niedziela, 29 marca 2009

28.03.2009 IV Bielowszczak - relacja

Na ten dzień czekaliśmy długo. Wypłata! Nie nic z tych rzeczy (chociaż przydało by się trochę sałaty do sałatki). Tego właśnie dnia tj. 28 marca Anno Domini(k) 2009 rozpoczęła się długo przez nas oczekiwana II edycja Pucharu Borów Tucholskich w MnO. Imprezą inaugurującą był Bielowszczak organizowany przez Publiczne Gimnazjum z Warlubia wraz z Wojskowym Kołem PTTK "Osesek" z Grudziądza. Oczekiwania były spore, wszyscy oczekiwali dobrych zawodów bo przecież "dobry marsz nie jest zły." A jak było? W dechę! Orgowie dali radę, Bielo był imprezką naprawdę udaną.

Przewińmy więc taśmę klejącą i zobaczmy co dokładnie działo się w ten słoneczny dzień... W roku 1317 cesarz Albanii... Co jest?... Przewińmy trochę dalej... Słuchaj Zdzisiu masz tu w łapę i my ten mecz mamy wygrać ok?... Upsssssss... to nie to, przewińmy jeszcze dalej.
Z Bytoni wyruszyliśmy gdzieś ok. 7:30 w składzie (porcelany): Dżeki Dżejk (taxi driver), Barthy (GPS user), Czępa (tankowiec Pb95), RaFi (robił za klakson), oraz Sunday (piąte koło w wozu). Dotarliśmy w ekspresowym tempie, przy asyście Barta, który poprzez GPS kontaktował się z Zordonem. "- Za 600 metrów w lewo. - Tak Zordonie. - To drugie lewo głąbie!!!" Podróż odbyła się bez problemów co jest dla nas sukcesem. Do bazy w Lipinkach (Wiejski Dom Kultury i Makulatury) przybyliśmy jako pierwsi, więc udaliśmy się pobuszować do sklepu po bułki. Nie mieli nawet w tym sklepie siateczek, więc Czępa pakował buły do foliowych rękawiczek. Tym samym Mariuszek dał wyraźny sygnał, że będzie dziś wesoło. Towarzystwo powoli się zjeżdżało, wyglądało na to iż frekwencja będzie wysoka. I była. Na starcie zjawiło się ok. 150 osób ze wszystkich stron świata: Warlubie, Osiek, Tosiek z Plebanii, Czersk, Tczew, Bytonia, Grudziądz, Mosiądz i Złoto, Czarna Woda, Czarna Mamba, Skrzynia (ze skarbami), Gdańsk, Gdynia i New Jersey. Bytonię reprezentowało 7 osób czyli więcej niż Sektę Turystyki Kwalifikowanej z Czerska! Rośniemy w siłę! Z tym że Sundaya to już niedługo nie można do nas zaliczać bo zmienił obywatelstwo i wstąpił do Sekty Turystyki Kwalifikowanej.
Skoro pojawiło się tylu sztuczniaków to trzeba to wykorzystać w celu propagowania inicjatywy. Czas na akcję pod kryptonitem (kto oglądał Supermana ten wie) "propagowanie WORMSAKa! Kilka dni temu pisałem, że szykujemy niespodziankę i tak też zrobiliśmy. Z tym że teraz to była już spodziewana niespodzianka. Przygotowaliśmy kilkanaście zaproszeń na naszego Wormsaka, które rozdawaliśmy podczas Bielo. Czępa wczuł się w ulotkarza i rozdawał je jak leci. Rozeszło się ponad 40 zaproszeń, więc mamy niepłonną nadzieję (że się tak pięknie wyrażę), że być może zachęci to kogoś do wzięcia udziału w Wormsaku.
Kilka słów odnośnie atmosfery. Pozytywne wibracje, wirujący ser, teksty na poziomie i w pionie, humor sytuacyjny, czarny humor - niczego nie brakowało. Wariacje były ale bez jakiś większych szaleństw. Fajnie jest się spotkać po tak długim okresie marszowej posuchy. Pisałem wcześniej o naszej niespodziance, tymczasem Włóczykije również przygotowali coś specjalnego na tą okazję. Dwa efektowne, eleganckie, wykonane z aksamitu lub kaszmiru o ile się nie mylę, naprawdę imponujące plakaty. Ten pierwszy z logiem Włóczykija, natomiast drugi, większy z logiem PBT. Pod tym plakatem zrobiono tego dnia więcej fotek niż pod wieżą Alfa przez cały miesiąc. To się dopiero nazywa full wypas! Kiedy już każdy napatrzył się na plakat można było zaczynać zawody. R. Fierek przywitał wszystkich, objaśnił co i jak. Czekaliśmy na start.

Jak zwykle Czępa szedł ze mną (Szogun), a RaFi tym razem z nowym (ale starym) partnerem Barthym. Wychodziliśmy 5min po sobie. Wybiła godz. 0:30. Na karcie startowej postawiono jeszcze pieczątkę z pieczonego kartofla i mogliśmy iść do miejsca, w którym wydawano mapki. ("brudna, zielona Astra"). Zakręceni jak słoiki na zimę nie wiedzieliśmy gdzie ta astra stoi, a tak w ogóle to jak wygląda astra? Jakoś doszliśmy ale do tego punktu czerpania wody mogła być jakaś dojściówka albo przewodnik turystyczny ewentualnie. Otrzymaliśmy mapkę, pierwszy kontakt wzrokowy z mapą i... "Sacrable!" - zakląłem szpetnie... To szwajcarka, Houston mamy problem. A skala jaka? Dziesiątki to są? Nie ? A może 1:10 000? Też nie??? To jaka? Podobno to były dwunastki. Mapki wyglądały elegancko, robione w OCADzie, wszystko wyraźne w HD, szwajcarka taka z luźnymi kółeczkami do dopasowania. W kategorii TJ na mapkach wycięto kilka dróg, była też lopka. Trasa sprawiła TeJotom trochę problemów. Mapki w kategorii TD nie widziałem więc nie wypowiadam się. Bez wątpienia były to najlepsze jak dotąd mapki na Bielowszczaku. Ruszyliśmy w trasę. PK1 i 2 to był pikuś. Od PK3 rozpoczęło się kićkanie czyli chodzenie na azymut w naszym wykonaniu. Jakimś sposobem udało nam się jednak odnaleźć wszystkie miejsca. Złapaliśmy 3 stowarzysze więc wypadliśmy nieźle. Tak przy okazji to towarzysze były całkiem nieźle porozstawiane. Trzeba było trochę pogłówkować z dynki. Czasem mieliśmy problemy z dopasowaniem literek do PK. Coś tam na bank pokręciliśmy. W PK5 np. był trójkąt: "- Ty, a co ten trójkąt oznacza? - Nie mam pojęcia, na pewno coś. - Zobacz mrowisko! Ten trójkąt to pewnie mrowisko jest! - No pewnie! Spisujemy ten lampion!" Cały czas mijaliśmy się z Billym i Radkiem oraz RaFim i Barthym. Trasa była króciótka, zaledwie 5400m... mogła być trochę dłuższa, pozostaje mały niedosyt. W czasie zmieściliśmy się prawie idealnie. Zajęło nam to ok. 2 godz. Dodatkowe punkty dostaliśmy za opisy i zmianę kolejności. W drodze do mety kłóciłem się z Czępą, bo ten szmergiel zostawił jedną budkę pustą. Śpiewa, krzyczy, skacze i wtedy nie patrzy gdzie wpisuje czort jeden. Tereny były fajne, urozmaicone, górki, pagórki, figurki, rurki. Spotkaliśmy też 2 łabędzie, 5 jeleni i 17 latających mrówek na trasie. Ale nie ma się co dziwić, w końcu to Bory Tucholskie. Prawdziwa dzicz.

Na mecie czekał na nas poczęstunek. Suchy chleb dla konia (świeżutki!), herbatka od Tadka, keczap i musztarda saperska oraz kiełbasa z węża, którą można było podsmażyć na ognisku. Opiekę nad ogniskiem sprawowała straż pożarna, więc było bezpiecznie. Jedzonko smakowało. W stołówce (jak zwykle na marszach przy jedzeniu) dzieliliśmy się ze sobą wrażeniami. Ja nie mogłem sobie odmówić tej przyjemności i zgnoiłem po raz kolejny Czępę bo należało mu się. Teraz pewnie czeka mnie rewanż. Było wesoło jednym słowem. Po jakimś czasie skumaliśmy się, że naliczono nam za dużo punktów za czas i poszliśmy to wyjaśnić. Protest został przyjęty. Okazało się, że nie tylko my mieliśmy tego typu problem. Z wynikami było małe zamieszanie, pojawiły się też różnice w interpretacji regulaminu. Ogólnie to chyba nikt żadnych pretensji do nikogo nie rościł. W każdym bądź razie buntu nie było, obyło się bez ofiar. To był chyba jedyny mały zgrzyt podczas całej imprezy.

Trzeba powiedzieć, że Bielowszczak został przeprowadzony bardzo sprawnie, szybko, wyniki pojawiały się na bieżąco, wzorcówki były. Organizację trzeba pochwalić. Wyniki końcowe także pojawiły się bardzo szybko. Na stronce PBT już można sprawdzić wyniki w poszczególnych kategoriach. Brawa dla organizatorów za tak szybkie ich udostępnienie. Jeśli chodzi o nas to jesteśmy zadowoleni, a nawet bardzo zadowoleni. RaFi i Barthy zajęli 4 miejsce, a że były dwa drugie miejsca to nawet dali im postać na podium. Czępa and me zajęliśmy miejsce 7 co uznaliśmy za dobrą kontuzję. A tak poza tym to w tym jednym marszu zebraliśmy chyba więcej pkt niż w przez całą I edycję pucharu :)

Nastąpiło uroczyste zakończenie zawodów. Wręczenie nagród zwycięzcom, naśmiewanie się z przegranych, kilka słów na dobranoc, oklaski, krótkie chwile dla papparazich. Myślę, że z Bielowszczaka każdy wychodził w dobrym humorze bo stał on na wysokim poziomie. Pogoda dopisała, atmosferka była, frekwencja wysoka, sam marsz też udany, organizacja świetna. I tak ma być! Pozostaje tylko pogratulować organizatorom. Inauguracja pucharu wypadła okazale, a to dobrze wróży całemu pucharowi. Bo jak to mawiali starożytni Rzymianie " Jaki będzie pierwszy marsz w pucharze, taki będzie cały puchar." I oby tak było!

Zdjęcia z marszu możecie oglądać w naszej robaczej galerii lub w stopce po prawej stronie.

Powstał już też filmik autorstwa RaFiego.


Do zobaczenia na Pierwiosnkach bolilole!


3 komentarze :

  1. Według mnie to wszystkie Twoje artykuły są super - interesujące, zabawne, ale takiego jak ten to jeszcze chyba nie napisałeś! Pełen profesjonalizm...
    P.S. Lektury szkolne powinny być tak pisane to każdy by je z chęcią czytał... :)
    Gratulacje

    OdpowiedzUsuń
  2. Ty mnie normalnie zgnoiłeś!!! Czeka ciebie kara. Dżeki dobry tekścior! This is the best! You are fuckin crazy man! I like this speak!


    Czępa

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgnoiłem cię i zmanipulowałem bo jestem jak grzyb!

    OdpowiedzUsuń

Prosimy o podpisywanie się pod komentarzami (imię, pseudonim, kontakt)

 
Copyright 2003-2013 STAR WORMS
Blogger Wordpress Gadgets