czwartek, 15 listopada 2012

Podsumowanie PBT 2012


Aby tradycji stało się zadość musi pojawić się na naszym blogu wpis podsumowujący miniony Puchar Borów Tucholski. Tym razem była to już piąta edycja tego naszego wspólnego pucharu. 5 lat to już sporo czasu i pewne rzeczy się ustabilizowały, znormalizowały, poziom się podniósł i trzyma wysoki poziom, wiemy już czego spodziewać się po imprezach, często jednak wiele spraw nadal zaskakuje. Ale nie mam zamiaru opisywać tego wszystkiego już we wstępie więc rozwińmy temat.


To może najpierw tak krótko zacznę od poszczególnych imprez i naszych startów w PBT 2012. To jak komuś się nie chce czytać skrótów imprez to może to pominąć i skupić się na samych wnioskach i kilku takich tam refleksjach.

Sezon jak zwykle już rozpoczęliśmy Bielowszczakiem, który jak zwykle już odbywał się w tym samym terminie co Nocne Manewry. To też zmusza nas do pokonywania kilometrów nie tylko pieszo ale i samochodowo właśnie tego dnia. A mimo to frekwencja na Bielowszczaku zawsze jest wysoka i jedziemy te ileś tam kilosów żeby przejść te jakieś tam 5km w ich lasach. To chyba jest zaleta inaugurowania pucharu - dobrze jest znowu zobaczyć te same, znajome inowskie twarze po zimowej przerwie. 
Bielowszczak nie zaskoczył niczym i był taki jak co roku: krótki, szybki i nie wiem jak to napisać ale był taki że trzeba było często strzelać, a wyniki to była czysta loteria.

No może jednak nie taka loteria bo pierwsze zwycięstwo w TZ zaliczyli... Filip i Piotrek, którzy przenieśli się z TJ i pokazali już na starcie, że nie zamierzają spuszczać z tonu. To wróżyło nam bardzo ciekawą rywalizację w TZ. A my robale jak to my, coś tam pokręciliśmy i wylądowaliśmy aż na 6 miejscu a mogło być nawet podium! Czyli w naszym stylu. A więc Bielowszczak jak to Bielowszczak. 

Potem była Boruta na którą wybrał się od nas tylko Dawidek. Ja do dziś się biczuje w domu, że mnie nie było ale nie byłem w stanie niestety. Tak jak przewidywaliśmy, tak jak przewidywał każdy i inaczej po prostu być nie mogło poziom imprezy był szalenie wysoki, pomysły nowatorskie a sama impreza przyciągnęła wielu uczestników. Orgom Boruty debiut w PBT wypalił kapitalnie - pierwsza impreza, a już był to jedno z najsmaczniejszych dań w menu. Wiśnią na torcie ze śmietaną była natomiast trasa rowerowa, która (to wiem niestety tylko ze słyszenia) była bez wątpienia najlepszą w historii PBT. Za rok nie ma bata, startuje choćby mi lufę do głowy przykładali!

Następny MnO to Wanoga, która tak jak i w latach poprzednich nastawiła się na mocno turystyczne marszowanie, tym razem z długim azymutowaniem. Od nas znowu start zalicza Zidek, bez rewelacji rzekłbym. A sam marsz to nie mam pojęcia jaki był. Poziom trzymał, był wymagający, żadnych zgrzytów nie było więc jak najbardziej impreza udana, a emocje trwały jeszcze po zakończeniu imprezy. 

A w maju przyszedł czas na naszą kolej i zaserwowanie kilku wariacji na Wormsaku. Miało być w tym roku cieńko, bez bazy, bez szału, wariacją miały być kartony i kilka innych gadżetów. My sami mieliśmy obawy co do całości i czuliśmy w kościach że to nie będzie to... A tym czasem wam uczestnikom podobało się bardzo, bardzo, a niektórym to nawet bardzo, bardzo że aż teraz mi się micha szczerzy jak pomyślę o tych miłych słowach które dostawaliśmy zaraz po marszu. Dzięki! Za rok musimy dać czadu, musimy po prostu! Daliście nam powera!

Dalej było Boro, tym razem bardzo światowo bo w Pucharze Polski. Zjechała się śmietanka inowców, krytykantów i leśnych dziadków do Czerska. Nie było nas. Kontrowersje wzbudzało wysokie wpisowe ale to są takie standardy PP, widocznie lubią płacić - potem się mogą wykłócać w razie W, że dali kasę to wymagają. O imprezie wiem że była wymagająca no i że środowisko PBT nie błyszczało na tle śmietanki. Ale już nie pamiętam teraz jakie wrażenia były.

Dalej było fantastyczne InO Nad Wdą gdzie pierwszy start w naszych barwach zaliczył nowy Robal Krzysiek! Startował razem z Zidkiem i poszli zgodnie z ówczesną passą Krzyśka czyli na 5 miejsce. Reszta robali Beata, Kosa (jego jedyna wizyta na PBT) i ja pospacerowaliśmy po TD a następnie wariaczyliśmy i pluskaliśmy się w wodzie i błocie na kajakach. Kajaki to był majstersztyk! A sama organizacja tej imprezy, baza i wszystko wokół to była jedna z najlepiej przygotowanych imprez w PBT!

Następnie zaliczyliśmy BłędzInO gdzie była nas trójka. Beata i ja znowu spacer w TD i nawet zwycięstwo! Tak z mieszanymi uczuciami bo wygraliśmy z dzieciakami... Krzysiek walczył w TZ. BłędzInO jak zwykle bardzo sympatyczne i fajnie przygotowane. Widać że to wszystko jest robione z pasją!

Jesienią błysnęliśmy formą bo... wygraliśmy również TD na Depniemy! Mało tego! Krzysiek wraz z Michałem Olejniczakiem wygrali kategorię TZ. A więc było to historyczne zwycięstwo robala w PBT! A nas nasza liczna ekipa skłoniła do startu w TD :) Depniemy wskoczyło o kolejny poziom wyżej jeśli chodzi o... poziom! Impreza była świetna, baza taka jak być powinna, tereny były chyba najpiękniejsze w tym roku, pomysły były, była trasa miejska (niestety niewypał). Słodko!

Końcówka pucharu to niestety obniżenie lotów. Najpierw Harce na których startował Krzysiek i tą deszczową imprezę bardzo sobie chwalił. Ale były tam jakieś niejasności co do wyników i protestów co skutkowało decyzjami przy zielonym stoliku. Zgrzyt numer jeden.

Zgrzytem numer dwa w pucharze tym razem był Wygoniec który niestety był rozczarowujący. Harcerze skupili się na AR, InO poszło wyraźnie w odstawkę w wyniku czego było z Wygońcem niemałe zamieszanie. Szkoda że Wygoniec kończy jak na razie przygodę z PBT w słabym stylu ale wszyscy mamy przecież w pamięci poprzednie rewelacyjne imprezy.

Złe wrażenia z końcówki na całe szczęście wymazało Szago, które było największą imprezą w całym PBT. I tak powinno być! Ja jestem pod wielkim wrażeniem tego jak ta impreza się przekształciła i jak wygląda teraz. To idealny marsz na zakończenie pucharu i wielkie brawa dla Włóczykijów za organizację tak dobrej imprezy! 

Aaaa a jeśli chodzi o trzy ostatnie imprezy to startował tylko Krzysiek, który do samego końca walczył o zwycięstwo w TZ i... przegrał zaledwie o włos! A w zasadzie to o 20min! Pech! Ale jesteśmy z niego dumni i nosimy teraz głowy wysoko!

Dobra przejdźmy teraz do wniosków i kilku luźnych refleksji. Okazuje się, że rok temu kiedy pisałem podsumowanie PBT 2011 to tak ogólnie to... trafnie prognozowałem! 

Puchar trzyma bardzo wysoki poziom. Dorobiliśmy się na prawdę imprez na wysokim poziomie. Super że mamy w pucharze taką różnorodność. Bardzo cieszy debiut Boruty. Super że Boro daje nam styczność ze śmietanką polskiego InO, pięknie rozwinęło się Szago którym się ciągle nie mogę nazachwycać:) rewelacyjnie było na Nad Wdą (te kajaki!) i super profesjonalnie i z iskrą na Depniemy. Jest poziom i trzymajmy go!

Fajnie że było tyle tras rowerowych. Wielka szkoda że było tak mało rowerzystów. Dlatego wielkie słowa uznania, gratulacji i podziękowań dla Adriana Nikonowicza, który przyjeżdżał do nas aż z Trójmiasta żeby startować na naszych TR! Również takie słowa dla Andrzeja R. oraz tego oszołoma Plichcika!
Za rok z rowerami będzie lepiej, to się rozkręci.

Super wyglądała w tym roku rywalizacja w TZ. Do samego końca o puchar walczyły trzy osoby, a o końcowym wyniku decydowały najmniejsze detale. Pięknie. A za rok będzie jeszcze lepiej. Dobrze dla pucharu stało się, że została przerwana hegemonia Radka (ale i tak wszyscy wiemy że w tym roku sobie odpuściłeś:) ). Gratulacje dla zwycięzcy. 

My jesteśmy dumni z Krzyśka. Musiałem powtórzyć to jeszcze raz. I określamy go transferem roku! Cieszymy się że taki Gość przez duże G chciał dołączyć do naszej ekipy! Brawa dla Filipa za wdarcie się do TZ i walkę o zwycięstwo do samego końca. 

I podejrzewam, że gdyby nie beznadziejne decyzje które zapadły na Wygońcu to Filip wygrał by puchar. Ale stało się jak stało. Dodatkowo Filipowi należy się jakaś nagroda Fair play za rywalizację taką jak sam sobie zaplanował (tu chodzi o te machlojki Radka z których się wyspowiadał na forum:) ). Albo czekolada chociaż dla niego! 

MVP za ten rok pomimo iż klasyfikacja wygląda tak jak wygląda przyznał bym naszemu Krzyśkowi. Za to że jest tytanem pracy i za genialny występ i ogromny sukces na harpaganie. To Krzysiek był w tym roku w naszym środowisku najjaśniejszą postacią. Filip o milimetr za nim tym razem.

A za najwytrwalszego twardziela i człowieka nie do zdarcia i chodzącą legendę tego środowiska wręcz, uważam oczywiście Radka. Z jakiej planety do nas przyleciałeś? Ale fajnie że inni depczą po piętach i rywalizują już jak równy z równym, a nawet.. nie raz wygrywają!

Nie pokuszę się o wybranie najlepszej imprezy. Za mało mnie było. Mi bardzo przypadło do gustu Nad Wdą. A najpiękniejsze tereny to nam zaserwowali tym razem Wicia Brothers! Normalnie jakby z national geographic współpracowali!

Największym rozczarowaniem za to był Wygoniec. No niestety. To nie miało tak wyglądać. A jeszcze to zamieszanie... Nie no po prostu nie.

A i no co jeszcze. Po raz kolejny brawa za starty dla Marka Wrzałkowskiego, który wraz z Janem Dąbrowskim stworzył mocny duet.

Jeśli chodzi o ekipy to niepodzielnie, sportowo cały czas rządzi Lukspol.

I na koniec wielkie brawa, szacun i wielki podziw ze strony wszystkich wormsow w kierunku  Agnieszki Pozorskiej! To jest odkrycie tego sezonu w PBT. Zaczynała stratować sama, już na samym starcie robiła takie wariacje jak start w dwóch imprezach jednego dnia (Bielo, Manewry). Do tego te wariacje na imprezach PBT no i starty na TP50 na Harpaganine! SZACUN DZIEWCZYNO! Fajnie że dołączyła do Agnieszki Ola:) Liczymy na dalsze super wariacje w następnym roku!

A i no jest radocha z kalendarzyków, których rzeczywiście zazdroszczą nam w Gdańsku!

Oprócz tego było  też kilka innych rozczarowań. Po kolei: 

Zabrakło przede wszystkim kilku ważnych postaci:

- Szkoda że znowu tak mało Gromusia - wiem że on by tutaj pozamiatał ale z braku czasu nie może.
- Nie było zwyciężczyni TM z zeszłego roku, Natalia wróć do nas!
- No i Buły nie było! I ludzi z BłędzInO to mało w ogóle!
- Gdzie się tan szatornik Spadik podziewa?
- Ja ciągle czekam aż do walki o puchar znowu włączy się Artur
- szkoda że Kosa się przerzucił na bieganie już całkowicie. By się z nim powariowało.
- Szkoda, że Anarchia tylko dwa razy nas odwiedziła. A tak im fajne starty wychodzą. 
- Ja tam liczyłem na Wojta jr Wicię w TJ, to była moja nadzieja! A on co? Wojt diable jeden? Co tak cieńko - w tobie chłopie pokładałem nadzieje w TJ! Ale dobrze że chociaż poziom wariacji trzymasz:)
- Za mało Piotrka Nowaka. Gdy się pojawiał zawsze trzymał poziom, kilka razy mocno depnął. No ale czemu tak mało?

- Nas też za mało. My to chyba mamy za dużo innych zajęć innych. Trzeba się na czymś skupić. 

Rozczarowaniem największym był jednak Wygoniec. Tyle w temacie.

Słabo też wyglądają niestety TJ i nieciekawie to wygląda na przyszłość. Tak samo z TM. Coś trzeba wymyślić...
Ale za to rywalizacja Czarnego z Osiem była ekstra. Tylko co bedzie za rok w TJ?

Brakuje mi ciągle nowych ludzi w PBT. 


I moim zdaniem to jest już czas na pewne ruchy i zmiany. Ale o tym to już piszemy na forum PBT:)


Zapraszam do dyskusji!




4 komentarze :

  1. Niestety, jeśli chodzi o mnie, to nastawiam się na bieganie i moim celem są ultramaratony. Może jakiś marsz w PBT zaliczę, o ile nie będzie on pokrywał się z żadnymi zawodami. Z drugiej zaś strony, trochę mi brakuje wariacji jakie były na marszach oraz tej atmosfery jakie panują. Myślę, że może coś się uda, ale 2013 rok, będzie dla mnie bardzo ciężki i będę raczej na zawodach się skupiał. Jeszcze pomyślę nad tym. Może uda mi się faktycznie gdzieś wybrać. O ile do tras dojdzie trasa turystyczna, to może i będę w stanie brać udział. Fajnie by było jakby ta trasa powstała, może by to mnie zmotywowało do tego, by chodzić na tę kategorię.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki Szogun za miłe słowa:) Mam podobne wrażenia na temat poszczególnych imprez. Zachwyciło mnie Lato nad Wdą, gdzie było super pod każdym względem. Tam szczególnie podobały mi się "bonusy", a konkretnie pyszzzzne jedzonko:) Wychodzę na łakomczucha teraz... Do tego te bajeczne kajaki. Rafi zrobił hardcorową mapę, gdzie dał popis swoich sadystycznych skłonności i tam naprawdę było gdzie się zgubić, taki fajny poligon doświadczalny dla przyszłych uczestników PP. Świetny debiut Filipa jako organizatora, jego mapka też pachniała Pucharem Polski.
    Co do mojego sukcesu muszę uczciwie przyznać, że nie byłby on możliwy bez Michała Olejniczaka. Startując razem z nim zająłem dwa razy pierwsze miejsce, raz drugie i dwa razy piąte. Gdy go nie było - raz byłem drugi, raz czwarty i trzy razy piąty, a więc sporo gorzej. Gdyby Michał częściej startował mógłby tu nieźle zamieszać, ale niestety on ma gorszą kondycję i na te dłuższe marsze nie przyjeżdżał.
    Moje główne spostrzeżenie na temat tegorocznego PBT - można było zauważyć pewną dysharmonię. Trasy naprawdę ciężkie, gdzie średnia punktów karnych oscylowała wokół 400-500 (Lato, Wanoga, Harce) i które robiły selekcję przeplatały trasy moim zdaniem zbyt łatwe albo inaczej za mało selektywne. Nie powinno być tak, że prawie wszyscy uczestnicy mieszczą się w 100 punktach karnych, bo wtedy o sukcesie bardziej decyduje ślepy los, chwilowe rozkojarzenie na trasie niż rzeczywiste umiejętności nawigacyjne. Piszę to z perspektywy człowieka, który roztrzepanie ma we krwi i który na Szago zapomniał, że meta jest nie w Skórczu, lecz Osieku, przez co musiałem cofać się 3 km po pozostawione w tyle punkty kontrolne:)

    OdpowiedzUsuń
  3. No tak wyszło ; ) jak mogłem być to byłem ;) Za dużo spraw na głowie; ) no ale zobaczymy co będzie w następnej edycji ; )
    Reklama:
    24.11 Bedźmierowice "Listopadowe InO"
    Zapraszam :D:D

    OdpowiedzUsuń

Prosimy o podpisywanie się pod komentarzami (imię, pseudonim, kontakt)

 
Copyright 2003-2013 STAR WORMS
Blogger Wordpress Gadgets