poniedziałek, 17 czerwca 2013

Planszówkowa Gdynia!


Tak jak zapowiadaliśmy przed kilkoma dniami - wybraliśmy się w niedzielę na festiwal gier planszowych do Gdyni. Okazja superancka żeby zupełnie za friko pograć sobie w najrozmaitsze gry jakie są tylko dostępne na tym czarnym rynku. Tam było do wyboru aż 700 gier! A sądząc po ilości osób które przybyły do Ergo Areny to na jedną grę przypadało pewnie z 5 osób.

A my akurat w piątkę na ten festiwal się wybraliśmy. Beata, Becia my sister, Kubuś, nasz wormsowy Arturo oraz ja piszący tą relację Dżeki. Relacyjka będzie wyjątkowo krótka, rzeczowa i treściwa ale za to wrzucimy tutaj kilka fotek na zachętę. Bo warto jeździć na takie spędy!

Dżekuś i jedna z bardzo kolorowych gier
Festiwal rozpoczął się już w sobotę ale my uderzyliśmy tam z naszą ofensywą dopiero w niedzielą. Ale za to już od rana bo byliśmy tam na krótko po otwarciu drzwi czyli chwilkę po 10 rano. Wchodzimy, a tam cisza. Co jest? Ludzi wywiało? Śpią jeszcze? Nie, nic podobnego. Oni grają, w ciszy i skupieniu. Weszliśmy na główną halę, ujrzeliśmy chyba ze sto albo i więcej stolików a przy każdym, dosłownie każdym stoliku siedzieli maniacy planszówek i już od rana rzucali kośćmi, budowali wierze, przesuwali pionki, losowali karty itd itd! Działo się już od rana.

Cheeers!
Zrobiliśmy krótką obczajkę. Gier do wyboru było więcej niż gorących kubków w Tesco. Po prostu nie wiesz za co się wziąć, na czym zawiesić oko koko. Ale spoko. Fajne było to, że każde pudełko z grą mogłeś wziąć do ręki, obmacać, powąchać, potrząsnąć, obejrzeć zawartość, dotknąć i dokładniej się z nim zapoznać. A jeśli ta gra wstępna podziałała na ciebie wystarczająco to mogłeś podejść do stolika i tą grę sobie wypożyczyć. 
Becia zagrywa karalucha z rękawa
My oczywiście kilkakrotnie skorzystaliśmy z tej okazji. No ej, przecież po to tu przyjechaliśmy! Na pierwszy ogień poszła seria karaluchów. Czyli tytuły takie jak: Karaluszek kłamczuszek, Karaluchy sałatka, Zupa i jeszcze jakieś inne takie z insektami. Gra maksymalnie prosto i czadowo bombowo zabawna! Zasady łapie się w minute i są tak proste jak gra w piotrusia pana. A zabawy o konstelację gwiazd więcej! Już od rana wprawiliśmy się w niezły nastrój po tych karaluchach i fajnie że graliśmy z goścmi, którzy tą grę dystrybutują w Polsce. Mieli z nas niezła polewkę!

Ten kłamczuszek był ekstra bo można było oszukiwać w sposób bardzo frywolny, chociażby rzucając karty pod stół. A potem stosik kart pod stołem tylko rósł i rósł. Zupa czy sałatka to też był smakowity kąsek. W zupie były cztery składniki: Pepperoni, pieczarki, pomidor i marchewka. Wykładasz kartę na stół i mówisz co ona przedstawia. Proste? No co ty! Są tam pewne utrudnienia, aż potem na końcu już sam nie wiesz czy pomidor to nie czasem pieczarka a może kalafior czy majonez! Super giera!!!

Potem obczailiśmy sklep bo fajnie byłoby tam coś kupić. A nie wracać z pustymi rękoma. Tytułów było sporo ale postanowiliśmy poczekać na losowanie nagród, a nóż widelec coś wylosujemy. Mieliśmy nosa! Beata oraz Rybak wylosowali koszulki! Niby nic a jednak cieszy!

Kubuś myśli
Potem pograliśmy sobie jeszcze w super gierkę, która jest grą bardzo popularną i cenioną na całym świecie czyli Wsiąść do pociągu. Ekstra zabawa nie tylko dla tych którzy lubią podróże i PKP. Fajna plansza tam jest, spora ilość dodatków do gry. Zasady są łatwe a gra sprawia wiele frajdy. Zagraliśmy sobie partyjkę i była już niemal 18... ale zleciało...

czaimy się do zakupów
Mieliśmy jeszcze troszkę czasu. Skorzystaliśmy z niego skrzętnie. Poszliśmy na zakupy. Chyba z godzinę zastanawialiśmy się co kupić, potem było targowanie, a Arturo leciał nawet uzupełnić swoje fundusze. Obkupiliśmy się i to fest! Kubuś kupił dodatek do Magii i Miecza (boję się teraz ile będziemy grali w to jedną partię? 9 h??? hahaha), Rybak zaszalał, rozbił bank i kupił ogromny i ciężki karton z kolorowo wypasioną grą Smallworld (pamiętaj wpadamy do ciebie!), a ja kupiłem w końcu Munchkina bo wszystkich od marca męczyłem mówiąc w kółko o munchkinie. Kupiłbym to Wsiąść do Pociagu ale trochę za drogie to było jednak. 

A na koniec pozdzieraliśmy ze ścian plakaty bo takie były fajne muahahaha! Na pamiątkę mamy :)

paczcie jakie móżdżenie przy stole
I to był niestety koniec. Czas zleciał jak z bicza strzelił. Przy planszówkach czas chyba jeszcze bardziej przyśpiesza. W tyle tytułów chcieliśmy zagrać a tu zonk! Zdołaliśmy przyjrzeć się jedynie kilku grom. Ale może to i dobrze bo ten planszówkowy świat jest olbrzymi, a odkrywanie go, zagłębianie się w niego sprawia nam ostatnio wielką radochę!

To teraz bierzemy się za nasze nowe gierki! Łuhuuuuuuuuuuu!

3 komentarze :

  1. Kiedyś coś tu chciałem napisać, ale nie przebiję twojego pióra Dżeki :) Dobra relacja!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jak tam Smallworld? Grałeś już? My czekamy na niedzielę żeby pograć:)

      Usuń
  2. Kurde planszówki są super. Trzeba tylko wybrać tę odpowiednią i można grać nawet od 5-24h ha a jak.

    Mariusz Kowalewski

    OdpowiedzUsuń

Prosimy o podpisywanie się pod komentarzami (imię, pseudonim, kontakt)

 
Copyright 2003-2013 STAR WORMS
Blogger Wordpress Gadgets