Wróciliśmy z naszej najdłuższej jak dotąd podróży. Byliśmy w drodze przez dokładnie 23 dni. Najpierw szukaliśmy jakieś roboty ale to tak na prawdę szukaliśmy. Najpierw w Niemczech, następnie we Włoszech. Niestety z różnych względów pracy nie udało nam się znaleźć, a szkoda bo chociaż tydzień przydałoby się porobić. Niezłamani jednak tym faktem postanowiliśmy skorzystać z tego, że jesteśmy w drodze i nieco zaszaleć. Ruszyliśmy na Wenecję, następnie z wieloma perypetiami wylądowaliśmy na wybrzeżu Słowenii by później zwiedzić Lublanę, a na sam koniec spędzić dwa dni w Pradze. Wrażeń, przeżyć, miejsc, ludzi, emocji, niespodziewanych akcji, wariacji i przygód co nie miara. Jak zawsze tylko, że teraz wszystko wychodziło nam już coraz lepiej bo już jakieś doświadczenia w takich wyprawach mamy.
Będzie relacja. Prowadziłem sobie takie dzienniki pisane gdzieś po kątach, na tyłach samochodu, pod namiotem, na ławeczkach w wolnych chwilach odpoczynku. Więc wkrótce pewnie je tutaj zaprezentuje jako taką dość niecodzienną formę relacji z tej podróży. Wrzucimy też foty i jakieś inne pierdoły jak to zwykle robiliśmy. A na razie niech wystarczy tylko ten komentarz:
I to i owo,
I tu i tam,
Co zobaczyłem,
Nie powiem wam!
Zderzenie z Polską rzeczywistością zawsze bywało dla nas bolesne po takich eskapadach i nie inaczej jest tym razem. Ale jak to się mówi "zęby w parapet" i trzeba działać dalej bo tutaj jest duuużo duuuużo do zrobienia. Bieganie. Harpagan. Marsze, które ostatnio trochę odpuściliśmy. No i przede wszystkim stronka, która się kaleczy ostatnio. Bierzemy się ostro do roboty - jest dużo do zrobienia!
Ciao!
Enjoy your life!
0 komentarze :
Prześlij komentarz
Prosimy o podpisywanie się pod komentarzami (imię, pseudonim, kontakt)