piątek, 26 listopada 2010

Nocne Marsze na Orientację Szago - relacja

19:00 - rozpoczęcie Szago w Osieku
19:45 - wyjazd z Bytoni

Wyjechaliśmy (Rafał, Irek, Malo, Zidek) z domu prawie godzinę po rozpoczęciu imprezy, nie do końca byłem przekonany czy wogóle pojechać, ale pod wpływem sporej presji (głownie przyczynił się do tego Dżeki) postanowiłem wziąć udział w ostatniej rundzie tego rocznego Pucharu Borów Tucholskich. Rywalizacja w klasyfikacji PBT była niezwykle emocjonująca, po 10 imprezach zajmowałem (aż!) 7 miejsce, a Star Worms miało (aż!) 4 przedstawicieli w TOP 15 (Beata, Czępa, Dżeki, Zidek) i miałem zamiar udowodnić, że nie zajmujemy tych miejsc przez przypadek.
 Przez całą drogę przysłuchiwałem się ciekawej rozmowie (tzn. mnie nie ciekawiła, ale osoby lubiące politykę z pewnością byłyby zainteresowane) dot. polityki i historii. Nie mam pojęcia o co tak naprawdę chodziło w dyskusji między Irkiem (Ireneusz Czaja - Hufiec Czarna Woda) i Malo (Piotr Malowany). Zapamiętałem fragment dialogu:
Irek: Historię trzeba zrozumieć!
Malo: A co to znaczy, że zrozumieć historię?
Irek: Zrozumieć historię to znaczy... zrozumieć historię.
Mam nadzieję, że nie tylko ja nie wiem o co tu naprawdę chodzi, ale mogę tylko przypuszczać, że ta konwersacja nie miała żadnego głębszego celu i służyła zaledwie zabiciu czasu. A zabić go była trzeba. Co do tego nie było wątpliwości. Z każdą przemijającą sekundą/minutą coraz bardziej odczuwałem zmęczenie (pobudka - 6:30), głód (ostatni posiłek - 7:00) i znudzenie (rozmowa o polityce i historii).
Po dotarciu na metę czułem radość. Koniec polityki, początek wariacji. Wszystkie moje plany zostały zrujnowane po wyjściu z samochodu - padał deszcz, było bardzo zimno, a start naszego teamu (Malo + Zidek) dopiero po ponad godzinie. Czas
ten minął jednak bardzo szybko. Tak, jak to zwykle bywa zaraz po przyjeździe, przywitałem się z wszystkimi; sprawdziłem stan latarki; przebrałem się i w drogę!
Nareszcie! Dostałem mapę! Niech no ja na nią spojrzę... hmm... i już wiedziałem - moja orientacja na mapie ograniczać się będzie tej nocy do minimum. Nie miałem pojęcia, które punkty w jakiej kolejności zbierać, na mapie były jakieś kółka, kwadraty, a dopasowanie odpowiednich fragmentów było ponad moje siły. Tu na szczęście z pomocą przyszedł mój partner z teamu. Bez problemu rozwiązał wszystkie łamigłówki i mogliśmy iść w trasę. Pierwszy punkt zdobyty bez problemu, z drugim już było gorzej. Podmoknięte tereny, które teoretycznie można było ominąć. Teoretycznie, bo omijanie wody jest dla mnie niemożliwe. Przemoczone nogi już na starcie, woda lodowata, deszcze padał coraz mocniej. Zatrzymywanie się nie miało jednak sensu. Musieliśmy iść dalej. Z dalszej trasy pamiętam niewiele, byłem zmęczony, wogóle nie ogarniałem mapy, więc Malo odwalał całą brudną robotę, a ja szedłem i z pewnośćią nie ułatwiałem mu życia. No ale cóż... tak bywa ;( Pamiętam dwie równoległe rzeczki, szliśmy środkiem i musieliśmy dostać się na drugi brzeg, moją genialną propozycją było przeskoczenie tego. Tutaj jednak było głębiej niż przy 2 PK (ok. 1m). Wiem, bo sprawdziłem (niestety). Po kąpieli w strumyku zupełnie straciłem ochotę na dalszy marsz. Chciałem zaproponować Malo, żebyśmy się rozdzielili (a ja poszedłbym do bazy), jednak w tym momencie dostałem smsa od Dżekiego. No tak... Pomyślałem sobie "Ktoś we mnie wierzy! Nie mogę zrezygnować!". Dostałem nagle jakiejś nowej energii i starałem się na coś przydać, ale nawet szukanie lampionów było dla mnie zbyt trudne. Szliśmy, szliśmy, szliśmy, a ja nie dawałem niczego od siebie, po prostu szedłem i sam nie wiedziałem dokąd. Wszystko co złe, kiedyś się kończy. Zobaczyłem jakieś światła, potem znajomo wyglądające skrzyżowanie i wiedziałem, że jesteśmy już bardzo blisko mety. Spojrzałem na mapę i zorientowałem się, że jesteśmy już bardzo blisko Osieka. Spojrzałem na zegarek - 5:00. Od tego momentu odżyłem na nowo! Odnaleźliśmy dwa ostatnie punkty i byliśmy w bazie. Na mecie czekała na nas smaczna kolacja (bigos+ciasto+drozdzowki) i ciepla herbata. Ku mojemu zaskoczeniu wszyscy jeszcze nie spali. Anarchia biegała po szkole, Filip krecił się bez celu, a Plichik jak zwykle - nikt nie wie co on tak naprawdę robił. Umyłem się, przebrałem się w suche rzeczy i poszedłem spać. Nie spałem jednak długo, bo po chwili odpoczynku obudził mnie Sebastian Dorawa, mówiąc "Zidek, nie chrap", po czym dalej mogłem smacznie spać.
O 7 rano obudziły mnie jakieś rozmowy. Okazało się, że Plichcik dalej kontynuuje swoje wariacje, pożyczył od Spadika buty (bo sam nie miał suchych) i poszedł do kościoła (a przynajmniej takie plotki krążyły). Cóż za poświęcenie! W międzyczasie dostałem zaproszenie na Astrum InO (Z tego miejsca zapraszam wszystkich na tę imprezę ;p ), które miało bardzo oryginalny kształt, wyglądało bowiem jak śnieżynką (żółto - niebieska). Z pewnością znajdziecie ją na naszej robaczej choince na święta! Sezon PBT zbliżał się ku końcowi (podobnie jak ta długa, nudna relacja, której z pewnością nikt nie czyta ;d ), pozostało zakończenie Szago i rozdanie nagród za cały sezon. I tu byłem najbardziej zaskoczony! Na Szago zajęliśmy 3 miejsce. Było to moje pierwsze podium w TZ w PBT. Cóż za wynik! Dodatkowo awansowałem na 6 miejsce w klasyfikacji końcowej! To jest dopiero piękne! Dodatkowo odebrałem masę nagród: dla Dżekiego za miejsce w pierwszej dziesiątce PBT a także za poświecenie na rzecz PBT oraz dla Beaty za to, że była najlepszą kobietą w PBT. To jest dopiero wynik! Nasza robacza przyjaciółka była pod tym względem bezkonkurencyjna! Tak trzymaj! Tym miłym dla nas akcentem zakończył się dla nas Puchar Borów Tucholskich.
Nocne Marsze na Orientację Szago oceniam bardzo pozytywnie, nie było łatwo, a jednak dzięki Malo zajęliśmy miejsce na podium. Dziekuję wszystkim za świetną rywalizację/zabawę i do z(r)obaczenia na Astrum InO (10-11 grudnia).

Podsumowanie sezonu już wkrótce na naszym blogu.

3 komentarze :

  1. Dobra relacja (którą jednak ktoś czyta ;p).
    Gratuluję Wam zdobycia tylu nagród. ;))

    OdpowiedzUsuń
  2. ahh, moja praca nie poszla na marne ;d

    OdpowiedzUsuń
  3. A tak się jakoś nudziłem i sobie myślę "aaaa przeczytam tą relację Zidka. I tak jej pewnie nikt nie czyta to zrobię mu tym frajdę. Zobaczymy co też tu Zidek wymęczył" No i towarzyszu, bardzo ładnie! Widzę, że musisz częściej pisać! Sam się teraz w to wpakowałeś!

    A jak widzisz presja z mojej strony jest ogromna i tak łatwo się z tego nie wyślizgniesz! Teraz widzicie jak to jest w SW4, ja wytwarzam presje i każdy musi chodzić jak w zegarku! Ha!

    Brawo za ten występ! Jesteśmy dumni z naszych wysokich pozycji!

    OdpowiedzUsuń

Prosimy o podpisywanie się pod komentarzami (imię, pseudonim, kontakt)

 
Copyright 2003-2013 STAR WORMS
Blogger Wordpress Gadgets