Ostatnią, kończącą puchar LATInO imprezą było Bongo organizowane przez STAR WORMS, a konkretniej to przez towarzysza Zidka. Był to debiut Zidka w roli organizatora i trzeba przyznać, że był to debiut udany.
Bongo jako jedyny marsz w LATInO odbył się o wczesnej porze. Być może dlatego właśnie frekwencja nie była oszałamiająca. Na starcie pojawiło się 8 osób podzielonych na 4 drużyny. Wszystko było takie czilałtowe i lajcikowe, a może to tylko ja miałem takie wrażenie bo nie jestem zwykły tak wcześnie wstawać. Aż nie wiem co tu pisać. Nie no na prawdę wszystko było zrobione na wielkim luziku, trasę to zrobiliśmy z marszu (określenie to pasuje tutaj jak ulał), mapeczkę też na fristajlu, Zidek wszystko obmyślał co i jak na marszu. Wymyślił również smerfną historyjkę (i to dosłownie smerfną), która wiązała się nieco z mapką. Kilka słów na temat mapki, która niespodziewanie przysporzyła trochę kłopotów. Tym razem była to tzw. szwajcarka (tak się chyba mówi na takie mapki). Należało dopasować brakujące fragmenty mapy, które to mogły być obrócone lub zlustrowane. Pojawiło się też trochę stowarzyszy. Żadna drużyna nie przeszła trasy na zero więc pomysł wypalił. Trasa nie była trudna, można powiedzieć taka spacerowa nawet. Choć czasu było od groma to wszyscy pokonali ją bardzo szybko, a najszybciej Gromuś z siostrą, którzy tym samym wygrali Bongo. Jedynym hardkorowym momentem na trasie była - pokuszę się o takie stwierdzenie "kładka" na Piesienicy. Obyło się bez ofiar śmiertelnych, więc jest ok. Pomimo iż wszyscy szukali w lesie smerfów to nikt nie odnalazł tych małych kajtków. A taki Sunday szur jeden to zamiast szukać smerfów to pomylił bajki i zaczął pachtować las z gumijagód. I jakby tego było mało to pisał tymi jagodami po karcie startowej. Dobrze, że paszczak tego nie widział bo dopiero by było, sąd polowy by nas ścignął albo co kurde balans. No kurde balans no chłopcze no!
Wyniki są już wszystkim znane:
1 - Agnieszka Gromowska i Gromuś
2 - Anarchia - Sebastian Dorawa, Michał Romel, Szymon Figlon, Daniel Rogaczewski
3 - Radek
4 - Sunday szur jeden
Podsumowując, Bongo okazało się bardzo udaną formą spacerowego relaksingu z domieszką czilałtowego lajciku z mapą w ręku. Taką z deczka senną formą relaksingu bo obyło się bez większych wariacji. I chyba tylko tego brakowało tego dnia. Pomijając ten szczegół debiut Zidka jak najbardziej udany.
Bongo jako jedyny marsz w LATInO odbył się o wczesnej porze. Być może dlatego właśnie frekwencja nie była oszałamiająca. Na starcie pojawiło się 8 osób podzielonych na 4 drużyny. Wszystko było takie czilałtowe i lajcikowe, a może to tylko ja miałem takie wrażenie bo nie jestem zwykły tak wcześnie wstawać. Aż nie wiem co tu pisać. Nie no na prawdę wszystko było zrobione na wielkim luziku, trasę to zrobiliśmy z marszu (określenie to pasuje tutaj jak ulał), mapeczkę też na fristajlu, Zidek wszystko obmyślał co i jak na marszu. Wymyślił również smerfną historyjkę (i to dosłownie smerfną), która wiązała się nieco z mapką. Kilka słów na temat mapki, która niespodziewanie przysporzyła trochę kłopotów. Tym razem była to tzw. szwajcarka (tak się chyba mówi na takie mapki). Należało dopasować brakujące fragmenty mapy, które to mogły być obrócone lub zlustrowane. Pojawiło się też trochę stowarzyszy. Żadna drużyna nie przeszła trasy na zero więc pomysł wypalił. Trasa nie była trudna, można powiedzieć taka spacerowa nawet. Choć czasu było od groma to wszyscy pokonali ją bardzo szybko, a najszybciej Gromuś z siostrą, którzy tym samym wygrali Bongo. Jedynym hardkorowym momentem na trasie była - pokuszę się o takie stwierdzenie "kładka" na Piesienicy. Obyło się bez ofiar śmiertelnych, więc jest ok. Pomimo iż wszyscy szukali w lesie smerfów to nikt nie odnalazł tych małych kajtków. A taki Sunday szur jeden to zamiast szukać smerfów to pomylił bajki i zaczął pachtować las z gumijagód. I jakby tego było mało to pisał tymi jagodami po karcie startowej. Dobrze, że paszczak tego nie widział bo dopiero by było, sąd polowy by nas ścignął albo co kurde balans. No kurde balans no chłopcze no!
Wyniki są już wszystkim znane:
1 - Agnieszka Gromowska i Gromuś
2 - Anarchia - Sebastian Dorawa, Michał Romel, Szymon Figlon, Daniel Rogaczewski
3 - Radek
4 - Sunday szur jeden
Podsumowując, Bongo okazało się bardzo udaną formą spacerowego relaksingu z domieszką czilałtowego lajciku z mapą w ręku. Taką z deczka senną formą relaksingu bo obyło się bez większych wariacji. I chyba tylko tego brakowało tego dnia. Pomijając ten szczegół debiut Zidka jak najbardziej udany.
Zdjęcia z Bongo znajdziecie pod tym linkiem. Dzięki za focie Szymon.
Tak wyglądała mapencja:
I tak oto dobiegł końca I letni mini puchar LATInO. Wkrótce pojawi się podsumowanie całego LATInO. Po prawej stronie możecie sprawdzić klasyfikację końcową całego mini pucharu. Pozwoliłem sobie na odrobinę szaleństwa i stworzyłem dwie ankiety. Głosować można przez najbliższy tydzień.
PS. Jakby ktoś coś tu chciał dopisać o Bongo to śmiało piszcie w komentach bo ja nawet nie wiem co by tu jeszcze napisać o tym MnO.
Na fali kaszlaki!
0 komentarze :
Prześlij komentarz
Prosimy o podpisywanie się pod komentarzami (imię, pseudonim, kontakt)