W ubiegłą sobotę odbył się trzeci MnO Baja organizowany przez... i tu już właśnie pojawia się pytanie przez kogo był on organizowany?
Historia powstawania tej Baji jest dłuższa niż mogłoby się to wydawać choć tak właściwie można by ją streścić w kilku słowach - "Kosa planował ją od roku - Dżeki zrobił wszystko w dzień przed marszem" Plany były na prawdę imponujące - miała być historia prozą pisana i to nie byle jaka bo Kosa planował napisać specjalnie na potrzeby Baji książkę (!!!), której tytuł roboczy brzmiał "Letofat" Ciekawe co szybciej minęło autorowi - wena twórcza czy zapał do pisania? A może to jedno i to samo, w każdym bądź razie Letofat nie powstał. Na Baję Kosa przygotował za to, krótką historyjkę która potem i tak nie została użyta bo... po pierwsze nie była dokończona, po drugie - nie miała sensu. W ten oto sposób Baja po raz pierwszy pozostała bez jakiegoś większego, głębszego tła.
Ale co tam historia skoro moc atrakcji na trasie miała wszystkich powalić na kolana. Specjalnie w tym celu Kosa zakupił na allegro 100 kolorowych kulek za sumę 75zł. A co tam, jak szaleć to szaleć, tak się bawi szlachta. Kulki przyszły na długo przed marszem i tak sobie leżały. Może gdyby ktoś inny codziennie miał przed oczyma takie kulki to ten widok mącił by mu myśli i co ważniejsze ten widok dawał by do myślenia i siłę do działania - "jaką rolę pełnić będą te kulki na marszu?" Ale spokój Kosy ani trochę nie został zmącony i nawet w dniu marszu nie było wiadomo po co te kulki są? Może po to by móc powiedzieć iż organizator leci sobie w kulki? Niewykluczone.
Ale co tam kulki, może i były bez sensu ale były chociaż śmieszne. No i podobno jak się zbierze wszystkie cztery to miało się stać coś. Zakładając, że nic to też coś to faktycznie coś się stało. Coś czyli nic. A może śmiech na sali to było to coś.
W sumie to te kulki mogłyby się przydać i jakiś tam pomysł na nie był. Pewnie coś by się wymyśliło gdyby organizator wymyślił skrzynkę pod którą tak wiele rzeczy miało być na tym marszu przygotowane. Meta była specjalnie w miejscu idealnym na stworzenie skrzynki, (stare ruiny kapliczki nieopodal miejscowości Góra, fajna klima nawet), specjalnie w ramach skrzynki miały być zagadki związane z tym miejscem, zagadki do rozwiązywania podczas marszu i zadania poboczne. Na końcu miała być unikalna i unikatowa nagroda. Wszystko to pięknie powiązane z mapką wzorowaną na "drzewie życia", a Beata dostała nawet rolę aktorską do odegrania na końcu marszu! Tyle było planów i to były dobre plany... chociaż może i nie były dobre - bo dobre plany to takie, które są zrealizowane. A tutaj to z tego wyszło zero. ZERO.
Ale nawet jak coś nie wychodzi to i tak można przymknąć oko. Najważniejsze przecież są chęci i to że się człowiek stara. A Kosa się starał i to bardzo - specjalnie żeby zorganizować Baję przez tydzień nie chodził do pracy. Tydzień minął jak z bicza strzelił, a Baja jak stała w miejscu tak stała. I nie ruszyła się nawet o centymetr do przodu. Tak minął urlop wzięty specjalnie na potrzeby Baji.
Ale nawet jak coś nie wychodzi to i tak można przymknąć oko. Najważniejsze przecież są chęci i to że się człowiek stara. A Kosa się starał i to bardzo - specjalnie żeby zorganizować Baję przez tydzień nie chodził do pracy. Tydzień minął jak z bicza strzelił, a Baja jak stała w miejscu tak stała. I nie ruszyła się nawet o centymetr do przodu. Tak minął urlop wzięty specjalnie na potrzeby Baji.
Ale to jest i tak nic. Bo to przecież nawet jeśli nie będzie wszystkich bajerów to i tak może być fajnie. Wystarczy, że mapa będzie dobrze zakombinowana, punkty dobrze rozstawione, trasa będzie ciekawa, pogoda dopiszę i będą wariacje. To już by było pięknie. Tylko, że nawet to nie wypaliło...
Ale jak to miało wypalić skoro na trzy dni przed marszem Kosa pyta się mnie "Dżeki co z Bają", na co odpowiedziałem "to ty jesteś jej organizatorem, czekam na twój ruch." I Kosa ten ruch rzeczywiście wykonał - napisał posta na blogu o tym że Baja się nie odbędzie. Wtedy ruszyło mnie sumienie i postanowiłem wziąć sprawy w swoje ręce i reanimować trupa ale nie starczyło czasu.
Tak więc Baja została zorganizowana w zaledwie jeden dzień. Mapka była najzwyklejsza z możliwych a zrobienie jej zajęło tyle co przygotowanie zupki chińskiej. No dobra, co kilka porcji zupki chińskiej bo coś tam jednak było zrobione. Trasa była taka w kit, bagien i rowków tyle, że nawet mi się po nich nie chciało chodzić przy rozstawianiu. Stąd właśnie jeden punkt był rozstawiony nieprawidłowo ale nie ma się co dziwić skoro uczestnicy obeszli to miejsce dokładniej niż budowniczy trasy.
Jakby tego było mało aura była tego dnia jakaś taka listopadowa jakby. Padało, wiało i było zimno. Dobrze, że i tak uczestnicy się pojawili, a było ich 10 i jest to frekwencja zadowalająca. Wszystkim uczestnikom dziękujemy za przybycie na marsz i wzięcie udziału w czymś takim. Niedociągniętym z każdej strony.
Jak powiedzieli mi po marszu harcerze "najlepsze na tym marszu były pastuchy" Pastuchy pod prądem, które akurat tego dnia miały sporą moc. Przynajmniej trochę emocji było na tym marszu. No i o czymś to świadczy, skoro to pastuchy są główną atrakcją.
Ale to wszystko to jest i tak nic w porównaniu do bomby atomowej. A ta bomba to jest i tak nic w porównaniu do tego co w dniu marszu zrobił GŁÓWNY ORGANIZATOR KOSA. A raczej do tego czego nie zrobił, mianowicie - nie przyszedł na swój marsz!
Koniec końców wyglądało to tak - główny organizator marszu i sprawca całego zamieszania w zerowym stopniu przyczynił się do organizacji swojego marszu i nie zrobił w sumie nic oprócz wyrzucenia 75zł w kulki. Czyli można powiedzieć, że główny organizator tego marszu nie zorganizował. Zorganizował więc go Dżeki czyli ja, który organizatorem tego marszu nie chciał być i też tak na prawdę nim nie był bo od czegoś takiego to jak powiedział na początku "umywam ręce"
Wychodzi więc na to, że był to marsz... bez organizatora.
Jak na takie okoliczności to i tak nieźle to wyszło. Dzięki za przybycie wszystkim uczestnikom!
"Wystarczy, że mapa będzie dobrze zakombinowana, punkty dobrze rozstawione, trasa będzie ciekawa, pogoda dopiszę i będą wariacje. To już by było pięknie. Tylko, że nawet to nie wypaliło..."
OdpowiedzUsuńZ tym się nie zgadzam. Nie było aż tak tragicznie :> Mapa była zakombinowana, punkty (prawie wszystkie) dobrze rozstawione, trasa była ciekawa, pogoda nie była aż taka straszna, a wariacje oczywiście też były. :)
Dzięki za imprezę ;P
Ej no było spoko :]
OdpowiedzUsuńWażne że była mapa i miej lub więcej punkty prawidłowo umieszczone.
A kulki-fajny,inny,pomysłowy pomysł mogły być jakieś atrakcje z nimi na mecie. No ale z tych Stu kulek zostało jeszcze dużo no to na następnym marszu można to wykorzystać w ramach Baji.
No i mimo że nie można stwierdzić że to była jakaś wielka Baja to na pewno można powiedzieć że było 100% WARIACJI.
Może po prostu nie nadaję się do organizacji marszy. Dlatego też za rok będzie o jeden marsz mniej. Niestety skoro nie mogę jakoś się nigdy za to zabrać, to lepiej niech ktoś inny robi - może będzie lepszy. Ja kończę z organizacją marszy.
OdpowiedzUsuń