Jeżeli chodzi o rok 2008 to był ogłoszony rokiem wariacji.
Zaczęło się od zorganizowania WORMSAKa 2, który był marszem bardzo udanym. Nie było błędów i po prostu powalił wszystkich na podłogę. Była fajna oprawa i przez to uzyskaliśmy doświadczenie.
Kolejną rzeczą jaką nam się udało dokonać były postanowienia na bieganie. Propagowanie inicjatywy w treningach rozpowszechnili dwóch bolilolów czyli Kosa i Szogun, którzy oficjalnie zmienili swe ksywki na Czępa i Dżeki. Dużo rzeczy zaistniało pod względem wartości umysłu wynikających ze swoim postanowieniem tzn. zaparliśmy samych siebie i zaczeliśmy różne treningi. Pierwszym treningiem jaki miał miejsce to było bieganie. Jak wspomniałem wyżej zaparliśmy siebie i zaczeliśmy trenować regularnie po prostu biegając. Kolejnym sukcesem było iść za ciosem. Tutaj mam na myśli treningi w rozciąganiu (czyli Krzysztofa). Te treningi były nieco trudniejsze bo z początku mało mieliśmy czasu ale jak to my po prostu zmobilizowaliśmy się i zaczeliśmy też trenować regularnie. Już po około 2 miesiącach były pierwsze efekty. Zaczeliśmy biegać szybciej, a rozciąganie po prostu nam wychodziło.
W czerwcu zacząłem z Rafałem pracę w Zojaxie i jestem zadowolony.
W minionym roku uczestniczyliśmy w wielu marszach na których zbieraliśmy doświadczenia zarówno ze strony uczestników i organizatorów.
Kolejnym sukcesem była rada stowarzyszenia organizatorów marszy na orientacje w której obradowaliśmy o odłączeniu się z Pucharu Kociewia i stworzenia własnego pucharu czyli Borów Tucholskich. Z sukcesem powiodło się stworzenie tego pucharu. Na zebraniu były różne nagłówki dotyczące regulaminu pucharu. Ważnym też czynnikiem były słowa "dobry marsz musi być dobry".
Od zaczęcia treningów przytrafiły nam się postępy uczestniczenia w marszach czyli lepsze wyniki. Od razu dodaje do tego debiut w harpaganie, w którym nie wypadliśmy źle. Zadawalającą sprawą był historyczny sukces w postaci pierwszego zwycięstwa na marszach. Było to na Castri.
Miniony rok zapisał się pod względem wariacji i propagowaniu inicjatywy. Było dużo uśmiechu na twarzy, zapoznaniu wielu ludzi i patrzenia na świat z innej perspektywy zamienionej z pesymistycznej na optymistyczną czyli tzw. lajcik.
Jak to w życiu bywa jest uśmiech ale i jest też gorszy dzień mam tu na myśli kontuzja Dżekiego, która nie przeszkodziła w najlepszym momencie jakim był jedyny koncert reaktywacyjny zespołu Illusion. Pomimo tego bawiliśmy się świetnie i nigdy nie zapomnimy tego dnia. Był to jeden z lepszych dni.
Podsumowując rok 2008 to był to jeden z bardziej udanych lat gdyż zrobiliśmy wielkie postępy i patrzymy w przyszłość optymistycznie. Mam nadzieję że ten opis będzie brany pod uwagę jako nasze ważne wydarzenie. Z poważaniem Czępa.
Zaczęło się od zorganizowania WORMSAKa 2, który był marszem bardzo udanym. Nie było błędów i po prostu powalił wszystkich na podłogę. Była fajna oprawa i przez to uzyskaliśmy doświadczenie.
Kolejną rzeczą jaką nam się udało dokonać były postanowienia na bieganie. Propagowanie inicjatywy w treningach rozpowszechnili dwóch bolilolów czyli Kosa i Szogun, którzy oficjalnie zmienili swe ksywki na Czępa i Dżeki. Dużo rzeczy zaistniało pod względem wartości umysłu wynikających ze swoim postanowieniem tzn. zaparliśmy samych siebie i zaczeliśmy różne treningi. Pierwszym treningiem jaki miał miejsce to było bieganie. Jak wspomniałem wyżej zaparliśmy siebie i zaczeliśmy trenować regularnie po prostu biegając. Kolejnym sukcesem było iść za ciosem. Tutaj mam na myśli treningi w rozciąganiu (czyli Krzysztofa). Te treningi były nieco trudniejsze bo z początku mało mieliśmy czasu ale jak to my po prostu zmobilizowaliśmy się i zaczeliśmy też trenować regularnie. Już po około 2 miesiącach były pierwsze efekty. Zaczeliśmy biegać szybciej, a rozciąganie po prostu nam wychodziło.
W czerwcu zacząłem z Rafałem pracę w Zojaxie i jestem zadowolony.
W minionym roku uczestniczyliśmy w wielu marszach na których zbieraliśmy doświadczenia zarówno ze strony uczestników i organizatorów.
Kolejnym sukcesem była rada stowarzyszenia organizatorów marszy na orientacje w której obradowaliśmy o odłączeniu się z Pucharu Kociewia i stworzenia własnego pucharu czyli Borów Tucholskich. Z sukcesem powiodło się stworzenie tego pucharu. Na zebraniu były różne nagłówki dotyczące regulaminu pucharu. Ważnym też czynnikiem były słowa "dobry marsz musi być dobry".
Od zaczęcia treningów przytrafiły nam się postępy uczestniczenia w marszach czyli lepsze wyniki. Od razu dodaje do tego debiut w harpaganie, w którym nie wypadliśmy źle. Zadawalającą sprawą był historyczny sukces w postaci pierwszego zwycięstwa na marszach. Było to na Castri.
Miniony rok zapisał się pod względem wariacji i propagowaniu inicjatywy. Było dużo uśmiechu na twarzy, zapoznaniu wielu ludzi i patrzenia na świat z innej perspektywy zamienionej z pesymistycznej na optymistyczną czyli tzw. lajcik.
Jak to w życiu bywa jest uśmiech ale i jest też gorszy dzień mam tu na myśli kontuzja Dżekiego, która nie przeszkodziła w najlepszym momencie jakim był jedyny koncert reaktywacyjny zespołu Illusion. Pomimo tego bawiliśmy się świetnie i nigdy nie zapomnimy tego dnia. Był to jeden z lepszych dni.
Podsumowując rok 2008 to był to jeden z bardziej udanych lat gdyż zrobiliśmy wielkie postępy i patrzymy w przyszłość optymistycznie. Mam nadzieję że ten opis będzie brany pod uwagę jako nasze ważne wydarzenie. Z poważaniem Czępa.
0 komentarze :
Prześlij komentarz
Prosimy o podpisywanie się pod komentarzami (imię, pseudonim, kontakt)