To są robale. Zimne, zmrożone, wstrząśnięte widokami. |
Dzisiejszego poranka wróciliśmy z jakże mroźnych i zaśnieżonych Sudetów! Tutaj u nas śniegu ani centymetra, a tam nie dość że śniegu było po pachy to także i wariacji na takim poziomie było co nie miara. W pogodę trafiliśmy idealnie chociaż zaskakiwała nas ona niczym celne strzały snajpera Adrian z counter strike. Najpierw oblodzona odwilż i świetna widoczność, potem zamiecie, śnieżyce, wichury i wiatrzyska wiaczyska takie że czapki z głów spadają a oblodzony śnieg tłucze szkła na okularach. A już dnia następnego blade, mroźne słońce, jaskrawo odbijające się od tafli śniegu w drodze na śnieżkę!
Zdobyliśmy kilka górek, trochę zmarzły nam tyłki (chyba głównie od zjeżdżania z górek na tyłkach), zasmakowaliśmy oscypów, polansowaliśmy się w szklarskiej i karpaczu, prowadziliśmy śledztwo w sprawie zaginionego sera, spaliśmy na 1400m by potem noclegować się w istnej ciupie. Trochę też balansowaliśmy na krawędzi ryzyka i krawędzi granic Polsko-czeskich (Czesi i pepiki górą! Niech żyje krecik i czeskie schroniska!). Zrobiliśmy rekonesans polskich schronisk połączony z degustacją gorącej czekolady i odwiedziliśmy królewnę śnieżkę.
Ale ponad wszystko totalnie wybieliły nasze oczy przecudowne, zimowo-górskie widoki!
Mamy z 700 zdjęć (jak to zwykle my), pełno filmików z których skleimy jeden (obyśmy to zrobili) no i będzie relacja oczywiście (bo z takiego wyjazdu musi być!).
A na dzisiejszy wieczór sonda. Po prawej stronie. Zachęcamy do głosowania!
0 komentarze :
Prześlij komentarz
Prosimy o podpisywanie się pod komentarzami (imię, pseudonim, kontakt)