sobota, 1 czerwca 2013

Biegowy rachunek sumienia - maj


Maj jak już na tradycję przypadło jest najpiękniejszym miesiącem dla nas Wormsów. To właśnie co roku od kilku lat organizujemy nasz marsz Wormsak. W tym roku stał się wyjątkowy, bo w organizacji nie było mnie. Natomiast mnie zastąpił już nasz Wormsowy Krzysiek Nowak.

To właśnie on zbudował jedną z tych tras TZ, w którym uczestnicy mieli nie lada kłopotów, by się nie pogubić. Krzysiek bardzo dobrze zrobił swoją trasę i na prawdę wyglądało to wspaniale. Wszystkie mapki i wszystko było tak cudownie zrobione, że aż miło na to się patrzyło. Jednak nie tylko Krzysiek, ale i wszyscy bardzo pracowali nad Wormsakiem jak pszczółki i każdy dawał coś od siebie, więc pomysłów nie brakowało. Też podobał mi się pomysł wypalenia mapki na kawałku drewna. Tutaj ten "wypalony" pomysł można przypisać Dawidkowi, który zrobił to u siebie w pracy - wielkie brawa dla Dawidka. Zresztą wszyscy po równo zasługują na brawa, bo wszyscy spisali się na medal. Także dla każdego coś miłego. . Jednak ja byłem w innej czasoprzestrzeni, bo walczyłem w Gdyni o czas na 10 km. Plany były złamać 40 minut. I co było? A co może być innego jak tylko pójście planów w łeb. Co zawiodło? Jak to co! Zawsze - tzn. nigdy nie planuj czasu w jakim czasie chcesz przebiec dany dystans, bo się to nie sprawdzi. Tak zrobiłem na Orlen Warsaw Marathon. Z tym, że tam jakoś inaczej to wyglądało, bo po prostu czułem, że tam będzie rekord. Nie wiem czemu, ale wiedziałem, że będzie dobrze i przeczuwałem to, także to była inna sytuacja. No więc zamiast tutaj mieć czas poniżej 40 minut, to miałem 43:27. Nawet też byłem zadowolony, bo jednak kolejny czas poniżej 45 minut. Za każdym razem jak tylko będę miał czas na 10 km poniżej 45 minut - będę zadowolony. Także maj był bardzo udany pod tym względem. Jednak przecież w maju nie tylko były zawody i Wormsak to też także psychiczna walka Krzyśka z kontuzją, której nabawił się po harpaganie. Krzysiek ma w sobie potencjał i go pokazuje w ten sposób, że powiedział zawzięcie - "Będę biegał nawet jak mi noga odleci." Na prawdę sporo się poświęcił na harpaganie i nawet jeszcze ten miesiąc to też odczuwał. No i niestety defektem tego jest zdecydowanie mniej km. Po tym jak już teraz wiadomo co i jak, to czas na szczegółowe statystyki biegowego rachunku z maja. Oto one:

Najpierw zacznijmy od Krzyśka. Krzysiek w tym miesiącu miał bardzo mało km, bo zaledwie 55 km biegu. Jeśli chodzi o marsz, to miał tych km aż 167, czyli tym razem na odwrót niż zwykle. Miejmy nadzieję, że od czerwca już Krzysiek będzie robił więcej km i już wszystko wróci do normy.

Drugi na ostrzał jest Dżeki. Jego kilometraż wynosi 41.7 km, czyli 13.3 km mniej od Krzyśka.

Na koniec pozostałem ja. U mnie kilometraż jest bardzo spory jeśli chodzi o porównanie obu panów - Krzyśka i Dżekiego. Jednak dla mnie samego to jest bardzo mało, bo mam "tylko" 293.721 km. Z szacunku dla Krzyśka nie piszę ile ma do mnie start jeśli chodzi o kilometraż. Rywalizacja dopiero będzie ważna na Maratonie Solidarności. To właśnie tam się okaże kto "zdał egzamin" i jak do niego się przygotowywał. A więc maj był miesiącem, gdzie było na prawdę mało km biegowych. 


Czas na czerwiec. Co przyniesie nam czerwiec? Będzie to miesiąc 3 zawodów - pierwsze już dzisiaj w nocy - XIII Borowiacki, czyli Rogaining. Drugi to ultra maraton 6-8 czerwca. No i ostatni to Nocny Bieg Świętojański, który w tym roku przypada w nocy z 22/23 czerwca. Także będzie się zapowiadało dobrze. Także czerwiec może będzie miesiącem sporej odległości km.

2 komentarze :

  1. No i stało się! Nie będzie mnie na Roainingu. Szkoda tego, ale nie ma tego co by na dobre nie wyszło - będę wypoczęty na ultra i tam zaszaleję.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zazdroszczę przebiegniętych kilometrów :) Sama kręcę marne 20 tygodniowo i przygotowuję się do startu na 15km w październiku.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Prosimy o podpisywanie się pod komentarzami (imię, pseudonim, kontakt)

 
Copyright 2003-2013 STAR WORMS
Blogger Wordpress Gadgets