niedziela, 24 lutego 2013

Coś tam się dzieje, nawet gdy śniegu nasypie po kolana

Mało tu ostatnio zaglądamy, a jeszcze mniej piszemy ale nie myślcie że nic się nie dzieje. Bo jak na zimową porę to dzieje się całkiem sporo. Czyli.. realizujemy plan! To tak żeby w końcu coś napisać napiszę co się ostatnio działo. A na dniach będzie taki reportażyk z ostatniego weekendu, w którym działo się jeszcze więcej. Bo było bojowisko, koncert i inne jeszcze takie. Zapraszamy na skrót wydarzeń!


Zaczniemy przewrotnie bo od biegania. O bieganiu to najwięcej pisze Kosa (polecam czytać jego wpisy na run-logu oraz śledzić co on wstawia na facebooka bo to są prawdziwe perełki!). Kosa pisze najwięcej o bieganiu bo najwięcej o bieganiu gada i najwięcej biega. Najwięcej razem z Krzyśkiem bo chłopaki o ile dobrze wiem idą łeb w łeb z kilometrami i tak ładują że głowa mała. Ja jestem pod tym względem o dwie klasy niżej ale też mierzę dużo niżej. Tak więc nasza trójka chyba jeszcze nigdy dotąd tak pięknie nie przepracowała biegowo zimy. Co więcej te mrozy i śnieżne zamiecie jeszcze bardziej nas do biegania motywują! 



Ale nie tylko samym bieganiem wypełniamy sobie czas. Nie tak dawno (no tam prawie z miesiąc temu chyba) zrobiliśmy sobie taki wormsowy wypad na ściankę wspinaczkową. Pojechaliśmy do znanego nam Elewatora, największej ścianki na pomorzu o pobawiliśmy się w spidermanów. Największa ścienną przylepą  (czyt. pająkiem) okazała się, ku naszemu opadowi szczeny, Beata! Tak nas to zaskoczyło bo.. Beata śmiertelnie boi się pająków, a sami na własne oczy widzieliśmy że wspinała się na tej ściance z taką gracją niczym jakiś szesnastooki kosmaty ośmionóg. 

W ostatnim czasie kombinowaliśmy już nad bazą Wormsaka. Robiliśmy trzy podejścia (w różnych miejscach). Zidek i ja nic nie załatwiliśmy. Wysłaliśmy dziewczyny. Dziewczyny załatwiły od razu. Mamy już bazę! Na razie trzymamy ją w sekrecie ale nie na długo. Pracujemy jeszcze nad kilkoma niespodziankami i wtedy wszystko ujrzy światło dzienne. Jeśli się sprężymy i nie będziemy lenić to pierwsze, takie poważne info o Wormsaku będzie tak szybko jak nigdy dotąd! Robimy postępy. Chyba.




Pozostając przy marszach to nie udało nam się zrobić marszu w ZIMnO i już się nie uda. Nawet lamenty Czarnego i FF niestety na nic się zdadzą (chociaż nasze serca aż krwawią z bólu widząc jak bardzo panowie nad tym ubolewają!). No niestety - siła wyższa. Tzn. Wormsak jest tą siłą wyższą bo teraz to już nad nim główkujemy. Żeby to był dobry marsz, bo dobry marsz nie jest zły.

Nie bez powodu przywołałem tutaj to hasło. Niedługo rusza PBT, a co za tym idzie... będzie plakacik! Tym plakacikiem znowu zajęliśmy się my - graficiarz Beata (ale po murach to ona nie bazgra) no i ja ten który najwięcej stęka przy kompie. Efekt tej pracy ujrzycie niebawem. Ba! Będziecie mogli go nawet powąchać, dotknąć czy tam powiesić na ścianę. Co kto lubi! Bo plakaty i kalendarzyki będą drukowane.

Zacieśniliśmy też więzy z niejakimi Rowerowcami z miejscowości Ostrzyce (lub jak kto woli OS3ce, chyba dobrze napisałem). I tak oto pewnego razu gościliśmy u siebie pewną rowerowce (pozdro dla niego), która się coraz bardziej wkręca w podróżowanie stopem. A tydzień później role się odwróciły i ja czyli Dżeki odwiedziłem Rowerowce w ich monarchii ostrzyckiej. Warto zacieśniać więzi i poszerzać horyzonty! Tutaj od razu brawa dla rowerowców za coraz większe propagowanie inicjatywy. Są już rowery, teraz doszły marsze a będzie więcej. I to nam się podoba.

Korzystając z okazji, iż byłem w szwajcarii kaszubskiej, wybrałem się na snowboard. Chciałem snowboard zamiast nart a potem był ze mnie śnieżny kamikadze. Ledwo uszedłem z życiem po tych szalonych zjazdach z tej mniejszej górki. Prędkości były jak w F1 ale frajda ogromna. Można poczuć się jak bałwan koziołkując tyle razy po wywrotce. Myśleliśmy z początku żeby zrobić tam większy wormsowy wypad ale to się nam pewnie niestety nie uda tej zimy. No to następnej. 

Było też kilka fajnych wormsowych spotkań. Od tak po prostu. No i bardzo fajnie:)


Nie taka straszna ta zima jednak. Jak się coś robi, planuje, a nie siedzi tylko z dupskiem to od razu przyjemniej jest. Ale i tak, niech już się ta zima od nas wyniesie i w końcu zrobi cieplej. Co będzie można bardziej powariować w końcu.


A o tym weekendzie to napiszemy jakoś na dniach.

Ciao!

1 komentarz :

  1. Ja mogę powiedzieć, że ku przekorowi losu ta zima mi się podoba, po pierwsze, że mam ogromną moc i że po prostu czuję się bardzo dobrze, gdy idę w śnieżycy biegać robiąc po 17 km dziennie oraz dzisiaj 27.4 km. Od razu powiem, że w tym tygodniu pobiłem swój rekord tygodnia w bieganiu i przebiegłem 108.2 km, czyli rekord poprawiony o 10.8 km. A co do tekstu, to fajnie to Dżeki opisałeś. Szkoda, że mnie nie będzie z wami na Wormsaku, bo będę walczył w Gdyni o czas poniżej 40 minut na dyszkę. Póki co życzę Wam, aby Wormsak był jak najlepszy i żebyście mieli z tego ogromną satysfakcję i jak ja będę miał czas poniżej 40 minut, to piekny to będzie weekend. A więc życzmy sobie sukcesów - Wy Wormsak, ja zawody.


    Pozdrowienia dla tych Wormsów, których już przez jakiś czas nie widziałem czyli - dla Beaty, SW4 Gosi, Zidka, Rybaka (Krzyśka można też, ale codziennie mamy kontakt ze sobą telefoniczny i jesteśmy na bieżąco ze sobą z naszymi wynikami, i dla Ciebie Dżeki też, co prawda dzisiaj się widzieliśmy, ale nie zaszkodzi drugi raz pozdrowić) i do zobaczenia wkrótce, bo już w czwartek albo piątek podsumowanie miesiąca biegowego.

    OdpowiedzUsuń

Prosimy o podpisywanie się pod komentarzami (imię, pseudonim, kontakt)

 
Copyright 2003-2013 STAR WORMS
Blogger Wordpress Gadgets