niedziela, 12 maja 2013

Wehikuł czasu wylądował


Wracamy z dalekiej podróży! Z bardzo dalekiej bo przez ostatnie dwa tygodnie przemierzyliśmy linię czasu wzdłuż i wszerz, odwiedziliśmy kilka czasoprzestrzeni, nie raz zagubiliśmy się w czasie w międzyczasie cały czas myśląc o Wormsaku! Organizacja Wormsaka to był zawsze intensywny, pracowity i szalenie wariacyjny czas ale tym razem przeszliśmy sami siebie. Tyle się działo w ostatnim czasie, że sami już nie wiedzieliśmy co jest grane. Ciągle tylko Wormsak, Wormsak, Wormsak. Mapy, przecinki, lustra, obroty, mapy, grafika, myślenie, myślenie, kombinowanie, załatwianie spraw, jeżdżenie tu i tam, wariacje, przeliczanie, wyliczanie, dołki i góreczki, cieki, poziomice, zadania, zdjęcia, trasy. WSZYSTKO! Szalony czas, SZALONY!

Ale teraz już wylądowaliśmy po dłuuuuuuugiej podróży i jesteśmy z powrotem w świecie realnym. Zejście na ziemię w naszym przypadku było bardzo miłe. A to dzięki temu iż ten Wormsak zaliczamy do bardzo udanych!

Plany odnośnie "siódemki" snuliśmy już od bardzo, bardzo dawna. W zasadzie to pomysł na bazę narodził się zaraz po... "szóstce" Tylko, że potem kombinowaliśmy jak koń pod górkę, a żeby jednak gdzie indziej, a to a tamto. Ostatecznie pierwsza myśl była najlepsza (tak jak to zawsze mówią w Familiadzie). 

Tak więc bazę oceniamy bardzo wysoko. Miejsce mieliśmy na prawdę czadowe, a w porównaniu do roku poprzedniego gdzie start był na plaży, a bazą był... nierozłożony namiot wojskowy (bo zepsuliśmy stelaż przy rozkładaniu) to tutaj to była prawdziwa rezydencja czy też inny biały dom! O właśnie, biały dom w Czarnym!
Mieliśmy super frekwencję! Jednym z lepszych akcentów tego dnia był korek w Czarnym jaki utworzył się z 7 samochodów, a także nadjeżdżający autobus z Osia. Mogliśmy więc powiedzieć, że cały autobus ludzi się u nas zjawił! Ale nie zaraz, cały autobus plus tyle samochodów co w nie jednym komisie! Frekwencja była absolutnie zadowalająca! Liczyliśmy po cichu na rekord frekwencji ale (podejrzewamy że to przez padający bez przerwy dwa dni deszcz przed samą imprezą) tym razem nie udało się. Wystartowały dokładnie 103 osoby!
Bardzo nas cieszy, że mogliśmy ugościć tyle nowych twarzy! Dużo osób pojawiło się aż z Gdańska i dla nas było to przefantastyczne uczucie zobaczyć iż ktoś jechał do nas taki kawał żeby pojawić się na naszym Wormsaku! Dzięki!!!

Największym sukcesem zawsze są dla nas uśmiechy na twarzach uczestników. I tak właśnie było wczoraj! Widzieliśmy wiele uśmiechów na radości (jakby to Kosa powiedział) a to dla nas jasny jak słońce znak iż bawiliście się dobrze! 

My sami jesteśmy również zadowoleni z tras oraz map. Było kilka ryzykownych pomysłów ale patrząc na wyniki (no i na te uśmiechy) to wszystko wypaliło jak z armaty! Zdecydowaliśmy się zrobić kilka etapów gdyż bardzo pasowało nam to do koncepcji. Zresztą już rok temu właśnie tak wygladął Wormsak i uważamy że obraliśmy dobrą drogę. Mamy przez to jeszcze więcej pracy, ale zawsze jest tak że im więcej w to włożysz pracy tym więcej plonów zbierasz. I tak teraz jest.
Sporo pracy mieliśmy z mapkami. Beata nasz graficiarz otrzymała arcytrudne zadanie oprawić te wszystkie mapki w jak najpiękniejsze szaty (bo jak cię widzą tak cię piszą!) i wyszło jej to wspaniale! Wiem że teraz chwalimy sami siebie ale nie mogę się powstrzymać tak bardzo byliśmy zadowoleni z wyglądu naszych map:)
Daniem głównym miały być tutaj dwie mapki: Prehistoryczna dla TZ oraz (początkowo jako całość na folii) tunel czasoprzestrzenny dla TZ. Z samymi mapkami na drewnie było tyle pracy, że jak tylko o tym pomyślę to padam na pysk. Ale jakoś udało się pomimo że było wiele problemów no i było warto :)

Tunel czasoprzestrzenny zostawiliśmy Krzyśkowi i daliśmy mu wolną rękę do robienia tego wszystkiego. Najpierw jak Krzyś przedstawił swoją koncepcję to padliśmy z krzesła bo to wydawało się kosmiczne i nie do przejścia. Krzyś wiedział jednak co robi i pomimo że my już potem nie wiedzieliśmy o co w tym wszystkim chodzi to on cały czas wszystko kontrolował i wyszło to świetnie! Poza tym Krzysiek był z nami w organizacji po raz pierwszy i to co on podczas tego Wormsaka zrobił jest jest po prostu bezcenne! Tak jak kiedyś w reklamach mastercard: załatwienie bazy - koszt jakiś tam, wydrukowanie map - koszt jakiś tam (tzn u nas to wyszło 3/5 budżetu... no cóż), wkład Krzyśka w Wormsaka - BEZCENNY!

I tutaj trzeba podkreślić pewną arcyważną rzecz - jesteśmy super zgranym zespołem! Team spirit osiągnął podczas przygotowań swoje maksimum i to dawało nam kopa i super atmosferę przez cały czas! Zero zgrzytów, stękania, marudzenia - każdy wie co ma robić, są wariacje, jest wesoło, jest wspólna praca nad naszym "dziełem" i to są po prostu piękne chwile!

Żeby nie było tak różowo jest kilka minusów, które wyszły z czasem. Aż szkoda że nie użyliśmy wehikułu czasu żeby za wczasu sprawdzić jakie błędy popełnimy. A więc tak jak powtarzamy co roku: "za rok zaczynamy szybciej organizację!" To tym razem znowu zaczęliśmy zbyt późno. A może zaczęliśmy szybciej niż zawsze tylko... nałożyliśmy na siebie jeszcze większe zadania? Samych lampionów w lesie było 125, a zwykle mieściliśmy się w przedziale 70-85, gdzieś tak. Czasu było więc zdecydowanie za mało i zbyt wiele zostało na sam koniec.

Chociażby hardkorowe rozwieszanie punktów do 2 w nocy na kilka godzin przed marszem. I jeszcze ta pogoda.... No żeby ciągle padało? A nie sorki, nie ciągle bo momentami lało. Byliśmy zlani jak kaczki i mało to było przyjemne, mało w tym było wariacji a więcej obowiązku. Ale daliśmy rade i nie mogło być inaczej. W każdym bądź razie pierwszy raz coś takiego odwaliliśmy i nigdy więcej! Przez ten brak czasu pojawiły się również małe błędy w opisach informatorów czy map. Wszystko przez pośpiech i niedopatrzenie. Ale to wszystko było na ostatnią minutę. Mamy nadzieję, że aż tak wam to nie uprzykrzyło życia:) No i było jeszcze kilka takich organizacyjnych wtop i błędów ale to już my sami wiemy co poprawić. 

No i co jeszcze. Bardzo dziękujemy tym wszystkim którzy w choć najmniejszy sposób nam pomogli i wsparli nas. Czyli tutaj nasze rodziny (z których na dobrą sprawę byliśmy wyłączeni przez ostatnie dwa tygodnie :) ), sponsorzy (w zasadzie to zasponsorowane mieliśmy tylko dechy i wypalanie ich laserem, reszta poszła z własnej kieszeni niestety ale takie mieliśmy problemy ze sponsoringiem...) oraz wszystkie osoby które pomogły nam w promocji Wormsaka! 

A i wracając do pogody to i tak mamy szczęście! Przez cały czas trwania Wormsaka nie padało! Skończyło padać o 4 w nocy (lub nad ranem, my i tak nie spaliśmy więc to bez różnicy) a potem rozpadało się jakoś już po 16 kiedy niemal wszyscy byli na mecie! Niebiosa nam sprzyjają!



Teraz mamy czas na uporządkowanie wszystkiego. Zebranie lampionów - to nas przeraża najbardziej! Na przeliczenie wynikow (to już dziś), na wrzucenie zdjęć (to już dziś ale jak długo to się wgrywa), na wszelkie odpowiedzi na pytania, maile, na sprawdzenie wszystkich zadań. A po tym to już kończymy operację pod kryptonimem "Wormsak VII - Wehikuł czasu" i... bierzemy się za kolejną imprezę bo przecież "musimy zacząć szybciej!"

Do zobaczenia bolilole i wariacji! Jeszcze raz dzięki za świetną zabawę, za obecność i za wszelkie miłe słowa i komentarze! 

2 komentarze :

  1. "Wiem że teraz chwalimy sami siebie ale nie mogę się powstrzymać tak bardzo byliśmy zadowoleni z wyglądu naszych map" - to co piszesz Dżeki zacytowałem jeszcze raz, że chwalicie swoje mapki - to rzecz naturalna skoro są takie wspaniałe. Nic dziwnego, że wam one się podobały, bo przecież można porównać to do sportowców - jak ktoś pobije jakiś rekord, to sam z siebie jest zadowolony, więc dla mnie to nie jest dziwne, ale to jest odruch własnej dumy. Jeszcze raz bravo Wormsy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięx za imprezę
    Było super- WORMSAK zawsze górą!!!
    Cieszę się że mogłem wziąć udział w tak dopracowanej zabawie:)
    pozdrawiam

    marian

    OdpowiedzUsuń

Prosimy o podpisywanie się pod komentarzami (imię, pseudonim, kontakt)

 
Copyright 2003-2013 STAR WORMS
Blogger Wordpress Gadgets