Pewnego dnia idąc krajowa dwudziestką-dwójką moja uwagę przykuła pewna długowłosa kobieta siedząca po turecku przy berlince w miejscowości...no powiedzmy małej miejscowości. Od razu w moje oczy rzuciły się słoiki pełna jagód mówiące do siebie „gdy dorosnę zostanę owocem jogobelli”. Ale nie będę się rozpisywał o jagodzinach ponieważ w tej opowieści chciał bym bardziej zwrócić waszą uwagę na te kobietkę sprzedającą runo.
Wiec było tak...gdy spuściłem wzrok z jagód od razu oczy me powędrowały w górę zatrzymując się na tej kobiecince...po kilku sekundach stwierdziłem jednak ze to kobieta a jeszcze po kilku setnych ze to nawet niezła laseczka...ale wielkim szokiem było dla mnie to iż była to MONIKA OLEJNIK.
Zwariowałem naprawdę zwariowałem...czas się zatrzymał...
Przez kilka sekund czułem coś dziwnego...najgorsze było to ze niewiedziałem co to za bodźce które odczuwałem. Byłem w dołku, znajdowałem się na pograniczu załamania nerwowego gdyż w mojej głowie kotłowały się już dwie zagadki skąd tu Monika Olejnik i co to za zwariowane uczucie przedzierające moje body.
Kogut zapiał...wtedy zrozumiałem ze to dziwne uczucie to po prostu nogi mi zdrętwiały-(takie jakby mrówki wariowały po twoim ciałku) ponieważ skrzyżowałem jednocześnie mały i duży palec od nogi...--nie mam pojęcia jak to się stało.
Ok. wróćmy do sedna sprawy...zrozumiałem co i jak ale jeszcze w głowie panował rozgardiaż. Kolejna porcja myśli które wyprodukowała przysadka mózgowa czy inne cholerstwo, plątały się niczym dzieci Wergiliusz (pamiętajmy miał on ich wszystkich sto dwadzieścia troje) po mojej łepetynie. Myślę sobie „dobra” pytam się już Monisi skąd się wzięła, bo zaraz głowa mi pęknie i wtedy dopiero będzie diabeł. Przełamałem się nareszcie...mówię do Niej-----nie---- jeszcze nic nie mówię.....boję się....
Była to przecież ta Monika z telewizji. „Prosto w oczy” to przecież jej program, w radiu Zet to przecież Monika nawija o polityce.
Nad rozważaniem co powiedzieć spędziłem przed Nią jeszcze kilka minut...(media donoszą ze były to godziny).
W końcu „mówię’ do siebie---Pondżol koncentrejszyn i nawijaj do Moniki”. Przełamałem się zaczynam gadkę...mówię—„dzień dobry jak tam Paaaaaaaaaaaaaaaaaaniiiiii.............................................................”
***
Ludzie to co „zobaczyłem” a raczej nie zobaczyłem, tam nad berlinkę było straszne...była to scena niczym z filmów Hollywood kiedy Bruk zdradza Ridża (istna rozpacz)...........Moniki już tam nie było...(zadługo zwlekałem). Ludzie mówią, ze kiedy stałem tam nad nią jak kołek nic nie mówiąc,Monika wzięła swoje jagody i nic nie mówiąc poszła je sprzedać na skup.
Wiec było tak...gdy spuściłem wzrok z jagód od razu oczy me powędrowały w górę zatrzymując się na tej kobiecince...po kilku sekundach stwierdziłem jednak ze to kobieta a jeszcze po kilku setnych ze to nawet niezła laseczka...ale wielkim szokiem było dla mnie to iż była to MONIKA OLEJNIK.
Zwariowałem naprawdę zwariowałem...czas się zatrzymał...
Przez kilka sekund czułem coś dziwnego...najgorsze było to ze niewiedziałem co to za bodźce które odczuwałem. Byłem w dołku, znajdowałem się na pograniczu załamania nerwowego gdyż w mojej głowie kotłowały się już dwie zagadki skąd tu Monika Olejnik i co to za zwariowane uczucie przedzierające moje body.
Kogut zapiał...wtedy zrozumiałem ze to dziwne uczucie to po prostu nogi mi zdrętwiały-(takie jakby mrówki wariowały po twoim ciałku) ponieważ skrzyżowałem jednocześnie mały i duży palec od nogi...--nie mam pojęcia jak to się stało.
Ok. wróćmy do sedna sprawy...zrozumiałem co i jak ale jeszcze w głowie panował rozgardiaż. Kolejna porcja myśli które wyprodukowała przysadka mózgowa czy inne cholerstwo, plątały się niczym dzieci Wergiliusz (pamiętajmy miał on ich wszystkich sto dwadzieścia troje) po mojej łepetynie. Myślę sobie „dobra” pytam się już Monisi skąd się wzięła, bo zaraz głowa mi pęknie i wtedy dopiero będzie diabeł. Przełamałem się nareszcie...mówię do Niej-----nie---- jeszcze nic nie mówię.....boję się....
Była to przecież ta Monika z telewizji. „Prosto w oczy” to przecież jej program, w radiu Zet to przecież Monika nawija o polityce.
Nad rozważaniem co powiedzieć spędziłem przed Nią jeszcze kilka minut...(media donoszą ze były to godziny).
W końcu „mówię’ do siebie---Pondżol koncentrejszyn i nawijaj do Moniki”. Przełamałem się zaczynam gadkę...mówię—„dzień dobry jak tam Paaaaaaaaaaaaaaaaaaniiiiii.............................................................”
***
Ludzie to co „zobaczyłem” a raczej nie zobaczyłem, tam nad berlinkę było straszne...była to scena niczym z filmów Hollywood kiedy Bruk zdradza Ridża (istna rozpacz)...........Moniki już tam nie było...(zadługo zwlekałem). Ludzie mówią, ze kiedy stałem tam nad nią jak kołek nic nie mówiąc,Monika wzięła swoje jagody i nic nie mówiąc poszła je sprzedać na skup.
No gratuluję Pondzol. Good job. Mam naadzieję, że ty wprowadzisz zupełnie inną erę tekstów. Bardzo fajny pomysł. Masz u mnie 100% poparcia. Super tekst. Dzięki wielkie, że się podjąłeś pisania tekstów.
OdpowiedzUsuńTo mi się podoba, kolejny robal, który coś tu naskrobał. Udany debiut Pondżol. Tekst wariacyjny i dużo surrearilzmu. Pisz, bo słowo było pierwsze!
OdpowiedzUsuń