do śmiechu, bo nie mógł oddechu złapać i zrobiło się trochę poważnie. Taaa... Zidek się dusi a ty do niego "Zidek wstawaj nie ma czasu!" Jednak po chwili wstał i poszliśmy do celu. Oczywiście też go znaleźliśmy bez większych problemów. No i gdy szliśmy do punktu ósmego, to przed nami znowu była siatka i też przeszliśmy przez nią. Tym razem wszyscy bez problemu nawet Zidek. Nauka na błędach to bardzo cenna rzecz, jak będziesz szukał Zidek zatrudnienia to możesz sobie wpisać w CV "szybka nauka przechodzenia przez siatki" Szliśmy do kolejnego punktu przedostatniego ósmego. Tutaj przechodziliśmy przez pole i to trochę duży kawał drogi. Punkt był na rogu lasu. Spisaliśmy go i gnaliśmy do punktu 9. Jednak tutaj też mieliśmy duży problem, gdyż czas się kończył i to jeszcze chude minuty, więc trzeba było zostawić ten punkt i gnać do mety. No i doszliśmy do mety, która była w Piecach w szkole. Udało nam się na ostatnią minutę. Byliśmy z siebie bardzo zadowoleni. Tak dobrze to nie było od... no tak dobrze to jeszcze nie było! To był nasz najlepszy występ w tej edycji PBT.

Oddaliśmy kartę startową i czym prędzej szliśmy coś zjeść potem się umyć. Po chwili pogadaliśmy sobie z organizatorami o punkcie piątym i okazło się, że był źle rozstawiony i my spisaliśmy stowarzysza jako właściwy. Wymieniliśmy się trochę wrażeniami z trasy. Szczególnie zaszaleli Patryk i Piotr, którzy krążyli 2h w pobliżu 2PK. Chwilę poźniej dochodziło coraz więcej osób. I sobie pogadaliśmy z każdym. Wiadomo kontakty trzeba podtrzymywać. Ja rozpocząłem akcję pod kryptonimem "propagowanie inicjatywy ZIMnO" i rozprowadziłem trochę kalendarzyków. Poznałem przy okazji trochę nowych osób. Szczególnie cieszy mnie coraz większa frekwencja ludzi z LUKS POLu bo ostatnio mało ich było. Potem zrobiliśmy małe zebranie na temat Zimno. I uzgodniliśmy wszystko co i jak i w tym "małym pucharze", w którym będzie dużo imprez. Pomysł się spodobał dużo osobom i powinien ten puchar być fajny. Gdy już dużo osób poszło spać to trochę sobie jeszcze z Patrykiem Nagórskim pogadaliśmy o muzyce i że chcemy założyć zespół. Potem jeszcze dołączyło kilka osób, które nie miały fajnej nocy - mowa o organizatorach, bo mieli roboty pełne ręce - pogadaliśmy sobie z Chylonem o mapkach, bo mapki były ekstra. Widać było, że mapki były zrobione starannie. Takie coś się chwali. Hmmm noce są teraz długie więc tych tematów było sporo. Choćby ciągle aktualny temat emigracji, temat który nas dotyka czyli bezrobocie w Polsce, trochę o muzyce i arcyciekawy dla mnie przede wszystkim temat na który poszerzają mi się źrenice czyli... Czcionki! Przyznaję z dumą, że jestem wielkim fanem czcionek. Interesuję się czcionkami i jestem szalony na ich punkcie. Także jakby ktoś nie wiedział to w nocy na Wygońcu zamiast spać rozmawia się na takie oto tematy. Takie klimaty to tylko na Wygońcu są. Aha i ten. Baza była wzorowa. Woda dosłownie zdzierała skórę. Placki, herbatka wszystko elegancko jak należy. Ale i tak i tak Wygoniec zawsze będzie mi się kojarzył z tą bazą w Bartlu. No i jeszcze trochę też pogadaliśmy sobie z RL i Bilym. Po chwili Radek poszedł spać i my jeszcze pogadaliśmy sobie i czekaliśmy na etap dzienny. Rano poszliśmy jeszcze po śniadanko do sklepu. O godzine 07:30 rozpoczął się etap dzienny. A my jak zwykle byliśmy zamuleni po nocy. Został omówiony też temat, w którym była mowa jak wziąć trzy punkty rozstawione na jeziorze, które trzeba zebrać płynąc kajakiem.

No i po chwili zaczęła się minuta startowa "0". Przed nami (Zidek i ja) startował Qbacki. No i po chwili ja i Zidek. Następnie Dżeki i Beata. Znowu tutaj podkreślam obecność sympatycznych dziewczyn oddających mapki. Postanowiliśmy że etap dzienny potraktujemy na lajciku. Szliśmy razem od tyłu bo od I do A. Niestety zebraliśmy tylko I, H, G oraz 2 punkty z jeziora. My mieliśmy 3 z jeziora. No i wracaliśmy już na metę, bo byliśmy zmęczeni. W sumie to mogliśmy iść dalej. Trasa była chyba łatwiejsza niż w nocy. Jak w domu przestudiowałem mapkę to się stuknąłem w łeb i trochę żałuję że tak szybko zrezygnowaliśmy. Po tych kajakach nas za bardzo zlało. Tzn. my się zlaliśmy. Ale co jak co, kajakami to każdy był zachwycony. Napiszę to z wielkich literek pogrubioną czcionką - POMYSŁ Z KAJAKAMI BYŁ REWELACYJNY!!! Chcieliśmy wziąć jeszcze punkt A, ale nie udało się i poszliśmy na metę.

Gdy weszliśmy do bazy, to oddaliśmy kartę i poszliśmy się umyć. Ja byłem zdechły i przyznaję, że zrobiłem się marudny. Ale jak jestem niewyspany i głodny to popadam w taki stan. Następnie jedliśmy co się dało i pogadaliśmy sobie z Arturem o zebraniu w sprawie PBT. Zebranie było o godzinie 13:00 i na zebraniu były omówione tematy takie jak kalendarz imprez, przewodniczący pucharu, oraz kto ma prowadzić stronkę. Tu ty Dżeki weź uzupełnij joł. Eeee nie będę uzupełniał bo rezultaty tego zebranka zobaczycie już w przyszłym PBT. No ok, napiszę tylko tyle że od teraz nowym przewodniczącym jest pan Józek Malinowski, a w przyszłym roku jest szansa na aż 10 imprez bo dochodzą nowi organizatorzy. Gdy już wszystko zostało ustalone, to zebranie się zakończyło. Po zebraniu odbył się koncert zespołu Muzyka Domowej Roboty. Z tym koncertem to był prawdziwy szoł. Koncert na MnO? No tego to jeszcze nie grali! No brak mi słów. Brawo panowie! Ja włączyłem się do pomocy i trochę pomagałem rozkładać i przestawiać sprzęt. Po chwili poprosiłem perkusistę czy mógłbym zagrać chwilę na perkusji. No i powiedział, że tak. Ucieszyłem się bardzo, gdyż po raz pierwszy zagram na porządnym sprzęcie i na podwójnej stopce - co było moim wielikm marzeniem. Proszę jak marzenia się szybko spełniają. Po chwili zespół zaczął grać swoje utwory. Niestety po raz pierwszy słyszałem ten zespół więc i tytułów nie znam. Jednak nie oznacza, to, że zespół był fatalny - wręcz przeciwnie - był świetny. Widać było, że gra sprawiała im radość i że świetnie się tym bawią. A więc było bardzo super. Gdy zagrali kilka kawałków, to po chwili nastąpiła chwilowa przerwa, na wręczenie nagród po marszu. Najpierw my z Dżekim rozdaliśmy nagrody z LatInO za trzy pierwsze miejsca. Rywalizacja była zacięta, bo trzy drużyny miały drugie miejsca. A wiec oczywiście zwycięzcom gratulujemy, a pozostałym sukcesów podczas kolenych marszy.

Po chwili zaczęło się rozdawanie nagród z III RnO Wygońca. Tutaj też rywalizacja była zacięta. Bo w kategorii TJ wygrał Sunday, drugie miała Anarchia, a trzecie miał Buła i Wojtek Klejn. W kategorii TZ Wygrali Radek i Billy mając tyle samo punktów. Drugie miejsce miał Qbacki, a trzecie przewodniczący PBT - Artur Fankidejski. Wszystkim gratulujemy, bo należą się wszystkim gratulacje. Po rozdaniu nagród z tego marszu było podsumowanie - całego kończącego ten sezon - Pucharu Borów Tucholskich:
Kategoria TJ:
3 miejsce - Marcin Klein
2 miejsce - Buła i Wojtek (egzekwo)
1 miejsce - Sunday
Kategoria TZ:
3 miejsce - Artur Fankidejski
2 miejsce - Qbacki
1 miejsce - RL i Billy.
A więc tak to wyglądało. Niestety my nie zaliczyliśmy się do pierwszej 10 PBT, ale my stawiamy na zabawę i wariacje oraz propagowanie inicjatywy niż na wynikach. Na zakończenie głos zabrał jeszcze przedstawiciel Lasów Państwowych oraz podziękował za wsparcie i ważna rzecz, że PBT może liczyć na dalszą pomoc sponsringu ze strony Lasów Państwowych. I my jako organizatorzy MnO serdecznie dziękujemy za pomoc.

No i po zakończeniu III RnO Wygońca wszyscy się powoli zbierali do domu. Zostało jeszcze kilka osób, które jeszcze chcieli posłuchać zespołu Muzyka Domowej Roboty. Zagrali jeszcze kilka utworów, które też były fajne. Więc słuchało się dobrze. Beata i ja żegnaliśmy się powoli ze wszystkimi i zbieraliśmy się do domu. Ja byłem taki zdechły, że myślałem że zasnę w drodze. A na koniec niespodzianka - dostałem wg obietnicy zagrać na perkusji. Grało się super, bo sprzęt był dobry. Po chwili oczywiście podziękowałem bardzo chłopakom za to, że mogłem pograć. Dałem im nasze namiary kalendarzyk marszy pucharu Zimno. I ja się z wszystkimi pożegnałem i podziękowałem organizatorom za udany marsz. Powiem, że to był super marsz i świetna organizacja. Po prostu hasło "Dobry marsz nie jest zły" sprawdziło się w 100%. Jeszcze raz dziękujemy za taki super marsz. No i gdy się pożegnałem, to poszedłem do domu, a w zasadzie biegłem, bo Dżeki i Beata poszli już wcześniej, a ja ich chciałem dogonić. A bo już nam się nie chciało czekać i wiedziałem że nas dogonisz. Dogoniłem ich, ale dopiero w Dąbrowie. Z mojej strony to by było wszystko. Wielkie dzięki!!!

Podsumowując już bo ten tekst trochę długi wyszedł. To był najlepszy jak dotąd Wygoniec. Jeszcze w 2007r. pamiętam długą kolejkę skarg i zażaleń prowadzącą w stronę organizatorów. Kolejka długa jak za komuny ludzie za mandarynkami stali w peweksach. Teraz równie długa kolejka mogłaby się ustawić z gratulacjami za tak wspaniały RnO. Odwaliliście kawał dobrej roboty! Gratulacje, to była jedna z najlepszych imprez w PBT. Kto wie czy nie najlepsza. Jak tak dalej pójdzie to za jakieś trzy lata harcerze wyłowią Tytanica i będziemy nim pływać po Atlantyku, a na zakończenie zagra Queen z zstępującym zza światów Freddym Mercurym.

Dzięki za imprezę!


Wyniki Wygońca oraz mapki znajdziecie na ich stronce.


Teraz ruszamy z ZIMnO i czekamy już na PBT 2010. Propagujemy inicjatywę!

Na fali bolilole!


Koniec i bomba,
a kto czytał, ten trąba!

11 komentarzy :

  1. STK rządzi :D haha STK króluje :D

    Gratulacje:
    Sunday & RL i Billy

    oczywiście dla reszty też !

    OdpowiedzUsuń
  2. a nie mówiłam, że da ci pograć
    Dziękujemy za taką pochwałę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cześć Alu. Byś mi jeszcze raz podała twój nr? Mam aktywny już telefon.

    OdpowiedzUsuń
  4. Pochwała się wam należy bo rajd przeprowadzony wzorowo.

    STK rządzi i króluje więc może zawitacie na ZIMnO?

    OdpowiedzUsuń
  5. 502933686 proszę bardzo :)
    A z tym Titanickiem to całkiem niezły pomysł :P

    OdpowiedzUsuń
  6. Chciałm zdementować plotki o tytanicku, nie bedziemy pływac na sprzecie który w pierwszej swojej wyprawie nie podołał. I zdecydowanie to nie jest dobry pomysł Ala nie dbasz o bezpieczeństwo uczestnikow RnO.

    OdpowiedzUsuń
  7. A no i Czępy ala nie podrywaj:P:)

    OdpowiedzUsuń
  8. z nikim już nie będę rozmawiać bo zaraz jest jakieś coś... :P
    ale można by się zastanowić nad tym Atlantykiem, tylko, że to Puchar Borów Tucholskich wiec nie wiem czy to przejdzie...

    OdpowiedzUsuń
  9. Ze mną zawsze możesz. Dżenks za nr.

    OdpowiedzUsuń
  10. yyyyy... co z tobą zawsze mogę? rozmawiać?

    OdpowiedzUsuń
  11. Tak. I pisać też. Póki co na koncie na razie nic nie mam.

    OdpowiedzUsuń

Prosimy o podpisywanie się pod komentarzami (imię, pseudonim, kontakt)

 
Copyright 2003-2013 STAR WORMS
Blogger Wordpress Gadgets