poniedziałek, 31 grudnia 2012

Fajerwerki w Czersku!

Na starcie razem z organizatorami
Dziś ostatni dzień w roku. W ostatni dzień w roku można na przykład wybrać się na ostatnią w roku imprezę InO. Taka impreza odbywała się właśnie dziś w Czersku i to właśnie tam postanowiliśmy spędzić te ostatnie godziny w roku 2012. A zachęcać nas nie było trzeba (było wręcz odwrotnie - to my zachęcaliśmy organizatorów do zrobienia tej imprezy!) bo imprezy tej właśnie ekipy przeczą słowom słynnego wariata czyli Alberta Einsteina "dwie rzeczy są nieskończone - wszechświat i głupota ludzka" Po kolejnej już fantastycznej imprezie zorganizowanej przez tą ekipę jedno wiemy na pewno "nieskończony jest wszechświat i geniusz tych organizatorów (ale głupota ludzka innych ludzi też:))"

A to jedna stronka z mapko/kalendarza, którą dostaliśmy
Dopóki emocje są świeże jak bułeczki w biedronce (akurat nie sprawdzałem tam ceny bułek tylko pieprzu kamis) muszę tutaj dać upust tym kotłującym się dobrym wrażeniom po dzisiejszej zabawie. No to napiszę wtedy krótką notkę z tego wydarzenia.


Pierwsza sprawa to pogoda. Najgorsze co dziś było tego dnia. Jak to mawiają "pogoda wszystko potrafi zepsuć" Ale nie tym razem, tak znakomitej zabawy to nawet huragany i tajfuny by nie ruszyły. Szkoda tylko było organizatorów zmarźlaków, którzy się naczekali na uczestników. Bo nam to było ciepło jak lataliśmy po Czersku w kółko.
przy informatorze z ekranem dotykowym(!)
Druga sprawa to ludzie. Znajome, odkurzone, zapomniane i te znane i nieznane i te zupełnie nowe i nieznane twarze pojawiły się tu dziś! Mieliśmy na czerskim rynku na prawdę fajną frekwencję! Co najlepsze, oraganizatorom udało się ściągnąć zupełnie nowych ludzi!

Trzecia sprawa primo ultimo to pomysły! Pomysły przez duże P! Było niekonwencjonalnie, nietypowo, wariacyjnie, sklepowo, miejsko, zwiedzająco, zdjęciowo, orientacyjnie. G-E-N-I-A-L-N-I-E! Kilka punktów zadaniowych, które na samą myśl wywoływały radochę na twarzy: sprawdzanie cen pieprzu w marketach, partia szachów w parku, kursy walut na poczcie, światła na skrzyżowaniu. Etap zdjęciowy bardzo przyjemny. A te punkty z informatora turystycznego to jest po prostu bomba. 



Czersk został wykorzystany do cna. Panowie wycisnęli z niego chyba wszystko co się da! My bawiliśmy się rewelacyjnie i teraz jesteśmy super nastrojeni na sylwestrową noc jak i na cały rok.

Aaaaa i co jeszcze cieszy tooooo.... obecność aż 5 wormsów na tej imprezie! Pojawił się Artur i nawet go spotkaliśmy przy jednym z punktów w... Polo markecie! Krzysiek z Kosą (ultra) również byli po całonocnym marszowaniu z Chojnic do Czerska. Niewyspani, zlani i zmarźnięci ale byli! I mało tego - biegali dalej! To też my z Beatą odpuściliśmy i poszliśmy oddzielnie co wyszło nam na dobre :)

A czy to czasem nie jest to ze zdjęcia?
Brawa jeszcze raz dla Czarnego i Filipa za tak fantastyczne pomysły i równie fantastyczne wykonanie tego! 

A Beata przy jakimś punkcie stwierdziła że "najlepiej to by robić tylko takie fajne imprezy jak ta a nie takie zwykłe" No i te chyba słowa najlepiej podsumowują majstersztyk tej imprezy!

No to szczęśliwego! Na fali!

ULTRA

A na sam koniec prezentujemy pewien wykresik nadesłany nam przez organizatorów:)


3 komentarze :

  1. Nie no jestem pod wrażeniem! Filip i Czarny zrobiliście imprezę, którą można powiedzieć, że w Waszym stylu, czyli mam tu na myśli to, że już się "przyzwyczailiśmy" do Waszych super pomysłów. No i tutaj na prawdę po prostu nie było "niespodzianki" impreza bombowa. Pomysły tak super, że po prostu kto nie był - niech żałuje! Ci którzy byli na Monopoly oraz na Nocnym Marszu u Filipa na jednym marszu z ZiMnO - wiedzą co to są są fantastyczne imprezy. Jeszcze raz wielkie dzięki wielkiemu "Core 2 Duo" - Filipowi i Czarnemu impreza fantastyczna. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Impreza była palce lizać! Pomysłowość orgów zaczyna sięgać granic Absolutu i mi to przypomina odwieczne hasło kończące igrzyska olimpijskie - "To były najlepsze igrzyska w historii!" Trzeba mieć ułańską fantazję, żeby takie zagadki wymyślać, przy której nawet fantazja człowieka wiecznie bujającego w obłokach (mam na myśli siebie) ma prawo czuć się zawstydzona. Fajnie, że tak dużo osób zebrało się na grze miejskiej, co świadczy o tym, że albo: 1) Filip i Czarny wyrobili sobie marka świetnego orgów albo 2) gry miejskie są sportem lubianym.
    Mi się najbardziej podobał moment jak z Kosą lataliśmy po Liedlu, potrącając spokojnych obywateli, co wybrali się na zakupy, w poszukiwaniu frytek 2,5 kilo. Spoceni, zdyszani, rozrabiający i jeszcze nic kupić nie chcą. Zmęczenie było wielkie po marszu nocnym, z początku chciałem tylko symbolicznie zaznaczyć swój udział w zawodach i złowić kilka punktów (na mój zmęczony mózg mapa była za trudna i nie rozumiałem co Filip mi tłumaczył na temat kropeczek), ale potem duch rywalizacji się obudził i zaryczał. No i trzeba było się sprężyć. Zabawy było po pachy, do tego stopnia, że już na Sylwestra nie miałem ochoty się bawić. Zmęczony poszedłem spać o 22.

    OdpowiedzUsuń

Prosimy o podpisywanie się pod komentarzami (imię, pseudonim, kontakt)

 
Copyright 2003-2013 STAR WORMS
Blogger Wordpress Gadgets