Nie mam pojęcia co nami kieruje. Na pewno dostaniemy w kość, na pewno nie jesteśmy wystarczająco przygotowani, na pewno nie damy rady zrobić stówy, na pewno pobłądzimy nie wiadomo gdzie, na pewno po drodze zwątpimy w nasze siły z tysiąc razy... Ale i tak chcemy iść. Nie wiem co ale coś nas do tego Harpagana ciągnie. Zresztą nie tylko nas bo zapisanych jest już podobno ponad 800 osób. Po raz kolejny chcemy spróbować swoich sił w tym ekstramalnym rajdzie na orientację. Będzie to trzeci start robali w tym rajdzie.
Nasza skromna ekipa będzie liczyć trzy osoby:
Zidek - Jak na razie zaliczył jeden występ na Harpaganie 37 w Bytoni. Wtedy Zidek zrobił trochę ponad 20km i będzie chciał polepszyć swój wynik.
Czępa - Dla Czępy będzie to czwarty już Harpagan. No ale jego pierwszego startu to w zasadzie nie bierzemy pod uwagę bo wtedy to chyba nawet jeszcze SW4 nie było. Swój rekord Czępa ustanowił w Bytoni i przeszedł 60,5km. Są szanse na pobicie tego wyniku.
Szogun - Dla mnie to będzie trzeci start. Rekord taki sam jak Czępa. No i mam solidne podstawy aby dość realnie myśleć o polepszeniu mojego rekordu.
Pomimo tego, że nikt z nas realnie nie myśli o przejściu setki to każdy z nas jest w stanie pobić swój poprzedni wynik. Śmiemy twierdzić, że może to być najlepszy w naszym wykonaniu Harpagan. Podczas poprzednich edycji zdobyliśmy już pewne doświadczenie. Zidek wie, że nie ma sensu tak szybko rezygnować bo potem i tak ciężko wrócić. Czępa nauczył się, że strój ninjy może i stwarza wariacje ale z pewnością nie zdaje egzaminu na Harpie. Ja z kolei wiem, że najlepiej jest nawigować samemu, a nie dowalać się do kogoś. Wiemy już co to jest Harpagan i wiemy też, że już 50 jest ciężko zrobić.
Ale ten Harpagan ma być dla nas inny niż te pozostałe. I to z kilku powodów:
- potrafimy już lepiej nawigować na pięćdziesiątkach
- mamy doświadczenie z poprzednich edycji
- Kosa nie wystartuje w stroju ninjy
- mamy mocniejszą psychę niż wcześniej
- jesteśmy zdeterminowani i zmobilizowani aby pobić nasze rekordy
- mimo wszystko jesteśmy lepiej przygotowani niż poprzednio
- będziemy mieli latarki (bo poprzednio to różnie z tym bywało)
- napisałem, że będzie to dla nas najlepszy harp i będziemy chcieli to udowodnić
Gdzieś na 40km naszego pseudo-harpagana |
Od jakiegoś czasu, trochę się nawet do tego występu przygotowujemy. Najwięcej to chyba ja. Biegam (ale krótkie dystanse) no i też staram się robić sobie takie 15,20 km marsze. Zobaczymy czy przyniesie to efekty. U Kosy z treningami jest trochę gorzej ale ostatnio bez problemu wystartował na marszu w Nowym Barkoczynie gdzie zrobiliśmy 20km. No i co najważniejsze. Nie tak dawno zrobiliśmy sobie taki mały pseudo-harpagan czyli wypad na jedną pętle harpa w Bytoni. Razem z ekipą z Czerska w jakieś 11godz (z przerwami na odpoczynek oraz przerwami na skrzynki) zrobiliśmy ok. 47km. I ten wynik napawa nas optymizmem. A chyba najbardziej właśnie Kosę, który z początku wyglądał jak śmierć wyciągnięta do lasu, a później wkręcił się w rytm i na 40km zaczął jeszcze latać po krzakach i grzyby zbierać. Szkoda, że nasza harpaganowa ekipa się tak wykruszyła bo była z początku szansa aby nasza drużyna liczyła aż 7 ludzi. No ale może za pół roku się uda panowie. A teraz trzymajcie za nas kciuki!
"na pewno nie damy rady zrobić stówy, na pewno pobłądzimy nie wiadomo gdzie, na pewno po drodze zwątpimy w nasze siły z tysiąc razy..."
OdpowiedzUsuńnie kumam
skoro Czępa nie reprezentuje Japonii, to znaczy że jesteście zmobilizowani i macie ambicje
ile razy chcecie bić te rekordy? 60,5 potem 70, 80, 85 bo ostatni punkt był dopiero na 92?
Panowie, to trzeba po prostu zapier... a nie ględzić o za słonej zupie.
Zidek jest za młody ale reszta powinna iść na całość i cel jest wyraźnie w zasięgu.
Przygotowani kondycyjnie już jakoś jesteście (nigdy nie będzie lepiej) - to naprawdę wystarczy. Ważne dobrze to rozegrać sprzętowo, zadbać o gorące picie na półmetku, o plastry na obtarcia, igłę do odcisków i pełno innych drobiazgów. No i ważne rozegrać to w głowie. Bo jak już teraz zaczęliście popłakiwać, to na płaczu się skończy teraz i pewnie na tych następnych Harpach też. Zejść z trasy można tylko w wypadku większej kontuzji. I do błędów typu "miałem za duże buty" nie wypada się Wam przyznawać. "FAILURE IS NOT AN OPTION!"
Dobra kurde, zmobilizowałeś nas.
OdpowiedzUsuńIdziemy na całość ale jak zrobimy więcej niż nasze rekordy to też będzie ok. Też tak kiedyś czytałem wypowiedzi ludzi na ten temat i pisali, że jeśli nie postawisz sobie za celu ukończenia to nie ukończysz nigdy. Coś w tym chyba jest.
No to dobra, będziemy szaleć.
Dzięki za kopniaka w tyłek na zapęd!
A ja się wtrącę i wam powiem tak: po pierwsze nie będę rozpaczał, że nie zrobiłem tyle ile chciałem, po drugie jeśli się czegoś nie spróbuje, to się nie dowie, a po trzecie żadnych rad nam nie trzeba dawać, bo musimy sami sobie je dawać w sensie, że musimy sami wiedzieć na ile nas stać. Może akurat trafi się nam jakieś szczęście, albo akurat będziemy mieć formę. Zresztą zobaczymy po Harpie. A jeśli chodzi o mnie, to nie muszę prezentować jak to ująłeś "Japoni", żeby coś zrobić. Po prostu zobaczymy po Harpie.
OdpowiedzUsuńCóż, ja mogę jedynie życzyć Wam powodzenia. Z pozytywnym nastawieniem na pewno dacie radę. ;)
OdpowiedzUsuńWierzę w Was panowie! ;D
Dzięki za wsparcie. Na pewno się przyda. Będziemy chcieli jak najwięcej przejść, ale jak będzie sami nie wiemy.
OdpowiedzUsuńPozdro!!!